Kluczową sceną dla omawianego epizodu, ale też całego serialu, wydaje się rozpoczęcie odcinka. Alfons, czekając na dworcu na kolejną dziewczynę z małego miasteczka, srogo się zawodzi, kiedy nie udaje się mu jej zwerbować jako potencjalnej prostytutki. Młode panie, przybywające do Nowego Jorku, mają już jasny cel, którym jest biznes filmów porno. Świat się zmienia, stary ład przestaje istnieć. W świetle tego prostytucja traci na sile oddziaływania, co wiąże się z nieuchronnymi przemianami społecznymi. ‌The Deuce w drugim sezonie stawiają za punkt honoru pokazanie tych wszystkich zmian, w sposób jak najbardziej realistyczny, a zarazem atrakcyjny dla widza przyzwyczajonego do niewymagających opowieści. Dlatego też już drugi odcinek twórcy mnożą wątki i zarysowują tematy, które będą rozwijane w przeciągu całej serii. Do całości podchodzą w naturalistyczny, wręcz dokumentalistyczny sposób, charakterystyczny chociażby dla wspomnianego The Wire. Mimo że fabuła w kilku miejscach pozwala sobie na zabawę formą i treścią, to w ogólnym rozrachunku całość jest bardzo na poważanie. Filmy dla dorosłych od kuchni, kulisy biznesu porno, losy małych przedsiębiorców zmagających się z panoszącymi się wszędzie gangsterami, kwestie rodzinne, relacje romantyczne między poszczególnymi bohaterami, sprawy policyjne, problemy polityczne. Tylko w przeciągu jednego odcinka powyższą tematykę rozwinięto w taki sposób, że stała się ona częścią integralną fabuły. Wątki zmieniają się co chwilę, przechodząc płynnie do kolejnych postaci i ich historii. Żaden segment nie trwa dłużej niż kilka minut, przez co narracja sprawia wrażenie bardzo dynamicznej. Całe szczęście wszystko toczy się w rytmie. Nie gubimy się nawet na moment, co jest z pewności zasługą umiejętnego montażu. Wydarzenia z omawianego odcinka trudno oceniać w kategorii czegoś atrakcyjnego fabularnie. Podobnie jak w Prawie ulicy liczy się ujęcie szczerszego kontekstu i jak najbardziej pieczołowite przedstawienie sytuacji społecznej, w które bytują bohaterowie. W ślad za tym obserwujemy poczynania Eileen jako początkującej twórczyni filmu pornograficznych, zaglądając przy okazji za kulisy takich produkcji. Poznajemy biznes od kuchni, dowiadując się o różnych zależnościach łączących poszczególne podmioty. Twórcy ubarwiają opowieść wątkami humorystycznymi, przez co od czasu do czasu się uśmiechniemy, ale nie to jest tu najważniejsze. Ewolucja ulicznej prostytucji w branżę porno to kolejna metamorfoza społeczna, wpływająca na rolę kobiecej seksualności we współczesnym świecie. Kroniki Times Square trafiają w dziesiątkę, biorąc się za bary z tą tematyką, ponieważ tego typu podejście nie było do tej pory obecne w popkulturze na tak wielką skalę. Wcześniej kino i telewizja zwracały uwagę na problem zależności seksualnej kobiet od swoich mężczyzn. Kroniki Times Square pokazują mechanizm, w którym ciało kobiet może być zarówno ich słabością, jak i największą siłą. Wszystko zależy tylko od tego, kto przejmie na nim kontrolę. Paradoksalnie to przemysł porno dał szansę paniom na uwolnienie się spod jarzma mężczyzn. O ile wątek Candy pokazuje nam kulisy branży porno, to Vinnie i Abby umożliwiają nam przyjrzeć się pejzażowi Nowego Jorku tamtych lat. W tym segmencie również da się zauważyć naleciałości Prawa ulicy. Nowy Jork lat siedemdziesiątych ma coś z Baltimore lat dziewięćdziesiątych. „Miasto-śmietnik” można by rzec, obserwując spacer zakochanej pary po ulicach jednej z największych aglomeracji świata. Ta estetyka nie odstrasza jednak, a fascynuje wspomnianą wcześniej pieczołowitością, przy oddawania najmniejszych szczegółów przy kreowaniu miejsca akcji. Bohaterowie również doskonale komponują się z tą realistyczną wizją artystyczną. Postacie, które dane jest nam śledzić w bieżącym odcinku, zmagają się z codziennymi problemami. W ich życiu nie ma nic niespotykanego i wyjątkowego. Dlatego też ci, którzy czekają na fajerwerki fabularne, mogą czuć się zawiedzeni. W drugim epizodzie obserwujemy między innymi właścicieli knajp, próbujących powiązać koniec z końcem, zmęczonego życiem ojca uciekającego z domu, aby odpocząć od marudzącej żony i płaczącego niemowlaka czy mało znaczącego gliniarza nadeptującego na odcisk rządzącym miastem. Akcja toczy się powoli, ale miarowo do przodu. Dla jednych będzie to wada, dla innych zaleta, ale nie da się ukryć, że tego typu prowadzenie opowieści buduje specyficzny klimat. Kroniki Times Square, mimo odważnych scen erotycznych, nie szokują formą i treścią, a raczej starają się jak najbardziej precyzyjnie odwzorować Amerykę tamtych czasów. Serial przedstawia kawał historii, pokazując wydarzenia, które zmieniły USA i wpłynęły na kulturę świata. Dlatego też jest tak wyjątkowy. Mimo że nie jest skierowany do każdego, poszukiwacze mądrej opowieści z kontekstem historycznym zdecydowanie powinni śledzić drugi sezon do samego końca.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj