O tym jak bardzo Maria Stuart (Saoirse Ronan) i królowa Elżbieta (Margot Robbie) się nienawidziły powstało w Wielkiej Brytanii wiele legend. Wszyscy wiemy, czym ten konflikt się zakończył dla królowej Szkocji. Zresztą od tego punktu reżyserka Josie Rourke rozpoczyna całą opowieść. Maria zostaje prowadzona na podest, gdzie zaraz kat pozbawi ją głowy. Następnie widz zostaje przeniesiony do roku 1561, by zobaczyć jak wyglądał ciąg przyczynowo-skutkowy, który doprowadził królową Szkotów na szafot. Skąd taka wzajemna nienawiść obu sióstr? Konflikt obserwujemy bardziej ze strony Marii, więc naturalnie nasza sympatia skłania się ku niej. Dlatego przykro patrzy się na niechęć, z jaką spotyka się kobieta, która po zakończonym małżeństwie wraca z Francji do Szkocji, by objąć tam należny jej tron. Dwór słabo to przyjmuje, nie chce, by to ona rządziła królestwem. Maria nie otrzymuje nawet należytego wsparcia od swojego przyrodniego brata, który już szykował się na przejęcie władzy. Rozpoczyna się seria intryg i kłamstw, mających na celu osłabienie jej pozycji.
Scenariusz Maria, królowa Szkotów został oparty na książce Johna Guy’a zatytułowanej Queen of Scots: The True Life of Mary Stuart. Josie Rourke niestety zbyt blisko trzyma się książkowego pierwowzoru, przez co jej film miejscami przypomina lekcję historii. I to tę jedną z nudniejszych. Jest tu bowiem sporo fragmentów niepotrzebnie rozwleczonych i przegadanych. W porównaniu z The Favourite Yorgosa Lanthimosa, która trafi niedługo do naszych kin, wypada mniej korzystnie właśnie przez poszarpaną narrację. Widać, że reżyserka teatralna, dla której jest to debiut kinowy, większą uwagę poświęciła dopracowaniu scenografii i kostiumów, niż samej fabule. I trzeba jej przyznać, że ta produkcja pod względem wizualnym prezentuje się znakomicie, jednak brakuje jej życia, dialogów, które by elektryzowały i sprawiały, że widz jak zahipnotyzowany obserwowałby słowne potyczki obu pań. Może jest to spowodowane skąpym budżetem, jaki reżyserka miała do dyspozycji i dlatego postanowiła pokusić się o kilka skrótów fabularnych. Niedostatki funduszowe widać przede wszystkim w momentach rozgrywających się po za pokojami zamkowymi jak np. w scenach batalistycznych, w których Rourke używa pewnych sztuczek, by uwagę widza skupić na czymś innym niż oglądaniu wojny.
Nie ma co ukrywać, ten film należy zobaczyć dla popisu aktorskiego Margot Robbie i Saoirse Ronan. Obie aktorki w swoich rolach są po prostu świetne. Maria grana przez Ronan jest szczera, delikatna, inteligentna, wyrozumiała. Krótko mówiąc idealny materiał na królową. Z drugiej strony mamy zgorzkniałą i niestabilną psychicznie Elżbietę, w którą wciela się Robbie. Obie postacie są idealnymi przeciwieństwami. Zderzenia charakterów dwóch władczyń, które w męskim świecie starają się pokazać swoją siłę i udowodnić własną wartość, jest świetnym materiałem na film. Josie Rourke stara się to wszystko uchwycić podczas seansu, ale bardzo często traci rytm. Stara się też nie być stronnicza. Pomimo tego, że sympatia widzów skłania się ku Marii, to reżyserka chce trochę usprawiedliwić poczynania Elżbiety, pokazując mężczyzn, którzy stoją wokół niej z pewnymi oczekiwaniami... Elżbiecie nie udaje się wydać na świat męskiego potomka, a jej dalekiej siostrze ze Szkocji tak. Mary Queen of Scots nie jest filmem wybitnym, ale na pewno dla samych kreacji aktorskich warto jest go obejrzeć. Do tego dochodzą jeszcze przepiękne zdjęcia, które choć na chwilę przenoszą nas do dawno minionych czasów.  
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj