Strażnicy galaktyki nie są jedynym tropem inspiracyjnym. Fani science fiction odnajdą w komiksie między innymi wpływy Gwiezdnych wojen czy Enki Bilala i jego Trylogii Nikopola. Mamy tu bowiem opowieść o drużynie awanturników, która przemierza galaktykę w poszukiwaniu cennych artefaktów. Świat akcji jest bardzo zróżnicowany i przepełniony licznymi, często wymyślnymi, kosmicznymi rasami. Rządy sprawuje religijny kolektyw – bóstwa, który najpierw unicestwiły przedstawicieli innych kultów, a potem okrzyknęli się jedynymi panami uniwersum. Relikwie to pozostałości po dawnych wierzeniach. Są to niezwykle cenne przedmioty dla wielu istot. Opowieść rozpoczyna się od tajemniczego zlecenia. Niefrasobliwa Xia i jej zamaskowany kompan Mercur zostają wynajęci przez chroniącego swoją tożsamość klienta do znalezienia drogocennego reliktu. Wkrótce dołącza do nich były żołnierz – dezerter Vitellius – i w ten sposób formułuje się osobliwa drużyna, która odkrywa największy sekret kosmosu. Łowcy relikwii to lektura lekka, dynamiczna i bez narracyjnego nadęcia. Dialogi są naturalne, pozbawione górnolotności i patetyzmu. Bohaterowie rozmawiają ze sobą w sposób błyskotliwy i sarkastyczny. Z wielkim urokiem pakują się w problemy, a potem z jeszcze większą finezją z nich się wyplątują. Główny wątek fabularny, mimo oczywistych inspiracji, ma w sobie pewną świeżość, a konkretne rozwiązania zaskakują przewrotnością. Przykładowo: główna bohaterka, Xia, nie odstępuje na krok butelki z alkoholem. Sprawia to wrażenie, jakby twórcy chcieli wykreować kolejną stereotypową postać awanturnika i hultaja. Wkrótce okazuje się jednak, że nie o to chodzi. Protagonistka jest przedstawicielką religii, której wyznawcy doznają oświecenia pod wpływem upojenia, a wszechwiedza bogini Metaciągu znajduje się w „świętych destylatach”. Vitellius natomiast prezentuje się niczym klasyczny osiłek, żywcem wyjęty z konwencji kina akcji. Autorzy bardzo szybko dekonstruują tę postawę. Vitellius to prawiczek ze słabym żołądkiem, który – delikatnie mówiąc – nie jest samcem alfa. Komiks łamie schematy jeszcze w kilku miejscach, dzięki czemu opowieść nie raz zaskoczy czytelnika.
Lost in time
Łowcy relikwii to nie jest głęboka historia, choć absolutnie nie można nazwać jej głupią. Na pierwszym planie jest tu akcja. Twórcy poświęcają wiele stron na rozbudowane sekwencje, w których nasi bohaterowie konfrontują się z kosmicznymi maszkarami czy uciekają z objęć śmierci, rzucając zuchwałe komentarze. Na szczęście nie zapomniano o podbudowie fabularnej przygód. Xia i pozostali trafiają w sam środek galaktycznego konfliktu i mimo swojej niefrasobliwości mają decydujący wpływ na los wszechświata. Kontekst wydarzeń jest naprawdę ciekawy. Szczególnie w drugiej części dostajemy nieco rysu historycznego, dzięki czemu budowane uniwersum zyskuje solidne fundamenty. Wątek religijny jest interesujący, zwłaszcza że i tu autorzy pozwalają sobie na dekonstrukcję motywów zaczerpniętych od Enki Bilala czy chociażby z serialu Stargate. Scenarzysta Sylvain Runberg ewidentnie nie lubi prostych rozwiązań – woli bawić się kliszami. Dzięki temu lektura Łowców relikwii nie jest monotonna.
Lost in time
Autorem ilustracji jest Ludovic Dubois, kryjący się pod pseudonimem Grun. Autor współpracował już z Sylvainem Runbergiem przy historiach science fiction i czuje się w takiej konwencji jak ryba w wodzie. Ma duże doświadczenie w przedstawianiu różnorodności kosmicznych istot. To dzięki niemu świat Łowców relikwii żyje własnym życiem i nie jest jednorodny. Warto też dodać, że album skwitowany jest szkicownikiem ilustratora, w którym możemy zobaczyć, jak powstawały poszczególne postacie, scenerie czy całe sekwencje. Taka „kuchnia” w zbiorczych wydaniach to obecnie standard, ale stanowi to ciekawe dopełnienie całości i gratkę dla tych, którzy dużą wagę przywiązują do formy.
Łowcy relikwii pozytywnie zaskakują. Mimo że nie jest to komiks roku, który zmieni życie czytelnika, każdy fan science fiction powinien docenić opowieść za niestandardowe podejście do podjętej konwencji. Miłośnicy dobrych historii będą natomiast zadowoleni z dynamiki i rytmu narracji. W Łowcach relikwii nie ma dłużyzn i przegadanych momentów. Ci, którzy lubią gdy w komiksach na pierwszym planie znajduje się akcja i humor, powinni zainteresować się tą pozycją.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj