Na krawędzi ładnie rozwija wątek Tamary (Maja Hirsch). Dotychczas wiedzieliśmy, że jej aktualny chłopak ma jakieś ukryte zamiary, ale nie wiedzieliśmy jakie. I chociaż wyjawienie tego nie jest szczególnie satysfakcjonujące, można śmiało powiedzieć, że akceptowalne. W takim zabiegu fabularnym wiele wymyślić się nie da, więc wystarczy, by móc je wykorzystać do rozbudowy osobowości postaci. To udaje się zrobić bardzo umiejętnie, bo Tamara jest widzom przedstawiona jako osoba zagubiona, wrażliwa, a zarazem nieufna i twarda. Czuć to w scenach, gdy rzuca swoim podejrzanym o niecne czyny facetem oraz kiedy ostatecznie się rozkleja. Wygląda to nieźle i ładnie się komponuje z pozostałymi elementami odcinka. Sprawuje się to wyraźnie lepiej od trochę sztampowej relacji Tomka (Marek Bukowski) z jego żoną. Gdzieś jeszcze w tle jest relacja Tamary z Markiem, ale wszystko wskazuje na to, że zbliża się ku końcowi, bo nic nowego tutaj się nie pojawia.

Śledztwo doprowadza bohaterów do Waxmana, prezesa firmy farmaceutycznej, który może być zamieszany w całą intrygę. Niektóre motywy udają się tutaj wyśmienicie - bezkompromisowość Czyża (Sadowski), zachowanie ochroniarza Waxmana czy nawet chwilowe utknięcie w martwym punkcie. Wszyscy wiedzą, że Waxman jest w to zamieszany, ale trudno znaleźć jakieś dowody bezpośrednio go łączące ze sprawą. Trochę jednak w pracy bohaterów razi obserwacja podejrzanego. Moment, gdy jeden z panów wychodzi z auta właśnie w chwili, gdy bandyta patrzy z okna, jest zabiegiem bardzo złym - w końcu papierosa mógł zapalić, siedząc w środku, i takie zachowanie w tym przypadku byłoby wiarygodne.

Czytaj również: Kalendarz premier seriali - jesień 2014

Postać grana przez Łukasza Simlata może się podobać. To taki typowy twardy zbir, który nie przebiera w środkach, co stanowi przeciwwagę dla policjantów zbytnio przestrzegających regulaminu (przynajmniej w ostatnich odcinkach). To głównie dzięki niemu fabuła rozwija się w odpowiednim kierunku, dostarczając widzom niewielkich (ale jednak jakichś) porcji nowych informacji.

Teraz najsłabszy element Na krawędzi, czyli powrót Leny do życia. To całkowicie psuje świetny efekt, jaki wprowadziła jej rzekoma śmierć. Nawet ukazana w tak bezemocjonalny sposób działała dobrze, bo zaskakiwała i była pokazem odwagi twórcy serialu. Zamiast tego zdecydowano się wprowadzić niemiłosierną sztampę z "polują na mnie, ukrywam się", by wrócić i bez zasad odkryć tajemnicę (co sugeruje zapowiedź kolejnego epizodu). Szkoda, że zdecydowano się na krok tak banalny, psujący naprawdę świetne wrażenie, jakie dotąd tworzył 2. sezon Na krawędzi.

Pomimo zdecydowanie słabszych odcinków Na krawędzi to nadal serial dobry. Wciąga historią, odważniejszą realizacją i ciekawymi zabiegami. Oby jednak ten końcowy z 10. epizodu nie popsuł wszystkiego jeszcze bardziej niż dotychczas.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj