Gry z serii LEGO towarzyszą mi od jakiegoś czasu. Zdążyłem ograć większość dostępnych tytułów, niektóre wraz z moją pociechą udało się nawet zrobić na 100%. I w końcu nadeszła najnowsza z nich, Gwiezdne Wojny: Saga Skywalkerów.
Pierwszą i najważniejszą różnicą pomiędzy
LEGO Gwiezdne Wojny: Saga Skywalkerów a poprzedniczkami związanymi z
Gwiezdnymi Wojnami jest to, że tutaj mamy do rozegrania misje związane z wydarzeniami z wszystkich dziewięciu ponumerowanych epizodów (nie, nie uwzględniono spin-offów czy seriali). A skoro jesteśmy przy fabule – niejednokrotnie widać, że autorzy poszli trochę na skróty i przez misje przechodzi się dość szybko, a gra skacze od jednego wątku do drugiego, Nie oczekujcie więc, że
Saga Skywalkerów wiernie opowie Wam wszystko, co wydarzyło się w tych dziewięciu epizodach. I z jednej strony rozumiem fanów filmów, którzy zaraz będą marudzić na takie podejście, ale... to w końcu gra. Poboczne rzeczy do zrobienia czy znajdźki w mojej opinii w pełni to wynagradzają. Kolejna rzecz to wybór epizodów. Nie trzeba tu zaczynać od Części Pierwszej czy Części Czwartej. To będzie wybór gracza, od którego epizodu zacznie, choć np. Część Piąta jest dostępna po przejściu Czwartej itd.
Dobra, koniec o fabule – wszyscy fani w końcu ją znają. Jak się gra w nowe LEGO? Zacytowałbym tu pewnego bukmachera z Flotsam w
Wiedźminie 2, ale i tak zostałoby to skasowane. Napiszę więc tylko tak: gra się FENOMENALNIE. Nie można już rozklockować wroga, tłukąc ciągle jeden przycisk, bo ten zaczyna takie ataki blokować. Trzeba więc zacząć trochę kombinować i łączyć ataki (np. Jedi może podnieść mocą fragment otoczenia i rzucić nim w przeciwnika). Takie potyczki cały czas są bardzo przyjemne i satysfakcjonujące. Ba, można nawet po cichu eliminować swoich przeciwników. Swoją drogą, mamy teraz paski życia i widzimy, ile zostało go naszym rywalom, nim nastąpi ich rozklockowanie. Jedyne zastrzeżenie, jakie mogę mieć, skoro jesteśmy przy walce, to potyczki z bossami. Po raz pierwszy, odkąd gram w gry z serii (a mam na koncie już ograną zdecydowaną większość), czułem… nudę. Walki wyglądały tak samo i momentami wydawało mi się, że są sztucznie przedłużane.
Jak wszyscy wiedzą, gry LEGO stoją nie tylko poczuciem humoru, ale też dodatkowymi aktywnościami. I tu nie jest inaczej. Masa wyzwań, wyścigi, znajdźki, możliwość eksploracji wielu miejsc. Oczywiście, dokładnie tak samo jak w poprzedniczkach. To wszystko sprawia, że jeszcze długa droga przede mną, by zaliczyć ten tytuł na 100%. A gram wraz z pociechą, co tylko podbija nam radość z tych wszystkich działań. Skoro jednak jesteśmy przy kooperacji – jak wypadają główne misje na tym polu? Prawdę mówiąc: czułem się troszeczkę zawiedziony. Każdy grający w inne części z LEGO wie, że jest tam sporo miejsc, gdzie jedna postać musi coś zrobić, by druga mogła przejść dalej. Tutaj jest to praktycznie nieodczuwalne. To oczywiście nie zmienia obrazu świetnej zabawy na podzielonym ekranie, no ale jednak – mogłoby być więcej takich momentów. To, w połączeniu z „nudnymi” potyczkami z bossami, wygląda tak, jakby twórcom zabrakło kreatywności, do której jesteśmy przyzwyczajeni.
Słów kilka o oprawie audiowizualnej. Kiedyś myślałem, że nie można zrobić ładniejszych gier z cyklu LEGO.
Saga Skywalkerów jednak wyprowadziła mnie z tego błędu. To naprawdę najładniejsza odsłona serii, w jaką było mi dane grać. Świetnie odwzorowano postacie, którymi przyjdzie nam sterować. Co do udźwiękowienia – nie ma się do czego przyczepić. Odgłosy potyczek, mieczy świetlnych krzyżujących się ze sobą, pojazdów czy statków plus muzyka – wszystko na najwyższym poziomie. No i jest polski dubbing, również bardzo solidny. To na pewno ucieszy młodszych odbiorców.
Nowa gra z serii LEGO to świetna przygoda na wiele, wiele godzin. Mam niecałe 70 godzin na liczniku, a jeszcze duuużo brakuje mi, by przejść ją na 100%, co staramy się zawsze z moją pociechą robić. Świetna audiowizualnie, z masą pobocznych aktywności do zrobienia po ograniu głównych epizodów. Oczko puszczane przez twórców nie raz mnie rozbawiło, wszyscy znający filmy będą się tu świetnie bawić. Ci, którzy nie mają chęci ani czasu na oglądanie filmów (a są tu w ogóle tacy?) również mają przed sobą wiele godzin kapitalnej zabawy. A co do aktywności pobocznych, to szczególnie jedna utknęła mi mocno w pamięci – na Kashyyyk można nauczyć śpiewać w chórze… a zresztą – sami zobaczycie kogo (choć ci, którzy znają uniwersum, pewnie już się domyślają, o kogo chodzi). Do tego mamy teraz drzewko umiejętności, które pozwala na kupowanie kolejnych dodatkowych umiejętności. I tak, niektóre są oczywiście wspólne dla wszystkich, inne znowu są dla konkretnych postaci. Zaznaczę tu jednak od razu, że grę można przechodzić bez jakiegokolwiek skupiania się na nich, bo bazowe postacie i tak poradzą sobie z przeciwnikami.
Czy warto było czekać na grę, gdy kolejny raz przekładano premierę? Jeszcze jak! Dostaliśmy chyba najlepszą odsłonę LEGO, jaka do tej pory powstała. A teraz wybaczcie, ale wracam do swojej pociechy, by znów cieszyć się
Sagą Skywalkerów.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h