Nie w porządku to z założenia satyra na rzeczywistość, która wypada przerażająco prawdziwie. Przedstawia sytuację, w której media społecznościowe wykorzystywane są w złej wierze. Bohaterka fałszuje na Instagramie swój wyjazd do Paryża, co samo w sobie nie wydaje się niczym szczególnym. Jednak w stolicy Francji dochodzi wówczas do zamachu bombowego, a kobieta zaczyna udawać ofiarę. Nie w porządku idzie więc w bardzo ciekawym kierunku. Scenarzyści starają się obnażać ludzką naiwność i patologiczną inkluzywność. Chcą udowodnić, że media społecznościowe kreują rzeczywistość daleką od prawdy. Jest tutaj kilka trafnych przemyśleń, które być może niektórym widzom dadzą do myślenia. Szkoda więc, że pomimo ambicji poruszane tezy i wyciągnięte wnioski wydają się zbyt oczywiste.  Całą sytuację możemy podsumować powiedzeniem: kłamstwo ma krótkie nogi. Obserwujemy, jak coraz większy rozgłos w mediach społecznościowych i wiążący się z tym sukces pogrążają kobietę. Doskonale bowiem wiemy, że gdy prawda wyjdzie na jaw, dojdzie do wielkiej kompromitacji. W tym miejscu twórcy przedstawiają kilka niegłupich wniosków. Wiele osób chce nagle zaprzyjaźnić się z instagramerką, a matka po raz pierwszy od dawna mówi, że ją kocha. Czy to oznacza, że dla innych ludzi ważniejsze od nas samych są nasze sukcesy? Do filmu wkrada się jednak zbyt dużo oczywistości. Z góry wiadomo, że kłamstwo zostanie zdemaskowane – już w pierwszej scenie dowiadujemy się, kto do tego doprowadzi i dlaczego. Szkoda, bo przydałoby się w tej produkcji więcej emocji i napięcia. A potem zabrakło mocnej konfrontacji z osobami, które były oszukane. Jedna scena z mamą, która znów ją lekceważy to za mało. Dobrym zagraniem było obsadzenie w głównej roli Zoey Deutch. Jej naturalność automatycznie wzbudza sympatię, jednak decyzje bohaterki kłócą się z tym wizerunkiem i wywołują narastającą w nas niechęć. Ten ciekawy dysonans jest mocną zaletą produkcji. Jednak główna bohaterka w jakimś stopniu zostaje zepchnięta na drugi plan, ponieważ sceny kradnie jej koleżanka Rowan grana przez Mię Isaac. To właśnie ona odpowiedzialna jest za mocny ładunek emocjonalny tego filmu – porusza m.in. kwestię strzelanin w USA i dostępu do broni. W pewnym momencie staje się sercem produkcji. Jej autentyczne przemowy są w stanie poruszyć, a finałowy wiersz przekazuje więcej mądrych spostrzeżeń niż wątek głównej bohaterki.  Nie w porządku to dość specyficzny film, który jako satyra nie do końca korzysta z komediowego potencjału, a jego dramatyczna część nie ma mocnego uderzenia. Niezłe, ale potencjał był na o wiele więcej.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj