Poznajcie Krystal Stubbs. Wkrótce zostanie ona boginią Florydy i zbuduje największą piramidę finansową w regionie. Na razie jednak musi poradzić sobie z problemami po stracie męża, którego pożarł aligator. Oceniam On Becoming a God in Central Florida.
Jak zostać Bogiem na Florydzie to odcinkowa produkcja mogąca przywodzić na myśl takie seriale jak
Breaking Bad,
Fargo czy
Ozark. Główna bohaterka to bowiem zwykła obywatelka Florydy, która dzięki splotowi nieszczęśliwych wydarzeń ma szansę wejść na sam szczyt. Oczywiście droga do celu będzie prowadziła ją po trupach, a moralność kobiety zostanie wystawiona na wielką próbę. Co więcej,
On Becoming a God in Central Florida to jeden z tych formatów, który można określić jako pokręcony i osobliwy. Serial przepełniony jest karykaturalnymi i absurdalnymi motywami. Tu i ówdzie pojawia się surrealizm. Wypisz wymaluj
Fargo, choć oczywiście fabuła skupia się na czymś innym.
Jeśli zastanawialiście się, jak wyglądają piramidy finansowe od kuchni, to
On Becoming a God in Central Florida bardzo klarownie Wam to wytłumaczy. Główna bohaterka za sprawą swojego męża, angażuje się w jedną z takich wątpliwych form biznesowych. Jej małżonek, mimo wielkiego zapału, nie odniósł sukcesu w tej branży. Krystal natomiast wydaje się do tego stworzona. Kobieta ma gadane i wie, jak przycisnąć rozmówców, żeby oddali jej swoje pieniądze. Zanim jednak stanie się tytułową boginią Florydy, musi posprzątać bałagan, który zostawił jej mąż w spadku. Na tym skupiają się właśnie pierwsze cztery odcinki serialu.
Dostajemy więc niezwykle charakterystyczną i silną główną bohaterkę, zestaw ciekawych postaci drugoplanowych oraz urokliwą i celowo przerysowaną estetykę kolorowej Florydy. Całość przyprawiona jest interesującą tematyką, która dla polskich widzów może wydać się bardzo aktualna. Nic, tylko oglądać? O ile przymkniemy oko na pewne klisze fabularne, całość może się podobać. Mamy tu klasyczną drogę „od pucybuta do milionera”. Podróż Krystal jest dość wyboista – w pierwszych czterech odcinkach, bohaterka wciąż znajduje się w dołku. Twórcy rzucają jej przeróżne kłody pod nogi, a kolejne przeszkody imponują dziwacznością. Część motywów nie grzeszy oryginalnością, a praktycznie w każdym odcinku nad fabułą unosi się duch wspominanych na wstępie produkcji. Nie przeszkadza to jednak w czerpaniu przyjemności z seansu, bo nie ma tu mowy o odtwórczości, a raczej o kreatywnych inspiracjach.
Największą siłą serialu są postacie, a w szczególności główna bohaterka, w którą wciela się Kristen Dunst. Jej Krystal to z jednej strony wulkan energii, z drugiej inteligentna i przebiegła osoba. Poznajemy ją jako niezbyt zaradną kurę domową. Później towarzyszymy w naprawdę ciężkich momentach, aż jesteśmy świadkami prawdziwego rozkwitu. Kobieta w bezlitosnym stylu wykorzystuje śmierć męża dla osobistych profitów. Mamy tu typowy dla produkcji typu
Breaking Bad dualizm charakterologiczny. Z jednej strony, niezwykle ciepła i dobra osoba, z drugiej przestępczyni rozsmakowująca się w występku. Jak na razie widzimy jedynie przebudzenie tytułowej bogini, ale można się spodziewać, że wkrótce Krystal pokaże pełnię swojej mocy.
Kirsten Dunst jest oczywiście doskonała w swojej roli. To jedna z tych interpretacji, gdzie artysta staje się swoją postacią, dając upust nieograniczonemu talentowi aktorskiemu. Emmy i Złote Globy wiszą w powietrzu, a magnetyzm bohaterki może być gwarantem kolejnych serii. Co ciekawe, drugi plan też nie wygląda najgorzej. W pierwszym odcinku pojawia się
Alexander Skarsgård w roli męża Krystal. W pozostałych rolach zobaczymy świetnego (choć mało znanego)
Théodore’a Pellerina i dobrze obsadzonego
Mela Rodrigueza. Postacie drugoplanowe robią to, co do charakterystycznych bohaterów należy – dbają o to, żeby tło fabularne miało nieszablonowy koloryt.
On Becoming a God in Central Florida to jeden z tych seriali, gdzie obserwujemy dobrych ludzi robiących złe rzeczy. Format wyróżnia się bardzo silną protagonistką, która ciągnie całą opowieść. Ważne również jest to, że tematyka piramid finansowych jest nam wykładana w dość prosty sposób. Nie trzeba być Einsteinem, żeby pojąć mechanizmy i zagrożenia z nimi związane. Wszystko to daje smakowity kąsek dla fanów nieszablonowych form. O wielkim nowatorstwie nie ma mowy, ale miłośnicy
Breaking Bad i
Fargo odnajdują tu na pewno coś dla siebie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h