Kung Fu wpisuje się w gatunek seriali, które są proceduralami. Każdy odcinek ma przedstawiać jakąś zamkniętą sprawę, którą bohaterka musi się zająć. Zarazem wszystko ma spoiwo w postaci przewodniej historii rozpisanej na cały sezon. Drugi odcinek pokazuje, że twórcy będą szukać równowagi - oferują nam rozrywkę, ale nie zapominają o istotnym elemencie, którym jest ta większa historia. Idą drogą wytyczoną przez wiele innych produkcji gatunku - w tym przypadku priorytet dostaje sprawa odcinka, która pojawia się znienacka, ale w określonym momentach  się rozwija, co zapowiada kontynuację w przyszłych epizodach. Wychodzi dobrze, nie ma za bardzo na co narzekać, bo taka forma w tego typu serialach daje dużo pola do tworzenia angażujących opowieści. Plus dla scenarzystów, że starają się rozwijać historię w taki sposób, aby odejście od głównego wątku wydało się naturalne, a nie wymuszone czy sztuczne. Ten  odcinek pokazuje, że natrafienie na dziewczynę potrzebującą pomocy to efekt przypadku, a cała motywacja Nicky jest ściśle związana z jej mistrzynią i poradzeniem sobie z jej śmiercią. Dlatego jest to tylko pozornie samodzielny wątek; bardziej wykorzystywany jest jako narzędzie potrzebnego rozwoju i nakierowania głównej bohaterki. Sama sprawa wydaje się tylko pretekstem do osiągnięcia tego celu, odzyskania wewnętrznej równowagi, która docelowo ma przygotować Nicky na konfrontację z czarnym charakterem. Wątek jest solidny, bo dostajemy problem, którym panna Shen musi się zająć.
fot. The CW
+3 więcej
Pod kątem akcji jest znów poprawnie z małymi zgrzytami. Kung Fu pod tym względem prezentuje się ponadprzeciętnie, bo widać, że twórcy mają ambicje, by  walki były lepsze niż w telewizji. Brett Chen może nie osiąga  efekciarstwa z Wojownika, ale patrząc na inne seriale, na czele z hitami Arorwverse, jego praca zdecydowanie się wyróżnia. Widać jednak niedopracowania realizacyjne, bo choć praca kamery jest odpowiednia i dzięki niej możemy obserwować dobrą choreografię, to czasem kaskaderzy zbyt szybko reagują na ciosy Nicky, a to psuje całą iluzję. Tak jak sprawa odcinka zajęła większość czasu, twórcy doskonale pamiętają o tym, by ciągłość fabularna była zachowana. Mamy więc nowe informacje o czarnym charakterze, mistycznych motywacjach i rodzinnych powiązaniach.  Jeśli ta droga będzie zachowana, rozrywka może nadal być na niezłym poziomie. Zwłaszcza że obok  tego wątku mamy też ważne relacje rodzinne, które choćby na linii Nicky i jej ojciec potrafią wzbudzić emocje. Zamiast ryzykować, wprowadzając sztuczne wątki romantyczne, twórcy doskonale budują emocje i trafiają w serca widzów bez większego wysiłku. Kung Fu może nie porywa, ale wychodzi na bardzo solidny serial. Jeśli w kolejnych odcinkach kwestia walk zostanie bardziej dopracowana, odbędzie się to jedynie z korzyścią dla całej produkcji.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj