Tell me did you miss while I was gone? – wyśpiewywała Wanda Jackson w jednym z ostatnich zwiastunów promujących nowa odsłonę Mad Men. Któż by nie mógł? Atmosfera oczekiwania, podsycana bardzo umiejętnie przez rozbudowaną akcję promocyjną, stała się już trudna do wytrzymania i z pewnością spowodowała, że data 25 marca wryła się w pamięć nie tylko fanom serialu.

Zasiadaliśmy przed telewizorami przygotowani dosłownie na wszystko. Chociaż Hamm i spółka udzielali wielu wywiadów przed premierą sezonu, mówili mniej niż niewiele. Pierwsze sceny mogły wprowadzić w lekką konsternację. Na ulicy widzimy protestujących, a zaraz potem wnętrze agencji przy Madison Avenue. Nie znamy jednak ani tych pomieszczeń ani tych bohaterów. Czyżby wydarzyło się aż tyle? Na szczęście nie. Ta sprytna zmyłka wprowadza potrzebne tło społeczno-polityczne, przy okazji pozwalając dokładnie umiejscowić akcję w czasie.

Co się dzieje w Sterling Cooper Draper Pryce? Cóż, nie wszystko układa się idealnie. Agencja musi zabiegać o nowych klientów, a problemy finansowe nadal nie zostały rozwiązane. Praca toczy się wciąż dobrze znanym nam rytmem. Pojawia się kilka nowych twarzy, jednak nie wprowadzają póki co nic nowego do fabuły. Roger, jak zawsze pełen sarkastycznych uwag i złośliwych komentarzy, stanowi niezbędny element humorystyczny (swoją drogą, tego humoru jakby w „Mad Menie” więcej?). Sterling pojawia się wszędzie niemalże w podskokach, przy akompaniamencie równie skocznej muzyki. Im weselszy i bardziej beztroski się wydaje, tym lepiej dostrzegamy ogrom jego tragedii. Starzejący się playboy, po utracie Lucky Strike odsunięty na margines i traktowany z pobłażaniem nawet przez sekretarki, z żoną, której ani nie szanuje, ani nie darzy dawną sympatią i pożądaniem. Roger spędza dnie na ciągłych rozgrywkach z Petem, do ostatnich granic wykorzystuje dawny urok i łatwość w nawiązywaniu kontaktów. Nie do końca wiadomo, czy jest to sposób na nudę, czy ostatnia próba ratunku.

[image-browser playlist="" suggest=""]
Copyright © 2012 American Movie Classics Company LLC. All rights reserved.

W zupełnie innym kierunku zmierza pan Campbell – efektywnie zamienia frustrację wywołaną domową rutyną na energię i pomysłowość w pracy. Trudy, która po ciąży przeszła mało udaną metamorfozę i całe dnie spędza w domu, odziana w szlafrok, nie pasuje już do wizji idealnej przyszłości jak z obrazka. Pete chce wywalczyć sobie więcej władzy w firmie i trzeba przyznać, że póki co idzie mu całkiem nieźle. Ta postać z każdą sceną zyskuje nowe kolory - rozwija się coraz lepiej. Trudno nam za to rozpoznać panią Harris, która zamieniła seksowne, obcisłe sukienki na rozciągnięte piżamy, pożądliwe spojrzenia mężczyzn na kąśliwe uwagi matki. Bardzo stara się na nowo wejść w swoją rolę, ale coś jej przeszkadza – traci wiarę w siebie i poczucie bycia niezastąpioną. Niespodziewanego sojusznika i powiernika odnajduje w panu Pryce – ciekawe dokąd to nowa znajomość nas doprowadzi. Wielka szkoda, że nie zobaczyliśmy przez to półtorej godziny Betty – wierzę jednak, że pani Francis powróci niedługo w wielkim stylu.

Wszystkie te wątki zostają jednak odsunięte na dalszy plan. Na pierwszym króluje oczywiście pan Draper, a tak właściwie państwo Draper. Megan pojawiła się znikąd i dla większości odbiorców była tylko kolejnym uroczym epizodem, krótkotrwałą, nic nieznaczącą rozrywką. Zaręczyny Dona w finale czwartego sezonu były ogromnym zaskoczeniem. Różnie tłumaczyliśmy sobie motywy podjęcia takiej decyzji. Tak, Megan jest piękna i uroczo szczebiocze po francusku. W przeciwieństwie do Betty świetnie radzi sobie z dziećmi, jest cierpliwa, nie krzyczy. Megan zawsze jest szczęśliwa i zadowolona. Nie wie nic o Donie, jego przeszłości, licznych tajemnicach i problemach (w przeciwieństwie do dr Miller). Czego się spodziewaliśmy? Po ślubie Don szybko otrzeźwieje i zorientuje się, że pod wpływem impulsu podjął kolejną złą decyzję. Jego młodziutka żona nie wytrzyma konfrontacji z trudnym charakterem Drapera. Cóż, na pewno mało kto potrafił przewidzieć to, co zobaczyliśmy w „A Little Kiss”.

[image-browser playlist="" suggest=""]
Copyright © 2012 American Movie Classics Company LLC. All rights reserved.

One wszystkie są wspaniałymi dziewczynami. Przynajmniej dopóki czegoś chcą – Roger podsumowuje związek swój i Dona, tym samym stawiając ich razem w szeregu nieszczęśników, którzy dali się skusić pięknej, dwudziestokilkuletniej obietnicy młodości i źle na tym wyszli. Czy tak jest na pewno? Nie możemy tego jeszcze stwierdzić, dostajemy sprzeczne sygnały.

Nie rozpoznaję tego człowieka. Jest miły i cierpliwy – wyraźnie zirytowana i zdezorientowana Peggy nie potrafi nawiązać już z Donem wcześniejszego porozumienia. Nie może zrozumieć jak jej guru, jej bohater i inspiracja, przestał interesować się pracą. Don stracił cały swój ogień i pasję. Nie interesują go projekty, nie czuje już tego dreszczyku emocji, którego dostarczały konfrontacje z klientami. Miejsce pracy stało się nagle tylko czterema ścianami, w których trzeba spędzić określony czas. Bez żalu porzuca je, by jak najszybciej wyjść z żoną do domu.

Ich związek zaskakuje. Czujemy się dziwnie i nieswojo widząc Dona w takim stanie – usidlonego, wodzonego za nos, praktycznie bezsilnego. Ten mężczyzna, który zawsze bez wahania sięgał po wszystko, czego zapragnął, nie dając wiele w zamian, patrząc na ludzi, widział ich myśli, traktował ich z góry, bo znał ich lepiej od nich samych, teraz rzuca wszystko, by znosić dąsy małolaty. Zazdrośnie strzeże przed intruzami swojego nowego domu, pełnego nowoczesnych mebli i niepraktycznych białych wykładzin. On traktuje ją zupełnie inaczej niż wszystkie poprzednie kobiety i ona także nie zachowuje się wobec niego tak, jak robiły to wcześniej dziesiątki innych. A może potrzebna była w końcu taka odmiana? Cynizm na chwilę znika, bezwzględne rysy miękną. Czy nowa odsłona Drapera jest stałą zmianą czy tylko chwilowym „kryzysem”?

[image-browser playlist="" suggest=""]
Copyright © 2012 American Movie Classics Company LLC. All rights reserved.

Megan w krótkim czasie opanowała metody postępowania z mężem. Jak na prawdziwą aktorkę przystało, doskonale rozgrywa każdą scenę, umiejętnie wpędza w poczucie winy, nie wylewając na marne żadnej łzy. Nieustannie droczy się z mężem, troszkę go wyśmiewa, wciąż nazywając go „starym”. Ich relacje chwilami w jakiś pokrętny sposób przypominają zmodyfikowaną wersję związku Humberta Humberta i Lolity. Megan zdecydowanie nie jest przestraszoną dziewczynką, która dopiero po jakimś czasie odkrywa z kim zdecydowała się spędzić życie. Jej główną bronią jest seks. Don jej pragnie, pragnie jej bardzo mocno i nieustannie. A ona wie jak to wykorzystać. Pozostaje pytanie: czy to wyrachowanie czy po prostu wypracowana sposób na przetrwanie w tym związku, dziwna gra tych dwojga? Bo przecież Don wydaje się być naprawdę zadowolony z życia, tego kwestionować nie możemy. Zadzwiające jest to, że żona zna jego przeszłość - w momencie, w którym mówi o Dicku Whitmanie, przenosimy małżeństwo Draperów na inny poziom. Don tłumaczy Peggy: W ogóle jej nie znasz. A czy on tak naprawdę ją zna i rozumie? Czy ona tyle o nim wie, czy to tylko pozory? Rozpracowanie tego zajmie nam jeszcze dobrych kilka odcinków.

Megan nie można odmówić uroku i rozumu. Jest inna od pozostałych kobiet w Mad Men – zadziorna, wesoła, wyzwolona. Chce się bawić i korzystać z życia. Nie ma oporów przed pokazaniem się kolegom z pracy w krótkiej sukience, wyginając się zalotnie w „Zou Bisou Bisou”. Chce być dla wszystkich miła i zyskać ich akceptację, ale jednocześnie widzi jacy są naprawdę i nie jest w stanie zaakceptować ich. Megan okazuje się być postacią intrygującą i pełnokrwistą. Z pewnością nie ustępuje innym bohaterom i stanowi wielką zagadkę, którą cudownie będzie poznawać przez cały nadchodzący sezon.

[image-browser playlist="" suggest=""]
Copyright © 2012 American Movie Classics Company LLC. All rights reserved.

My czekaliśmy na nich prawie dwa lata, oni na nas tylko siedem miesięcy. Bardzo obawiałam się ogromnego przeskoku czasowego, który przyniósłby wiele zmian i pytań i tak naprawdę tylko niepotrzebnie oddalił nas od bohaterów. Ale Weiner jak zwykle wybrał doskonale – z pozoru nic nam nie umknęło, ale jednak coś się zmieniło. Jesteśmy w stanie sami dojść do tego, co zaszło, co tylko zwiększa przyjemność oglądania. Wkraczamy w ten świat z powrotem bez najmniejszego trudu, bez uczucia wstydu podglądamy naszych bohaterów w sypialni i bez wyrzutów sumienia śledzimy ich w zamkniętych biurowych pomieszczeniach. Weiner w zgrabny, gładki sposób kontynuuje wątki otwarte w poprzednim sezonie, zachowując idealną ciągłość. Ale jednocześnie w delikatny sposób zmienia ich kierunek, przygotowując świetne podłoże pod nowe historie.

Mad Men powrócił w nienagannym stylu. Każda scena została dopracowana, każdy dialog perfekcyjnie rozpisany - styl, elegancja i klasa w każdym calu. I ci wspaniali ludzie, których poznawanie, zgłębianie ich charakterów nigdy się nam nie znudzi. Bo to właśnie oni, a nie kampanie reklamowe, rys historyczny Stanów Zjednoczonych, czy świetnie oddany klimat lat 60., są główną siłą napędową i największą zaletą tego serialu. Co jest z wami nie tak? Jesteście tacy cyniczni. Nie uśmiechacie się – mówi Megan. I czy to nie za to ich kochamy? Czego można chcieć więcej?

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj