Wraz z rozwojem sezonu, twórcy zaczynają odchodzić od schematu jeden odcinek, równa się jedna historia. Pierwszy plan zdominował wątek samej przeszłości Nikity, ale również i Michaela. W tym odcinku wydarzyło się bardzo dużo, a efekt tych działań prawdopodobnie odbije się bardzo mocno na tej dwójce. Ostatnie sekundy są pod tym względem wyjątkowo wymowne…
Akcja rozwijała się powoli, ale stanowczo. Dowiadujemy się pewnych szczegółów o rodzicach Nikity i podobnie jak nasza bohaterka, czujemy się zaintrygowani możliwością poznania jej przeszłości. Sielankowa atmosfera odcinka znika jednak błyskawicznie, gdy do akcji wkracza drużyna Amandy. Z minuty na minutę oczywistym staje się, że rzekomy ojciec Nikity to tylko kolejny pionek Sekcji.
Momentem kulminacyjnym jest obrona domu Birkhoffa oraz czarnej skrzynki, której tak bardzo pragnie Amanda. Szczęśliwym trafem cała trójka uchodzi z życiem. Wygląda jednak na to, że bohaterowie się podzielą - Birkhoff z oczywistych względów zostanie odsunięty chwilowo na dalszy plan. Inaczej sprawa wygląda z Nikitą i Michaelem. Teraz, gdy stał się świadomym ojcem, ich związek wydaje się być już tylko kwestią czasu.
[image-browser playlist="607106" suggest=""]
Nikita dawno nie wciągała aż tak bardzo. Kolejne misje w imię ratowania świata przed złem Sekcji, stawały się coraz bardziej monotonne. Wreszcie na pierwszy plan wysunięto racje głównych bohaterów. W ten sposób z powodzeniem poznajemy przeszłość Nikity, Michaela oraz Alex, która w drugim sezonie rozpoczęła własną krucjatę.
Sceny z Percym siedzącym w szklanej klatce sprawiają niestety wrażenie wyjątkowo sztucznych. Rozmowy między nim, a Amandą bądź Alex są jak cyrkowe popisy. Każde z nich próbuje uświadomić drugiemu swoją wyższość - tylko po co? Żeby w finale jedno, mogło wyśmiać drugie? Twórcy próbują pokazać spryt i przebiegłość Percy’ego, który nawet w więzieniu, manipuluje wszystkimi w około. Niestety marne dialogi szybko ujawniają jego zamiary.
Szósty odcinek ogląda się bardzo dobrze - nowy schemat opowiadania historii Nikity sprawdza się wyśmienicie. Oby scenarzyści zdołają utrzymać podobne tempo przez resztę trwania sezonu.