Tym razem Mały topór opowiada prawdziwą historię czarnoskórego pisarza Alexa Wheatle’a. Film ze świetną kreacją debiutującego Sheyi Cole’a stanowi najbardziej poruszającą część antologii Steve’a McQueena.
Steve McQueen w czwartej części antologii
Mały topór po raz kolejny sięga po prawdziwą historię. Tym razem zdobywca Oscara opowiada o naznaczonych cierpieniem latach młodości cenionego brytyjskiego pisarza i muzyka Alexa Wheatle’a. Co ciekawe, początkowo Wheatle miał być jedynie konsultantem serii, lecz jego losy okazały się tak interesujące, że reżyser postanowił właśnie temu artyście poświęcić jeden ze swych filmów. I trzeba przyznać, że była to dobra decyzja. Powstała produkcja jest najbardziej przejmującą częścią antologii, która dała jednocześnie szansę zaprezentować talent debiutującemu Sheyi Cole’owi.
Głównego bohatera filmu
Alex Wheatle poznajemy w momencie, kiedy trafia za kraty londyńskiego aresztu. Z jego twarzy emanuje niebywały wręcz smutek, a powierzchowność i mowa ciała postaci wydają się świadczyć o przebytym nieszczęściu, traumie. Kiedy widzimy, że bierny, wątły bohater trafia do celi z potężnym współwięźniem, spodziewamy się filmu o więziennej przemocy. McQueen gra jednak tylko z naszymi oczekiwaniami. Bo gdy myślimy, iż na Alexa czeka kolejne zło, on otrzymuje zrozumienie i pomocną dłoń. Tam, gdzie spodziewał się bólu, dostał akceptację. A znalazł ją w najmniej oczekiwanym miejscu.
W retrospekcjach poznajemy przejmującą historię Wheatle’a. Chociaż film opowiada o bohaterze wycofanym, to jego historia od początku nas interesuje. Chcemy ją poznać, ponieważ czujemy, że to, co Alex w sobie skrywa, jest ważne. Czwarty odcinek serii
Mały topór to opowieść o człowieku, którego życie znaczone było bólem od pierwszych dni życia. Niechciany i porzucony przez rodziców, tułał się po domach dziecka, nie znał miłości ani poczucia bezpieczeństwa. McQueen serwuje nam więc poruszający portret psychologiczny prawdziwej postaci i jednocześnie najbardziej przejmującą część swej antologii.
Współodczuwamy z bohaterem jednak nie tylko za sprawą samej historii, ale również dzięki świetnej kreacji debiutującego na ekranie Sheyi Cole’a. Aktorowi bardzo dobrze udało się przekazać ból, trudne emocje, jak i przemianę, która zachodzi w bohaterze.
Alex Wheatle jest też przecież poniekąd filmem inicjacyjnym. Młody mężczyzna w pewnym momencie wkracza bowiem w nowy dla siebie świat – świat muzyki, marihuany. Spotyka się z też myślą rastafari. Produkcja w sposób ciekawy ukazuje ważne momenty w życiu Alexa – chwile, wydarzenia i spotkania, które go ukształtowały, które człowiekowi bez korzeni pomogły stworzyć samego siebie. W gruncie rzeczy czwarta część antologii
Mały topór jest więc wzruszającą opowieścią o jednostce szukającej swojej drogi, kierunku, w którym powinien podążać. Co jednak ciekawe, McQueen zdecydował się pokazać historię Alexa Wheatle’a do momentu, w którym zrobił przełomowy krok w swym życiu i kupił maszynę do pisania. Jego późniejszych sukcesów pisarskich nie zobaczymy już na ekranie. Nie jest to więc typowy film biograficzny, który często ukazuje zarówno drogę na szczyt, jak i bycie na nim. Skupia się raczej na ukazaniu samego przetrwania – bo tylko dzięki niemu lepsze czasy mogą nastać - oraz okresu kształtującego bohatera.
Największa wartością filmu jest jednak to, że ukazuje, iż niechciany, odrzucony, „nierokujący”, lecz wrażliwy człowiek, może – jeśli tylko otrzyma trochę ciepła, miłości, zrozumienia i akceptacji – zakwitnąć. Gdy ktoś zechce poznać jego historię, gdy kogoś zainteresuje jego los, kiedy tylko stanie się dla kogoś ważny – będzie w stanie wykorzystać swój potencjał.
Alex Wheatle jest więc opowieścią o tym, że drugi człowiek może zmienić nasze życie – i choć takie przesłanie wydawać może się banalne, to w wykonaniu McQueena wcale takie nie jest. Czwarty odcinek serialu
Mały topór po raz kolejny ukazuje też zbawienny wpływ filozofii rastafari na człowieka. To przecież współwięzień, wyznający tę religię, stał się dla Alexa autorytetem, przewodnikiem, wskazał drogę. To również kolejny w antologii film o wielkiej sile muzyki. Jak mówi mentor bohatera,
w muzyce najlepsze jest to, że gdy cię trafia, znika ból. I to właśnie w utworach Crucial Rocker Sound System Alex daje wyraz niezgody na całą niesprawiedliwość.
Tak jak poprzednie części antologii, tak i
Alex Wheatle ma swoją funkcję edukacyjną, która jest niewątpliwie plusem całej serii. Prawdziwa historia jednostki została ukazana na tle prawdziwych wydarzeń ważnych dla całej czarnoskórej społeczności zamieszkującej Londyn w latach 80. Produkcja przybliża tragiczne wydarzenie, jakim był pożar przy New Cross. Zginęło w nim 13 czarnoskórych mieszkańców Londynu, wielu zaś zostało rannych. Winni tej tragedii nigdy nie zostali jednak znalezieni ani aresztowani. To wydarzenie doprowadziło zaś do powstania w Brixton przeciwko dyskryminacji rasowej. Wartość tego filmu odnaleźć można więc również w oddaniu sprawiedliwości ofiarom „nocnego terroru” – dzięki produkcji McQueena świat dowiedział się o tej tragedii.
Czwarty film z serii
Mały topór, podobnie jak wcześniejsze części antologii, ukazuje ważne dla czarnoskórej społeczności tematy - nadużycia policji czy kwestie rasowe. Jest też pochwałą filozofii rastafari i muzyki reggae. Na tle poprzednich części opowieść o Aleksie Wheatle’u wydaje się być jednak wyjątkowa. A to właśnie ze względu na bohatera. I choć historia brytyjskiego artysty wzrusza, momentami przeraża, to tę gorzką opowieść twórcy osłodzili nawet momentami humorystycznymi czy zapadającymi w pamięć rolami epizodycznymi oraz drugoplanowymi. Dzięki temu czwarta z serii produkcja wydaje się być wyważoną i kolejną udaną częścią antologii. A na pewno tą najbardziej przejmującą.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h