Siódmy odcinek skupia się przede wszystkim na "obcym", który został pojmany przez młodych ziemian. Tajemnicza postać to zwykły umięśniony człowiek i żołnierz, ale dla setki to ktoś zagrażający ich życiu. I tak naprawdę nikt nie wie, kim jest i jak przeżył na Ziemi. W tym odcinku na pewno nie uzyskamy odpowiedzi na te pytania, ale zobaczymy, że ten tajemniczy mężczyzna czuje coś do Octavii. Jest gotów dla niej cierpieć, no i… potrafi mówić! Czego się można jednak po nim spodziewać? Nie wiem, ale z niecierpliwością czekam na kolejne odcinki. Możemy gdybać, że ze względu na Octavię dogada się z pozostałymi, ale szczerze w to wątpię. Scenarzyści z pewnością szykują dla widzów coś nieoczekiwanego.
Jest jednak w wydarzeniach na Ziemi trochę niespójności. Wysłano tam setkę przestępców, ale jak się okazuje, większość siedziała chyba za nic. To wystraszona młodzież, która nie do końca rozumie, co się wokół niej dzieje. Scenarzyści mają tłum ludzi, ale nie do końca go wykorzystują, a do tego na ich czele postawili Bellamy’ego. Ten swojego ziemskiego jeńca od razu zaczyna torturować zamiast spróbować innych metod. Jest też zaślepiony i nie potrafi słuchać. Gdyby chociaż przez chwilę posłuchał swojej siostry, to wiedziałby, że sytuacja na Ziemi nie jest taka prosta, a jego jeniec może okazać się przyjacielem. No i chcą, żeby tenże gadał, ale nikt się nie zastanawia, w jakim języku. Mamy więc z jednej strony ciekawie rozwijającą się relację nieznajomy-Octavia, a z drugiej zupełnie beznadziejne działania masy i Bellamy’ego. Tej postaci brakuje jednak trochę charyzmy, a scenarzyści na siłę kreują ją na lidera.
[video-browser playlist="634946" suggest=""]
Pozostaje jeszcze kwestia Finna. Clarke ratuje go od śmierci, ale czuje się samotna. Jej złość na matkę i w pewnym sensie emocjonalna utrata Finna powodują, że coraz bardziej się izoluje. Wyraźnie nie pasuje jej obecność Raven, tylko czy młoda Walters może coś z tym zrobić? Dopóki sam Finn czegoś nie zainicjuje, to raczej nic z ich związku nie będzie. Ten ma jednak dylemat. Myślę, że Clarke nie będzie czekać i niedługo zobaczymy ją dogadującą się z Bellamym. Nie jest tak lekkomyślna jak on, ale ma bardzo duży wpływ na setkę.
Ciekawie jest też na stacji. Ludzie dowiadują się, że na Ziemi można żyć, ale mimo radości są też nieźle wkurzeni z powodu śmierci kilkuset osób. Zebranie wszystkich mieszkańców stacji było bardzo emocjonalne i pokazało, że wszyscy – nawet ci najsilniejsi (radny Kane) – bardzo przeżyli ostatnie wydarzenia. Scenarzyści bawią się tymi emocjami – teraz dali ludziom trochę wytchnienia i nadziei. No i wprowadzili trochę prawdziwej polityki w postaci starej pani kanclerz. Ta, mimo że nie piastuje już żadnych funkcji, ma posłuch wśród ludzi, a obecny kanclerz zdaje sobie z tego sprawę. Zagrożenie w postaci buntu dzięki temu mija, ale scenarzyści szykują dla nas coś niesamowitego. Ostatnia rozmowa rady zapowiada niezłą zadymę, bo jak z ponad 2000 ludzi wybrać 700, które będą mogły ruszyć na Ziemię? Stara kanclerz doskonale o tym wie. Jaką rolę w tym odegra? Nie wiadomo.
Nie spodziewałem się, że The 100 będzie tak dobrym serialem. Ma jeszcze trochę niedociągnięć i nadal prezentuje poziom Zagubionych dla nastolatków, ale z każdym odcinkiem jest lepiej. No i cały jestem zaskakiwany, a siódmy epizod zapowiada, że wydarzy się wiele rzeczy.