Rozgniewana, mściwa i zgorzkniała – taka jest nowa June. W najnowszym odcinku dokonuje krwawej zemsty na podręcznej, która ją zdradziła.  Josepha manipuluje pozostałymi dziewczynami, a nawet bawi się w kotka i myszkę z samą ciotką Lydią. Kieruje nią gniew. Czyżby słuszna sprawa przerodziła się w personalną vendettę? Czyżby stonowana protagonistka straciła grunt pod nogami? Jedno jest pewne – do twarzy June z ciemną stroną mocy. Bohaterka wreszcie nabiera charakteru. Dobrze się na nią patrzy, niezależnie, czy w wyrachowany sposób wprowadza Mattę na minę, czy daje upust emocjom, rzucając w zagubioną dziewczynę inwektywami. W najnowszym odcinku widzimy wszystko, co złe w naszej protagonistce. Gilead wreszcie dobrał jej się do skóry. Brutalny system społeczno-polityczny nie oszczędzi nikogo. Żeby kompletnie się zasymilować, trzeba przejść destrukcyjną metamorfozę. To był bardzo mroczny i ponury odcinek. June tka swą lepką pajęczynę wokół zdezorientowanej Matty. Wszystko toczy się w trakcie porodu, który kończy się śmiercią dziecka. Jakby tego było mało, na pierwszy plan wkracza najbardziej niepokojąca postać serialu, czyli ciotka Lydia. Kobieta nadzoruje poród i stara się okiełznać małą wojenkę rozgrywającą się pomiędzy podręcznymi. Toczy również walkę psychiczną z June, która najwyraźniej przestała się jej lękać. Josepha nie boi się już niczego, a na pewno nie swojego Komendanta. Lawrance w najnowszym epizodzie jest cieniem samego siebie, co stanowi doskonały kontrast z coraz bardziej pewną siebie June. Jej siła napędzana gniewem jest wręcz namacalna, a przemiana koresponduje z historią ciotki Lydii. Ta pierwsza jest pożerana przez bezlitosny świat, w którym przyszło jej funkcjonować. Druga gubi się w niezrozumiałej dla niej rzeczywistości. Zraniona June krzywdzi innych, Lydia zamyka się na drugiego człowieka. Mimo że obie zmierzają w całkowicie innych kierunkach, mechanizm działania jest bardzo podobny. W ten sposób dochodzimy do retrospekcji z udziałem ciotki Lydii. Pomocna i empatyczna przedszkolanka pod wpływem negatywnych emocji przeradza się w walczącą radykałkę. Lydia nie potrafi odnaleźć się w świecie przepełnionym liberalnym światopoglądem. Mimo że stara się, nie umie się wpasować w tę rzeczywistość. Gdy wreszcie wychodzi ze swojej skorupy, spotyka się z uwłaczającym odrzuceniem. Wszystko to sprawia, że zmienia się bezpowrotnie i wkracza na drogę prowadzącą do Gileadu. Jej historię można odnieść do przemian, które przechodzi właśnie June, ale czy geneza wystarczająco dobrze podbudowuje psychologicznie tę postać? Bolesne odrzucenie uwalniające pokłady złości i żółci jest tematem starym jak świat. Na tym jednak nie powinna się zakończyć opowieść o tej intrygującej bohaterce. Jej metamorfoza powinna trwać, zwłaszcza że to wciąż jedna z ciekawszych postaci w serialu. Ciotka Lydia, zanim stała się sadystyczną matroną, była praktykującą katoliczką, dla której modlitwa, kościół i wstrzemięźliwość miały olbrzymie znaczenie. Żyła sama – możemy się jedynie domyślać, czemu rozstała się z poprzednim partnerem. Pod płaszczykiem tradycyjności kryje się jednak nieokiełznana ludzka natura, która wybucha w momencie, gdy znajduje się sam na sam z mężczyzną. Wychodzą z niej głęboko ukrywane żądze, daje się ponieść emocjom. Być może, gdyby w tym momencie jej potencjalny kochanek nie wycofał się, ciotka Lydia nigdy nie stałaby się jedną z najbardziej oddanych matron Gileadu. Niestety odrzucenie wygenerowało wstyd, który w połączeniu z konserwatywnymi zasadami dał diabelny efekt. Lydia zakopała głęboko w sobie seksualność i postanowiła ukarać winnych. Nie siebie, a kobiety pławiące się w liberalnym zepsuciu. Najpierw matka jej przedszkolnego podopiecznego, potem młode piękne kobiety, pełniące funkcje podręcznych w Gileadzie. Dopiero zdesperowana i doprowadzona do ostateczności June jest w stanie jej się przeciwstawić. Czy tylko radykalne kroki powstrzymają świat zmierzający do piekła? Najnowszy odcinek ma w sobie dużo emocjonalnego ciężaru i bardzo dobrze, bo właśnie w takich momentach Opowieść podręcznej jest najbardziej sugestywna. Twórcy wciąż lubują się w długich ujęciach twarzy bohaterki. Na szczęście tym razem zamiast cierpienia, gości na niej gniew, a nawet agresja. Czy to prognostyk znaczących zmian w toczącej się historii? Już niedługo przekonamy się dokąd zaprowadzi June niepohamowana wściekłość.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj