Na nasze szczęście, raz na jakiś czas pisarze przypominają sobie o staroskandynawskich wierzeniach, racząc nas opowieściami ociekającymi nordyckim klimatem, pełnym wikińskich pojedynków oraz krwawych bogów. Jedną z takich opowieści będą omawiani "Synowie Boga" M. D. Lachlana.

Authun, król wikingów, nie może mieć syna, a tym samym męskiego potomka, który odziedziczyłby po nim tron. Postanawia więc udać się na wyprawę do odległego lądu, by tam uprowadzić dziecko, gwaranta pomyślności swego ludu. Na miejscu, zamiast jednego, znajduje dwa niemowlaki - Waliego i Feilega - bliźniaki zrodzone ze śmiertelnej kobiety i nordyckiego boga. Jeden stanie się królewskim dziedzicem, drugi zaś zostanie oddany pod opiekę czarownicom ze Ściany Trolli. Jednak przeznaczenie i miłość do tej samej dziewczyny połączy losu obu chłopców, wiodąc ich ku zgubie...

M. D. Lachlan w Polsce znany jest z takich powieści jak "Dziewczyna nr 44" i "Niewierność młodego tatusia", które wydał pod swoim prawdziwym nazwiskiem Mark Barrowcliffe. Do tej pory jednak żadna z jego dotychczasowych książek nie miała nic wspólnego z fantasy. "Synowie Boga" są jego debiutem na tym polu, dlatego można byłoby mieć poważne obawy co do jakości opowiadanej historii, w końcu jest to gatunek dość specyficzny, wymagający odpowiedniego talentu i doświadczenia. Wobec tego, pewnie jesteście ciekawi czy Lachlan podołał wyzwaniu. Powiem tak, takiego debiutu życzyłbym każdemu pisarzowi.

Przede wszystkim, należy pochwalić autora za to, że odrobił pracę domową z mitologii. Widać trud włożony w przygotowanie materiałów pod powieść. W pewnym sensie książka stanowi kompendium wiedzy o nordyckich bogach, wierzeniach oraz krainach geograficznych terenów dawnej Skandynawii. Pisarz pamiętał nawet o takich szczegółach jak stare nazwy obecnych miast czy portów. Za to bez dwóch zdań Lachlanowi należy się piątka z plusem. Kolejną pochwałę dostanie za użycie nieco archaicznego języka, który pomaga budować odpowiedni klimat powieści i sprawia, że czytelnik jeszcze bardziej wczuwa się w opowiadaną historię. Zabieg trafny i jak najbardziej udany.

  [image-browser playlist="610296" suggest=""]

Skupmy się jednak na najważniejszym elemencie, czyli samej historii, która w tym przypadku jest dość oryginalna i niezwykle emocjonująca. Czego tutaj nie ma, są wyprawy łupieskie, potyczki między dzielnymi wojami, krwawe rytuały, nordyccy bogowie, a nawet wilkołak. Mówiąc krótko, jest to idealny materiał na film. Takie sceny jak atak berserków na ziemię króla Widłobrodego czy potyczka bohaterów z Danami na drakkarach podczas gęstej mgły, tudzież wilkołak siejący spustoszenie z pewnością z miejsca zapisałyby się w historii kinematografii jako jedne z bardziej spektakularnych. A skoro wspomniałem już o wilkołaku to wypadałoby powiedzieć, że "Synowie Boga" to też nieco inne spojrzenie na mit wilczej bestii, chwilami ocierające się nawet o horror, pełen krwi, przemocy i grozy. W ogóle autor umiejętnie łączy elementy różnych gatunków literackich i wplata je do swojej powieści, czyniąc ją bardziej różnorodną. Wróćmy jednak do możliwego przeniesienia powieści na taśmę filmową oraz tego jak szerokie pole do popisu mieliby scenografowie pracujący nad tą produkcją. Wykreowanie Ściany Trolli, która zdaje się sięgać nieba, wiosek wikingów, portu Danów czy wszelkich lokacji przewijających się w wizjach wiedźm z pewnością nie byłoby łatwe, ale za to efekt końcowy byłby powalający. Natomiast spece od efektów specjalnych mogliby mieć już nielichy problem, bowiem przedstawienie co niektórych rzeczy wymagałoby nie lada wyobraźni, no bo jak tutaj przedstawić sceny wizji, które opisane są jako... trudne do opisania. Niemniej jednak radzono sobie już nie z takimi przeszkodami, dzięki zastosowaniu odpowiednich trików, dlatego przy odpowiednim wysiłku i w tym wypadku powinno się udać. Dużo większy kłopot mogłoby stanowić znalezienie odpowiedniej ilości rosłych mężczyzn, których można by obsadzić w roli berserków oraz Bragiego, który przecież przedstawiony został jako wysoki i potężnie zbudowany woj. Nie mniejszych trudności nastręczałoby znalezienie bliźniaków do roli braci. Musiałyby to być z pewnością osoby charyzmatyczne i w miarę zbudowane, zaś w przypadku Waliego dodatkowo błyskotliwe i z poczuciem humoru. Nie ukrywam, że na chwile obecną żadne nazwiska nie przychodzą mi do głowy, przynajmniej, jeśli chodzi o jakiś talent aktorski. Potencjał filmowy z pewnością jest i w rękach dobrego reżysera mógłby przeistoczyć się w epickie widowisko pełne intryg, zdrad, efektownych potyczek oraz potajemnych romansów. Jednak aby film był widowiskowy potrzebny jest spory budżet, bo niestety, ale przeniesienie dzieła Lachlana na wielki ekran przy niewielkim nakładzie finansowym jest w zasadzie niemożliwe. Zbyt dużo jest tutaj dynamicznych scen akcji, niesamowitych miejsc, mitycznych stworzeń oraz dziwacznych wizji, by móc to w pełni oddać nie dysponując wystarczającym budżetem, ale taki już urok fantasy i wykreowanych w nim światów. Cóż, o filmie na chwilę obecną można co najwyżej pomarzyć, dlatego na razie nie pozostaje nam nic innego jak tylko czerpać przyjemność z lektury.

Kończąc tę, i tak już przydługą, recenzję napiszę, że dzieło Barrowcliffe'a to książka nad wyraz udana, przepełniona nordyckim klimatem, pełna akcji oraz napięcia, a przy tym niezwykle emocjonująca. Na dobrą sprawę ciężko jest mi wskazać w niej jakiekolwiek minusy, może jedynie spotkanie większości bohaterów, do którego dochodzi pod koniec powieści zdaje się być lekko naciągane, ale to i tak niewielka skaza na diamencie jakim są "Synowie Boga". Nie pozostaje mi nic innego jak tylko gorąco zachęcić was do zapoznania się z tą pozycją, tym bardziej, jeżeli tak jak mnie, pociąga was nordycka mitologia. A jeśli jest tak w istocie, to hełm na głowę, miecz w dłoń i za Odyna!

Ocena: 9/10

Autor: Marcin Kargul

 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj