Świetnie wypadają sceny związane ze ślubem Lukrecji. Przybycie Katarzyny Sforzy wprowadza emocje i interesujące napięcie. Rozmowa pomiędzy nią a papieżem czy Cezarem to jest coś, co błyszczy w Rodzinie Borgiów. Gdy w serialu priorytet zaczyna odgrywać polityka, zabawa jest najlepsza. Wkraczają niezłe dialogi, w końcu pojawiają się emocje, a przede wszystkim - jest ciekawie. Mimo wszystko można zastanowić się, dlaczego Cezar nie spróbował jakiegoś skrytobójstwa. Mają kobietę pod nosem, bez szczególnej ochrony, ale nic nie próbują. Ryzyko pozbycia się nieprzyjaciela w sprzyjających okolicznościach byłoby chyba warte zachodu. Po co martwić się o konwenanse i o to, co powiedzą jej sojusznicy? Rywala można się pozbyć pozorując wypadek. Nie rozumiem skrupułów Borgiów. Sforza nie wahała się, chcąc ubić ich w ich własnym domu, a oni nie korzystają z okazji.
Jednoczesna budowa sojuszu z Neapolem oraz Francją to niezła zagrywka ze strony Borgiów. Słowem kluczem w tym odcinku jest "gra". Zostajemy świadkami interesująco rozwijającej się politycznej rozgrywki na coraz większą skalę. Dziwię się tylko, że Borgia popełniają taki błąd. Czy to wiek mąci umysł Rodrigo? Cezar ponownie jest głosem rozsądku w rozmowie o armii, ale jego ojciec go nie słucha. Wydaje się też, że tak kluczowe dokumenty powinny być lepiej pilnowane. Ludzie Sforzy zbyt łatwo zdobywają kopie.
[image-browser playlist="589495" suggest=""]
©2013 Showtime
Nie podoba mi się wątek relacji Cezara i Lukrecji. Spodziewałem się, że Jordan jednak oprze go na faktach, a nie domysłach. W końcu, jak sama Lukrecja mówi pod koniec odcinka, wszyscy podejrzewają ich o kazirodcze ciągoty, ale ostatecznie historycy temu definitywnie zaprzeczyli. Zachowanie dziewczyny (jak napalona nastolatka) oraz jej motywy nie są przekonujące; jest lekkomyślna i nierozsądna. Niestety cały wątek jest przewidywalny - twórcy nie kryli tego, do czego dążą, chociaż miałem nadzieję, że mimo wszystko czymś nas zaskoczą. Szkoda, bo tak poprowadzony motyw psuje wzbudzającą sympatię relację rodzeństwa i zmienia ją w coś, co nie jest, póki co, dobre.
The Borgias zdecydowanie miał lepsze odcinki w tym sezonie. Trochę polityki na plus, relacja rodzeństwa na minus. Przydałoby się przyspieszenie tempa i rozwój całej gry o władzę.