"Les Miserables: Nędznicy" odbiegają oczywiście od powieści opublikowanej w 1862, nie są bowiem typową ekranizacją, lecz kolejną wersją słynnego od lat 80. musicalu pod tym samym tytułem. Ale jakaż to wersja! Tom Hooper, przywracając na ekrany historię Jeana Valjeana zrobił to z rozmachem, za którym fani klasycznych musicali tęsknili ostatnimi laty, karmieni "Mamma Mia" czy "Rock of Ages". Wynik pracy laureata Oscara bliższy jest uczuciom, które ogarniają nas przy oglądaniu "Skrzypka na dachu", "Kabaretu" oraz wielu innych znakomitych produkcji, w których trudny wybór między grą aktorską a wykonaniem monumentalnie zbudowanych utworów trwa od pierwszej do ostatniej minuty. Wszystko to przygniata nas do fotela na tle pieczołowicie wykonanych inscenizacji, które ożywiają XIX-wieczny Paryż, w którym rewolucyjna gorączka coraz bardziej trawi rozgoryczoną biedotę i studentów.

Główny bohater, Jean Valjean, skazany na dziewiętnaście lat pracy ponad ludzkie siły za skradzenie bochenka chleba i późniejsze próby ucieczki, zostaje wypuszczony na warunkową wolność. Przeżywszy przemianę moralną, ze złamanego byłego więźnia w godnego szacunku obywatela, stara się odmienić los innych, tak jak kiedyś odmieniono jego. Na jego tropie nadal pozostaje inspektor Javert, który nie wierzy w drugą szansę i przemianę osobowości, oraz zrobi wszystko, by nadludzko silnego zbiega dopaść.

[image-browser playlist="595444" suggest=""]©2012 Universal Pictures

Mimo znakomitej roli Hugh Jackmana, który po raz kolejny udowadnia, że został obdarzony przez Stwórcę fascynującą barwą głosu, uwagę zwracają przede wszystkim role kobiece. Nagrodzona zasłużenie Złotym Globem Anne Hathaway, mimo że jest pojawiąjącą się tylko na początku postacią drugoplanową, jako Fantine łamie serce. Nie przeszkadza nawet fakt, że nie ma tak idealnego głosu jak jej poprzedniczki grające nieszczęsną ulicznicę. Jej wersja "I Dreamed A Dream" to najbardziej wzruszające wykonanie tego utworu w historii "Nędzników" – głos aktorki, urywany, pełen rozpaczy, momentami duszony łzami brzmi tak nadludzko i boleśnie, że przez kolejne pół godziny filmu zostaje wypalony w głowie. Za nadanie nowego oblicza tak osłuchanemu utworowi zasługuje na owację na stojąco.

Tylko odrobinę bladziej wypadają na jej tle Amanda Seyfried oraz Samantha Barks. O ile ta pierwsza przyzwyczaiła nas do swojego fantastycznego, wysokiego wokalu i jako Cosette rzuca na wszystkich czar, o tyle nieznana wcześniej szerszej publiczności Samantha Barks to jedna z najciekawszych aktorek zaangażowanych do roli w "Les Miserables Nędznicy". Brytyjska wokalistka jako Eponine budzi falę współczucia, a jej wykonanie "On my own" to pierwsza piątka utworów, które po obejrzeniu musicalu zapadną w pamięć na dłużej.

[image-browser playlist="595445" suggest=""]©2012 Universal Pictures

Odliczając Hugh Jackmana bez fajerwerków wypada męska część obsady. Nasłabszy wokalnie Russel Crowe nadrabia umiejętnościami aktorskimi oraz ostatnią sceną na brzegu Sekwany. "Konflikt wszech czasów" między Javertem a Valjeanem nie porywa jednak tak, jak mogliby się spodziewać czytelnicy powieści Hugo. Starcie zbiega z przedstawicielem prawa wypada jednak poprawnie.

Na minus zasługuje niestety przedstawienie francuskich rewolucjonistów. Rozczarowujące może być dobranie Eddiego Redmayna do roli Mariusa. Mimo ciekawego głosu, wygląda w wielu scenach na barykadach jak mały chłopiec, a wątek zauroczenia między Mariusem a Cosette jest daleki od nazwania go magicznym. O ile Seyfried ze swoją niewinną twarzą nadal pozostaje piękną, młodą kobietą, to Redmayne nie tworzy z nią duetu wartego zapamiętania. Biorąc pod uwagę znaczenie tej postaci zarówno w literackiej, jak i scenicznej wersji, jest to spore rozczarowanie.

"Les Miserables: Nędznicy" ma swoje słabsze momenty, szczególnie wyczuwalne w akcji filmu rozciągniętej na ponad dwie i pół godziny. Problemem może być niedostatecznie błyskotliwe wykorzystanie ponadczasowej opowieści. Dramatyczna historia na barykadzie oraz małżeństwo Thenardier na dłuższą metę męczą. Więcej napięcia mogła też mieć scena, w której Valjean darowuje życie ścigającemu go inspektorowi. Wątpliwe, by "Les Miserables: Nędznicy" zostali kiedyś namaszczeni jako arcydzieło. Tytuł bardzo dobrego musicalu mogą jednak dzierżyć zasłużenie, tym bardziej, że parę nagród posypie się w noc rozdania Oscarów.

Ocena: 7+/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj