Obraz pożądania to nowy film Giuseppe Capotondiego, który polscy widzowie mogli premierowo zobaczyć na festiwalu Tofifest. Oceniam.
Świat artystyczny to taka sfera, w której bardzo trudno czasem odróżnić ogromną pasję od prawdziwej, toksycznej obsesji. I reżyser
Obrazu pożądania,
Giuseppe Capotondi wydaje się to doskonale wiedzieć, co bardzo dobrze przekuł na język filmu. Jednak twórca w tym wypadku jako podłoże dla swojej wiwisekcji wybrał wycinek światka sztuki. W centrum opowieści postawił bardzo dobrze na kontrze postać związaną z tym światem, ale będącym po drugiej stronie barykady. Chodzi oczywiście o krytyka. James Figueras kiedyś również pretendował do pozycji wielkiego artysty, jednak jego talent, a raczej jego brak, nie pozwolił mu na zaistnienie w tym świecie. Jako krytyk zostaje zatrudniony przez ekscentrycznego miliardera do zrobienia wywiadu z legendarnym malarzem, Debneyem, a przy okazji ma zdobyć dla zleceniodawcy wyjątkowy obraz z kolekcji artysty. Ta propozycja stanowi początek fali dziwnych i mrocznych wydarzeń.
Capotondi wie, jak zmyślnie prowadzić widza. Najpierw całkiem sprawnie prowadzi narracje w kierunku pewnej opowieści obyczajowej, by za chwilę podbić napięcie, oferując nam pełnokrwisty thriller. To zderzenie konwencji sprawdza się tutaj w większości przypadków. Twórca umiejętnie kieruje historią, początkowo mozolnie budując poszczególne wątki, by ciągle zwiększać tempo aż do finału. Jednak w kilku przypadkach ten zabieg obraca się przeciwko reżyserowi, własne dzieło sprzeciwia się artyście. Chodzi mi tutaj o zbyt długą ekspozycję początkową, gdy zostają nam przedstawione główne postacie. To trochę zaburza płynność narracji i wprowadza lekki chaos do produkcji. Podobnie sprawa ma się z gmatwaniem historii w wątku Berenice. Czasem miałem wrażenie, że twórca tak bardzo chciał otoczyć aurą tajemnicy swoją postać, że w środku produkcji nie wiedział, co zrobić z tym elementem. W tym wypadku trochę nastąpił przerost formy nad treścią.
Scott B. Smith, scenarzysta produkcji, sprawnie wykorzystał literacki pierwowzór i stworzył naprawdę dobre sceny dialogowe. Kilka z nich zapada głęboko w pamięć. Między innymi chodzi mi tutaj o początkowy wykład postaci Jamesa czy rozmowy Debneya z Figuerasem i Berenice. To naprawdę interesujące sceny, które decydują o sile projektu. Jednak niektóre z sekwencji wydawały mi się kompletnie niepotrzebne w historii. Capotondi stara się przekazać w scenach tropy fabularne, jednak w kilku z nich kompletnie mu to nie wychodzi. Chodzi mi tu o kilka interakcji między Jamesem a Berenice, które nic nie wnoszą.
Jednak te dobre sekwencje byłyby niczym na papierze bez świetnych aktorów, którzy przekażą te emocje. Moimi faworytami są tutaj bezsprzecznie
Donald Sutherland i
Elizabeth Debicki. Pierwszy wnosi spory powiew lekkości i humoru do produkcji, gra na sporym luzie. Druga natomiast emanuje spokojem, ale i również ogromną charyzmą, dzięki której chce się ją oglądać. Mike Jagger jest po prostu Mike'em Jaggerem, ekscentrykiem, więc nie musiał wnosić dużo do roli. Niestety trochę się zawiodłem na
Claesie Bangu, który gra właściwie przez cały film na jednej emocjonalnej nucie. To trochę za mało, szczególnie w niektórych momentach.
Obraz pożądania to film dobry, choć nie wyzbywa się pewnych błędów. Jednak nie przeszkadzają one w wejściu w historię zaproponowaną przez reżysera. A ta świetnie przedstawia jak pasja i fascynacja mogą przerodzić się w mroczne obłąkanie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h