Historia przedstawiona w tym odcinku wydaje się być zwyczajna. Jednak jej wyjątkowość tkwi w aktorach, którzy grają wiedźmy. W tych rolach dwie wyśmienite postacie: James Marsters i Charisma Carpenter. Małe spotkanie po latach gry w Buffy: Postrachu wampirów to gratka dla fanów seriali i właśnie ta doborowa obsada wśród występów gościnnych znacząco podniosła poziom odcinka. Z nieukrywanym dreszczykiem emocji śledziłem występ tych dwóch postaci w szczególności czekając, aż na ekranie pojawi się ta pierwsza. Jednak oboje wypadli bardzo dobrze - nie dość, że potrafili odnaleźć się w swoich rolach to dostarczyli też sporą dawkę humoru sytuacyjnego. Ponadto pokazali, że wiedźm tak łatwo nie da się pozbyć. Bracia mieli z nimi spory problem, a to tylko jeszcze bardziej bawiło widza. Twórcy po raz kolejny pokazali, że świat się zmienił i stare sposoby mogą być nie do końca skuteczne.
W tym odcinku scenarzyści również zręcznie przywrócili, a raczej kontynuowali wątek relacji pomiędzy braćmi. Najpierw przypomnieli za pomocą koszmarów problemy, z jakimi wciąż zmaga się Dean, ale ukazali także kolejne. Chodzi tu oczywiście o Casa, z którym starszy z braci był mocno związany. Te wszystkie kłopoty powoli wprowadzają Deana w alkoholizm, czym oczywiście przejmuje się jego brat, a pierwszy temu konsekwentnie zaprzecza. Kolejnym dobrym posunięciem ze strony twórców było ukazanie tej problematyki na tle kłopotów państwa Starków. Dzięki temu Sam mógł w ostatniej scenie przeprowadzić bezpardonowy atak na brata, który suma summarum okazał się bezowocny. Zastosowanie tej metafory było bez wątpienia ciekawym spojrzeniem na relacje międzyludzkie.
[image-browser playlist="607274" suggest=""]©2011 The CW Television Network
Wszystkie wcześniej wymienione wątki splótł jeden, powracający – wątek główny obecnego sezonu. Lewiatany wciąż są o krok za Winchesterami i polują na nich. Może się wydawać, że coś w tym zdaniu jest nie tak, ale jest ono jak najbardziej prawdziwe. To nie bracia polują na potwory, tym razem jest odwrotnie. Sam i Dean muszą się mieć na baczności, gdyż póki co, nie wiedzą jak sobie poradzić z dotąd nieznanym wrogiem. Po kilkunastu minutach śmiechu i dobrej zabawy showrunnerzy po raz kolejny zaskoczyli emocjonującą końcówką. Nikt chyba nie przewidział, że bracia będą musieli tak szybko stanąć po raz kolejny oko w oko z realnym zagrożeniem. Co prawda na razie mają więcej szczęścia niż rozumu, ale to tylko podgrzewa atmosferę niepewności, w jakiej obecnie się znajdują. Nie wiadomo na razie, jakie pobudki do końca kierują Lewiatanami. Jednak jeśli ten wątek będzie powracał tak jak dotąd to niebawem będzie można poznać zapewne interesujące odpowiedzi.
Piąty już odcinek siódmego sezonu Supernatural dostarczył sporo humoru, zachwycił wyśmienitymi występami gościnnymi i zaskoczył niespodziewaną końcówką. Może nie był jakoś szalenie porywający, ale zapewnił kolejną godzinę dobrej zabawy z Samem i Deanem. Nie zabrakło również poważniejszych momentów, choć brak wątku głównego na pierwszym planie sprawia, że "Shut Up, Dr. Phil" był zaledwie tylko bardzo dobry w porównaniu z wyśmienitą premierą siódmego rozdziału historii rodziny Winchesterów.
Ocena: 7+/10