Istnieje klasyfikacja zabójców oparta na 25-stopniowej skali określającej ich zwyrodnienie. Zna ją każdy funkcjonariusz organów ścigania. Samoobrona czy zabójstwo w afekcie zaliczają się do najniższej kategorii, czyli tzw. level 1. Kolejne stopnie to coraz większe okrucieństwo i morderstwa popełniane z premedytacją. Level 25, czyli ostatni, odnosi się do największych zwyrodnialców, przy których Ted Bundy czy John Wayne Gacy to niewiniątka. Na tym jednak skala się nie kończy, gdyż właśnie opracowywany jest kolejny stopień, jak na razie odnoszący się wyłącznie do jednego przestępcy, psychopaty, z jakim świat nigdy wcześniej nie miał jeszcze do czynienia. Sqweegel - tylko to jedno słowo figuruje pod kategorią level 26. Nikt nie zna jego danych osobowych, nikt go nigdy nie widział, na licznych miejscach popełnianych przez niego zbrodni nie znaleziono też żadnych śladów, które naprowadziłyby władze na jego trop. Człowiek widmo, na istnienie którego jedynym dowodem są zawsze brutalnie okaleczone zwłoki. Tylko jeden mężczyzna był wystarczająco blisko ujęcia mordercy, agent Steve Dark, który owo spotkanie przypłacił śmiercią bliskich mu osób. Po tej okropnej tragedii zrezygnował ze służby i spróbował na nowo ułożyć sobie życie. Jednak od przeszłości nie da się tak po prostu odciąć. Kiedy rząd zostaje przyciśnięty do muru, za wszelką cenę pragnie schwytania zabójcy i gdy wszelkie inne metody zawodzą, pomóc może tylko jedna osoba. Dark wbrew własnej woli zostaje ponownie przywrócony do służby.

Powiem krótko, takie thrillery to ja rozumiem. Nieustające napięcie, intrygujący morderca, ciekawi bohaterowie i zaskakująca, nie pozwalająca oderwać się od lektury fabuła. To książka z gatunku tych, którym towarzyszy syndrom "jeszcze tylko jednej strony", sprawiający, że powieść kończymy w góra dwa wieczory. Prawdopodobnie spora w tym zasługa Anthony E. Zuikera, twórcy serialu "CSI", który napisał książkę na spółkę z Duanem Swierczynski. Filmowość "Level 26: Mroczne początki" aż wylewa się z kart powieści, ale w końcu współautorem jest człowiek, który na co dzień zajmuje się pisaniem scenariuszy i reżyserią.

Największym atutem powieści jest jej niezwykła siła przyciągania, na którą spory wpływ mają również krótkie rozdziały. Powtarzamy sobie, że jeszcze tylko jeden rozdział, jedna strona i odkładamy książkę, ale kończy się tym, że ani się obejrzymy, kiedy będzie po lekturze. "Level 26" czyta się niezwykle lekko za sprawą świetnego stylu wypracowanego przez obu pisarzy. Język, jakim operują, nie jest przesadnie skomplikowany, a całość jest napisana w dość prosty, łatwo przyswajalny sposób. Dodatkowo umiejętnie budowane napięcie oraz spora ilość, często zaskakujących, zwrotów akcji, daje jeszcze więcej radości płynącej z czytania. Żądny wrażeń czytelnik znajdzie tutaj wszystko to, co dobry thriller zawierać powinien, mianowicie pościgi, strzelaniny, intrygi, brutalne mordy i wiele więcej. Gwarantuję, że emocje nie opuszczą was ani na moment.

Siłą opisywanej historii jest bez wątpienia postać mordercy. Nieuchwytny niczym dym, nie posiadający jakichkolwiek zahamowań, charakteryzujący się niezwykłymi fizycznymi umiejętnościami, jednocześnie wykazujący nadludzką inteligencję i spryt, a przy tym bardzo bezwzględny, traktujący swoje ofiary niczym zwierzynę łowną. Szkoda tylko, że w pewnym momencie zostaje odarty z aury tajemniczości, jaka otaczała go na początku, co można uznać za drobny minus. Niemniej jednak uważam, że jest to jeden z ciekawszych zabójców, z jakimi zetknąłem się w ostatnim czasie. Kto wie, czy gdyby w przyszłości "Level 26" doczekał się ekranizacji, to Sqweegel nie stałby się kimś na miarę współczesnego Hannibala Lectera, bo potencjał w tej postaci drzemie olbrzymi.

Wyjaśnię jeszcze może czym właściwie jest wspomniana we wstępie multimedialność opisywanego tytułu. To nic innego jak hasła pojawiające się na kartach powieści, które po wpisaniu na odpowiedniej stronie internetowej dają dostęp do filmików ukazujących nam niektóre wydarzenia z powieści i nieco poszerzające samą historię. Pomysł naprawdę ciekawy, tym bardziej, że poziom realizacyjny wspomnianych klipów jest naprawdę wysoki. Chociaż przyznam szczerze, że książka spokojnie mogłaby się bez nich obejść, bo tak na dobrą sprawę większość materiału wideo nie pokazuje nic, czego nie wyczytalibyśmy z powieści. Druga sprawa to sam sposób umieszczenia haseł w książce. Osobne strony im poświęcone to niezbyt interesujące rozwiązanie. O wiele ciekawiej wypadłoby wplecenie odpowiednich słów w samą treść powieści, przy czym wyłącznie od czytelnika zależałoby, czy zdoła wyłapać wszelkie wskazówki poukrywane tu i ówdzie przez autorów. W każdym razie nie ma co narzekać, w końcu to dość nowe i dopiero rozwijające się rozwiązanie. Nie wiem, czy takie połączenie to przyszłość literatury, ale bez wątpienia tego typu zabieg staje się coraz popularniejszy.

"Level 26: Mroczne początki" polecam gorąco wszystkim tym, którzy po prostu lubią przeczytać dobrą książkę. Być może pewne motywy okażą się nieco naciągane, ale gwarantuję, że mało kto zwróci na to uwagę, ponieważ powieść pochłonie go bez reszty, a zakończenie sprawi, że natychmiast zapragnie przeczytać ciąg dalszy, bowiem należy wam wiedzieć, że opisywana pozycja to zaledwie początek świetnie zapowiadającej się trylogii. Nieważne, czy książkę nabędziecie drogą kupna, czy też pożyczając od znajomych, po prostu musicie ją przeczytać.

Ocena: 9/10

[image-browser playlist="607777" suggest=""]

Autor: Anthony E. Zuiker & Duane Swierczynski
Okładka: twarda
Liczba stron: 414
Wydawnictwo: W.A.B
Rok wydania: 2011

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj