Krypton ma jeden wielki problem: Seg-El. Ta postać jest tak bardzo nijaka, że śledzenie czy emocjonowanie się jego przygodą staje się nie tak przyjemne, jak powinno. Twórcy zbyt mocno opierają się na tworzeniu bohatera za bardzo osadzonego w gatunkowych schematach. A do tego uparcie dążą do tego, by pokazać jego cechy, jakie niewątpliwie Superman odziedziczy po swoim dziadku. Może gdyby aktor potrafił coś z siebie wyciągnąć i pokazać postać z osobowością, emocjami i charyzmą, to wszystko nie byłoby problemem. Można jednak odnieść wrażenie, że aktor został wybrany po wyglądzie mającym przypominać Supermana, niż po tym, czy umie grać. Czuć to w wielu momentach, gdzie Seg nie emanuje odpowiednio emocjami, czy po prostu jest strasznie mdły i nieciekawy. Zupełnie inne wrażenie tworzy Lyta Zod. Bohaterka dostaje w tym odcinku o wiele więcej czasu ekranowego, a to pozwala nam lepiej ją poznać. Biorąc pod uwagę, jaka jest jej matka i jaki jest w naszej pamięci słynny generał Zod, Lyta jest wyjątkiem w tym rodzie. Ma serce w odpowiednim miejscu, jest interesująca i ma jakąś osobowość, czyli ma to wszystko, czego brakuje w tym serialu głównemu bohaterowi. Jej wątek związany z przeprowadzeniem akcji poszukiwawczej agentów Black Zero pokazuje ją jako niepewną przywódczynię, która popełnia kardynalne błędy. Niestety w tym momencie jej decyzja o tym, by nie wkraczać do budynku, bo tak Seg powiedział, wydaje się głupia i niedopracowana pod kątem scenariuszowym. Już w tej chwili możemy przewidzieć dalszy rozwój jej wątku zgodny ze wszystkimi fabularnymi kliszami. A tak być nie powinno w żadnym serialu. Dobrze natomiast rozegrano kwestię Brainiaca i jego agentki zbierającej dla niego informację. Fakt kiczowatego ukazania przejęcia ciała przez pasożytnicze urządzenie i koszmarnej sceny z przypominaniem o córce, by bohaterka walczyła z tym, co ją opanowało to niewątpliwie wady. Te motywy są przykładem odgrzewaniem sztampowych schematów, które w tym wydaniu są po prostu kolejną nudną kliszą. Twórcy po raz kolejny robią to źle, nie pozwalając wątkom wybrzmieć tak, jak powinny. Jednak całość sprawnie napędza rozwój fabuły. Trzeba przyznać, że nic tutaj nie stoi w miejscu, więc pomimo kiepsko odgrywanych schematów na nudę narzekać nie można. Nie mogę powiedzieć, że Krypton to bardzo zły serial, bo byłoby to krzywdzące. Wizualnie może się podobać, bo naprawdę czuć dopracowanie i pomysł. Zwłaszcza statek Brainiaca wygląda imponująco. Dobrze też rozwija się cały motyw przedstawiania społeczności Kryptonu, różnic, konfliktów i wszelkich niuansów budowania świata. To jest to, co powinno być podstawą tego serialu, by można było się w niego wciągnąć, a nie przygody Seg-Ela, który jest postacią po prostu kiepską. Krypton po trzech odcinkach daje jednoznacznie odpowiedź, z czym mamy do czynienia. Jest to przeciętniak bez ambicji fabularnej i z pełnym oparciem na kiepskiej jakości odgrywaniu schematów. Taki temat i naprawdę momentami niezłe pomysły zasługują na lepszą realizację. Ogląda się to naprawdę nieźle, ale to powinno być coś lepszego. W dobie, gdy mamy tyle seriali do wyboru, ten nie ma w sobie nic, co by motywowało do intensywnego seansu. A szkoda.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj