"Limitless" praktycznie bezpośrednio kontynuuje wydarzenia z poprzedniego odcinka. Nie ma przeskoku w czasie, a Brian Finch nie jest jeszcze superkonsultantem FBI, który rozwiązuje sprawę za sprawą. I bardzo dobrze - trochę wolniejsze wprowadzenie Briana Fincha do pracy w FBI jest rozwiązaniem trafnym, pomysłowym oraz przede wszystkim ciekawszym. Dzięki temu poczynania bohatera ogląda się z większym zainteresowaniem, a jego próby ucieczki przed pilnującymi go agentami wypadają fajnie i zabawnie. Wszystko rozwija się naturalnie i bez pośpiechu. Największą zaletą tego serialu jest główny bohater, którego poczynania śledzi się z niemałym zainteresowaniem. Jego przemyślenia, rozwiązywanie wszelkich problemów i rozmowy z samym sobą mogą się podobać, bo są pokazane w interesującej formie i potrafią przykuć uwagę. Do tego z Finchem związane są humorystyczne sceny, które na razie działają należycie. Nadal jest jednak problem z każdym innym bohaterem. Są nieciekawi, mdli, momentami nudni i sztampowi - na czele z agentką FBI graną przez Jennifer Carpenter, która nawet nie próbuje nadać swojej postaci jakiejś osobowości. Szkoda, że fabuły poszczególnych odcinków nie zachwycają. Oba to tak naprawdę jedynie pretekst do przetestowania umiejętności bohatera po NZT. Są one strasznie zwyczajne, wręcz sztampowe - ani nie zaskakują, ani nie wzbudzają emocji. Miejmy nadzieję, że z czasem Brian Finch zajmie się czymś konkretnym, nietuzinkowym i interesującym. Na razie fabularne braki nadrabia forma i główny bohater. [video-browser playlist="752089" suggest=""] "Limitless" nadal pokazuje, że to, co oglądamy, to na razie jedynie pole testów. Jest tutaj większy wątek rozpisany na cały sezon związany z senatorem Morrą (Bradley Cooper). To zaledwie drobny element drugiego odcinka, ale sugestywny i intrygujący. Z jednej strony mamy sytuację, gdy Finch próbuje wpisać w wyszukiwarce nazwisko Morry ze słowami NZT i dzieje się coś dziwnego. Z drugiej mamy pielęgniarkę zajmującą się ojcem Briana, która bardzo skutecznie przypomina bohaterowi o złożonej obietnicy. To jest coś, co ma ogromny potencjał, bo od razu rodzi pytanie - dlaczego senator Morra chce, by Finch wkupił się w łaski FBI? To może z czasem rozwinąć się w coś, co nada temu serialowi rozpędu i zbuduje emocje. "Limitless" na razie jest serialem niezłym z wieloma pozytywami, ale też kilkoma niedopracowanymi elementami, które wymagają poprawy. Dzięki przewodniemu wątkowi oraz głównemu bohaterowi ogląda się go dobrze, a różne niuanse są w stanie zaintrygować. Czekam na więcej.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj