Mentalista” ("The Mentalist") szturmem wkroczył do ramówki CBS w 2008 roku i stał się z marszu hitem stacji. Psychologiczne triki Patricka Jane’a, które pomagały rozwiązywać kryminalne sprawy, oczarowały publiczność. Do tego dochodził potężny wróg w postaci nieuchwytnego Red Johna, którego wątek długo trzymał fanów w napięciu. I jak to z proceduralami bywa, formuła zaczęła się z czasem wyczerpywać. Szczególnie w sezonach 4. i 5. serial dostał prawdziwej zadyszki. Trzeba było ten interes w 6. serii na nowo rozruszać, więc historię RJ zakończono, a produkcja przeszła niemały reboot. Zmieniono ton, miejsce akcji i część obsady. To odświeżyło koncept do tego stopnia, że zamówiono finałowe 13 epizodów, które raz na zawsze opowieść tych bohaterów zamknęły. Jak wyszło? Najlepszą odpowiedzią na powyższy pytanie jest chyba: bezpiecznie. Całość przebiegła gładko, sprawnie i zgodnie z oczekiwaniami. Bruno Heller odpoczął chwilę od "Gotham", aby napisać finał "Mentalisty", który bez wielkich fajerwerków dopina wszystko piękną kokardką. I w sumie trudno mu się dziwić. To w końcu nie jakiś wielowymiarowy serial dramatyczny, ale rozrywkowy kryminał. Silenie się na wydumane zaskoczenia było bezcelowe. Ważne było zrobić to porządnie i z szacunkiem dla postaci. Tylko prawdziwi naiwniacy mogli pomyśleć, że morderca zwany Lazarusem zagrozi pięknemu happy endowi Patricka i Teresy. Choć trzeba przyznać, że żadnemu złoczyńcy od czasu Red Johna nie poświęcono aż 3 odcinków. Super było znów zobaczyć Jane’a w roli telewizyjnego medium. No i czarny charakter był pretekstem dla jednaj z najśmieszniejszych scen w historii serialu. [video-browser playlist="664220" suggest=""] Jane oświadczył się Lisbon i zaczęli planować ślub. Z początku malutki – tylko oni, świadkowie i sędzia. No ale stopniowo zamieniało się to w grubszą rzecz. Na łopatki rozkładało już to, jak bohaterka co chwilę liczyła, ile zaprosiła osób, ale system zniszczyli Abbott i Cho, którzy prewencyjnie zdecydowali się mieć w gotowości helikopter na wypadek ataku Lazarusa. To była iście genialna scena. Można by powiedzieć, że ślub to motyw oklepany i będzie stanowił najsłabszy punkt tego finału, ale było dokładnie na odwrót. Całą tę historię rozplanowano bezbłędnie i w sposób naprawdę zabawny. Histeria Lisbon czy wizyta Jane’a u jubilera dostarczyły masy śmiechu, a powrót Rigsby’ego i Van Pelt to była wisienka na torcie. Nadmiernej sztuczności i cukierkowatości nie stwierdziłem - i to się chwali. Oczywiście Heller nie mógł się powstrzymać i na samym końcu wziął sobie za cel, aby z publiczności wycisnąć łzy informacją o ciąży Teresy, ale mu to wybaczam, bo trudno się z takiej wiadomości nie ucieszyć. Zobacz również: „Podejrzany” – nowy zwiastun thrillera ABCMentalista” otrzymał szansę, aby zakończyć się z klasą w finałowym sezonie, i trzeba przyznać, że ją wykorzystał. Trudno znaleźć zły odcinek wśród tych 13, które powstały na potrzeby 7. serii; można się było podczas ich oglądania świetnie bawić. Dobrze, że to już koniec, ale z drugiej strony - będziemy tęsknić za czarującym Simonem Bakerem i sztuczkami Patricka Jane'a.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj