Koncept serialu opiera się na załodze samolotu linii Jackpot Airlines oraz pasażerach lecących do Vegas. Poznajemy zatem roztrzepaną stewardesę Ronnie, jej przemądrzałego kolegę Bernarda oraz pilotów, Alana i Dave'a granego przez najbardziej rozpoznawalnego Dylama McDermotta. Poza tym ważną rolę pełnią także stali pasażerowie, tacy jak hazardzista Artem, striptizerka Nichole i Brytyjczyk Colin. Już po samych opisach widać, że mamy tutaj do czynienia ze zbiorem stereotypów i czytelnych do bólu charakterów. Prostytutki, hazardziści i pary chcące wziąć niezapomniany ślub w Vegas. To niestety powoduje, że humor jest niskich lotów i sprowadza się głównie do żartowania z innego akcentu, prostytucji, a także religii. Nie sądzę tym samym, aby humor trafił do innych gustów, ponieważ są to gagi oklepane i wywołują zupełnie inne reakcje niż śmiech. Są jednak momenty, w których każdy z bohaterów może zabłysnąć i rzucić chociażby zabawną ripostą. No, może prócz Dave'a, głównego pilota samolotu, którego ego jest chyba na Marsie. Aktorowi nie można odmówić charyzmy i starań, ale nie został rozpieszczony przez scenariusz, a świadczą o tym jego liczne suchary. Serial pełen jest momentów, w których zadajemy sobie pytanie "czy na pokładzie jest pilot"? Sam początek LA to Vegas nie jest jeszcze tak zły, jak można było się na początku spodziewać. Jednak w dalszej perspektywie wszystko staje się być schematyczne. To kolejna amerykańska komedia, która przeplata udany humor z momentami zahaczającymi o żenadę. Wielka szkoda, bo pomysł sam w sobie nie jest skomplikowany, ale drzemie w nim potencjał. Zwłaszcza że obsada jest naprawdę ciekawie dobrana, a sam motyw z podróżującymi do Vegas specyficznymi podróżnikami, mógł być kopalnią dobrych i zabawnych pomysłów. Niestety, całość jest przewidywalna, nudna albo niezbyt śmieszna. Brakuje tutaj też bohatera, którego moglibyśmy wyraźnie polubić i dla niego oglądać LA to Vegas. Większość z nich jest sympatyczna, ale w dalszej perspektywie potrafią nieźle zirytować. Czy coś wypada dobrze? O dziwo, tak! Serial brnie w przeciętność z każdym odcinkiem i rzuca często żartami wyjętymi z podręcznika dowcipów wydanego zaraz po drugiej wojnie światowej, ale ma momenty, w których naprawdę można się dobrze bawić. Zdarza się, że sytuacje i dialogi są trafione w punkt. Nie bez znaczenia jest także cała otoczka związana z samolotem i podróżowaniem do Vegas. Dostajemy trochę kulisowych spraw związanych z lotem samolotu, a także poruszono problemy podróżujących do Vegas i to, jak ich życie zmienia się, kiedy wracają do domu. Dobrze też, że akcja nie ogranicza się jedynie do wnętrza samolotu i wychodzimy także poza lotnisko, zwiedzając tym samym tytułowe Vegas. Mogło być o wiele gorzej, a te dobre momenty sprawiają, że ten samolot całkiem się jeszcze nie rozbił, choć leci niebezpiecznie blisko ziemi.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj