Malowany ptak to czeski kandydat do Oscara 2020. Jego pokaz odbył się na festiwalu Tofifest w Toruniu. Oceniam produkcję.
Malowany ptak oparty jest na kontrowersyjnej powieści autorstwa Jerzego Kosińskiego. Reżyser i scenarzysta produkcji, Vaclav Marhoul, nie starał się ułagodzić literackiego pierwowzoru i podał nam go z całym emocjonalnym bagażem i obrazami okrucieństw na dzikich peryferiach wschodniej Europy w czasie II Wojny Światowej. Twórca wykreował na ekranie bardzo mroczne oblicze tamtych czasów, w pełni szanując materiał, na którym pracował. Reżyser pokazał ogromną odwagę w przekuwaniu utworu na język kina, co jednak kilka razy obróciło się przeciwko niemu.
W centrum obrazu znajduje się tajemniczy chłopiec, którego poznajemy, gdy mieszka u ciotki. Jednak za wszelką cenę pragnie odnaleźć swój prawdziwy dom, którego nawet nie pamięta. Gdy ciotka umiera, nasz bohater wyrusza w podróż, której celem jest odszukanie rodziny. Po drodze spotyka między innymi starego młynarza czy pewnego rosyjskiego żołnierza. Każdy przystanek na drodze chłopca odciska na nim swoje piętno. Marhoul bardzo dobrze ukazuje, jak główny bohater nie pasuje do żadnego miejsca, w którym się znajduje, jest swoistym nośnikiem nieszczęść lub aniołem zemsty. Reżyser świetnie prowadzi swojego młodego aktora, aby pod płaszczem smutku i ogromnego bólu pokazał również wielką siłę, która pcha do przodu jego bohatera, aby odnaleźć dom. Przede wszystkim jednak Marhoul bardzo dobrze kieruje swoim bohaterem jako kronikarzem okrucieństw czasów, które zostają pod powiekami młodego chłopca niczym fotografie. Twórca świetnie kontrastuje niewinność swojego bohatera z mrokiem II Wojny Światowej, tworząc szokującą i trzymającą za serce aurę.
Jednak trzeba zaznaczyć, że nie wszystkie obrazy okrucieństwa są w tym filmie potrzebne. Niektóre bardzo sprawnie nadają mocy fabule. Dobrym przykładem jest tutaj wątek z udziałem
Lecha Dyblika. Jednak w wielu momentach to zbytnie epatowanie przemocą nie przyczynia się w pozytywny sposób narracji tej opowieści. To po prostu przemoc dla samej przemocy, jak choćby wątek z młynarzem. Podczas seansu miałem tak, że emocjonowała mnie bardzo jakaś scena, by za chwilę łapało mnie obrzydzenie i ogromny dyskomfort, jeśli chodzi o sposób kreacji. Na festiwalu w Wenecji ogromna część widzów wyszła z pokazu tego filmu i jestem w stanie ich zrozumieć, gdyż nie każdy obraz w tej produkcji ma swoje odbicie w dobrym prowadzeniu opowieści.
Nie wszystkie segmenty w tej opowieści są równe. Mamy tutaj do czynienia z kilkoma naprawdę wybitnymi wątkami, jak ten z udziałem księdza i garbosza czy historia z niemieckim żołnierzem, w której
Stellan Skarsgård nie wypowiada żadnego słowa, ale czuć powagę sytuacji dzięki samej jego mimice. To prawdziwa sztuka tak oddać grozę. Jednak przy nich mamy również opowieści o dziewczynie Łabinie czy młynarzu, które nie wnoszą za bardzo nic do opowieści, a sama forma nie za bardzo przypadła mi do gustu. Nie zmienia to faktu, że
Malowany ptak to film naprawdę dobry, w pełni ukazujący grozę i społeczną apatię czasów II Wojny Światowej, w których to nasz bohater niczym tytułowe zwierzę w jednej ze scen nie pasuje do swojego środowiska. Polecam.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h