Nie jest zaskoczeniem, że największa siła Longmire leży w ciekawej fabule zaczerpniętej z serii kryminalnych powieści. Tym razem sprawa odcinka była związana z tajemniczym morderstwem młodej kobiety ze społeczności mennonitów, pewnej odmiany amiszów. Opowieść jest tak prowadzona, że w ciągu całego odcinka możemy typować podejrzanych, którzy w naszym mniemaniu na pewno odpowiadają za tę zbrodnię, choć i tak nasze wysiłki zakończą się fiaskiem. Przewidywalność praktycznie w tym serialu nie jest obecna i aż do rozwiązania zagadki żadne, w naszym mniemaniu tropy, nie wskazywały winnego. Dlatego też wyjawienie tożsamości mordercy jest zaskoczeniem.
[image-browser playlist="601546" suggest=""]©2012 A&E
Problem leży w formie opowiadania tej historii. Narracja jest spokojna, często senna i pozbawiona jakichkolwiek emocji czy napięcia. Bohaterowie są nieciekawi i strasznie jednowymiarowi. Zostali za powierzchownie nakreśleni, przez co nie wzbudzają naszego zainteresowania. Jedynie Taylor w roli Walta Longmire'a stara się, jak może, by rozbudować swojego bohatera, lecz na razie przez nieudolną reżyserię, nie jest w stanie zatrzeć negatywnego wrażenia. W postaci Walta zaczyna irytować amatorsko poprowadzona maniera informowania przez niego rodzin ofiar o ich śmierci. Celebracja tego momentu jest dziwaczna i na pewno nie wzbudza najmniejszych emocji.
[image-browser playlist="601547" suggest=""]©2012 A&E
Longmire ma jednak zalety w postaci wspaniałych krajobrazów i westernowego klimatu, który sprawia dobre wrażenie. Tyle tylko, że nie samą fabułą i widokami widz żyje - jeśli bohaterowie nie zaczną wzbudzać zainteresowania, a forma opowieści nie nabierze rumieńców, to Longmire może zacząć tracić widzów.
Ocena: 5/10