Liga potworów to pełnometrażowy film animowany wyprodukowany przez studio Paramount Animation. Akcja rozgrywa się w świecie, w którym potwory współegzystują z ludźmi. Mało tego, są główną atrakcją świata maluczkich – zwłaszcza podczas emocjonujących i efektownych starć w ringu. Jest to bowiem rzeczywistość, w której wielkie monstra są gwiazdami wrestlingu i co sezon rywalizują o tytuł mistrza, często pod opieką ludzkich trenerów. Główną bohaterką produkcji jest nastoletnia Winnie, córka jednego z legendarnych trenerów, która stawia sobie za cel wyszkolenie i wypromowanie nowej gwiazdy. Zadanie okazuje się karkołomne, ponieważ Steve, jej nowy podopieczny, na pierwszy rzut oka nie ma szans w starciu z muskularnymi tytanami. Nowa animacja porusza kilka kluczowych wątków, które w większy lub mniejszy sposób będą kształtowały całą fabułę. Na pierwszy plan wysuwa się relacja dziecko–ojciec, która zostaje sygnalizowana w zasadzie od pierwszych minut produkcji. Twórcy ilustrują ten wątek nie tylko poprzez postać Winnie, która chce trenować potwory jak ojciec, ale również poprzez Steve'a, który też jest przedstawicielem drugiego pokolenia – jego tata był swego czasu okrzyknięty mistrzem wrestlingu. Mamy tu zatem młodych bohaterów, którzy chcieliby stać się godnymi swoich poprzedników. Niestety brzmi to dobrze tylko na papierze. Sam film nie oferuje bowiem żadnej głębi, jeśli chodzi o ten motyw. Poza suchą informacją mówiącą o tym, że ojcowie bohaterów zaginęli bez śladu, nie otrzymujemy żadnych istotnych faktów, a poza kilkoma nic nieznaczącymi retrospekcjami, oni sami nie mają wpływu na fabułę. Szkoda, bo wiele znanych animacji bazuje na motywie ojca i faktycznie robi to dobrze. Zastanowić się zatem można: o czym tak naprawdę ten film jest? Przyznam, że sama mam problem ze znalezieniem odpowiedzi na to pytanie. Zapowiadany jako komedia, nie jest w zasadzie w ogóle śmieszny. Jak na film dla dzieci nie jest też szczególnie wartościowy. To ten dziwny typ produkcji, na którym prawdopodobnie żadna grupa docelowa nie będzie się wystarczająco dobrze bawić, ponieważ nie oferuje on w zasadzie żadnych emocji – ani śmiechu, ani wzruszeń, ani nawet ogólnej refleksji o poruszanych kwestiach. Wszystko dzieje się tu bardzo szybko (animacja trwa zaledwie półtorej godziny), więc nie mamy czasu na zaangażowanie się w problemy. Zanim one jeszcze na dobre wybrzmią, bohaterowie już znajdują na nie rozwiązanie. Poza tym tak naprawdę żadnych istotnych problemów do rozwiązania w tym filmie po prostu nie ma. Parę kwestii – tak jak już wspomniana chęć młodzieży, by dorównać pokoleniu mistrzów czy też próba przebicia się kobiecej bohaterki w męskim świecie – zostało zasygnalizowanych symbolicznie, ot, aby były, jednak finalnie są to tylko mało znaczące preteksty do rozkręcenia poszczególnych wydarzeń. Paradoksalnie, choć film skupia się na wrestlingu, nie ma tu również wyraźnej walki – nawet tej banalnej, dobra ze złem – ponieważ wszyscy bohaterowie są zbyt bladzi, by mówić o jakichkolwiek kontrastach. Twórcy od czasu do czasu podrzucają co prawda jakąś złowrogą postać, ale żadna z nich nie wzbudza niepokoju – przez cały film na ekranie nie dzieje się nic, co pozwoliłoby zwątpić w to, że wszystko i tak skończy się dobrze. To, co Lidze potworów udało się najlepiej, to warstwa wizualna – i w zasadzie tylko ona. Wielkie potwory faktycznie robią wrażenie. Jeden jest większy od drugiego, każdy coraz dziwniejszy od swojego poprzednika. Fajnie popatrzeć na tak barwne postacie; widać, że ktoś naprawdę dobrze się bawił przy projektowaniu ich wyglądu. Nie da się jednak oprzeć na tym całego filmu. Postacie są bowiem pozbawione jakiejkolwiek charyzmy, więc koniec końców nawet te najbardziej spektakularne potwory ostatecznie nic nie znaczą. Liga potworów to niestety płaski fabularnie film. Mamy kilka efekciarskich scen z wielkimi potworami na ringu, jednak poza tym z ekranu bije przede wszystkim bylejakość. O bohaterach nie wiadomo zupełnie nic, ich geneza nie jest w fabule przybliżona, przez co tak naprawdę nie budzą żadnych emocji. Twórcy może i przemycili tu kilka oczywistych morałów, na czele z wiarą w swoje możliwości, jednak to raczej zabieg oczekiwany w kinie familijnym. Produkcja nie wyróżnia się niczym szczególnym i nawet nie zostaje w głowie. Jak na kolorowy film o wielkich potworach wypada to wszystko przeciętnie, a nawet słabo – to średniak do zapomnienia.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj