Chociaż już po samych trailerach Oriental Empires został okrzyknięty mieszanką Cywilizacji i Total Wara, nie można się z tym zgodzić. Oczywiście, produkcja studia Ntronium Games wykazuje podobieństwa z Cywilizacją, ale to w końcu gra 4X, dlatego ciężko byłoby je wyeliminować. Chociaż przy tworzeniu Oriental Empires brał udział główny projektant gry Medieval II: Total War, gracze znajdą bardzo niewiele analogii do serii Total War (bitwy, które w trailerach wyglądają podobnie, rozgrywane są na zupełnie innych zasadach, ale o nich później). Tyle słowem wstępu, a teraz przejdźmy do grafiki. Twórcy gry stanęli na wysokości zadania. Być może szata graficzna nie olśniewa, ale z pewnością zadowala. Przyjemnie patrzy się na zmianę pór roku. Heksy, na których toczy się gra, zostały bardzo dobrze wkomponowane w krajobraz i postarano się o ich ładny wygląd w momencie przybliżania mapy, która obejmuje tereny Chin oraz Mongolii. Naprawdę jest na czym zawiesić oko. Rozgrywane bitwy nie wyglądają już tak dobrze, jednak potrafią ucieszyć pierwszych kilka razy. Mimo wszystko jest to – bez wątpienia – najsłabsza graficznie strona produktu. Jak na tego typu grę, Oriental Empires wygląda naprawdę korzystnie (jedynym problemem były pojawiające się od czasu do czasu „zwiechy”, przy których trzeba było wyłączać grę). Jednak prawdziwą perełką jest oprawa audio – prześliczna, klimatyczna muzyka rodem z Orientu zostanie z nami na długo po zakończeniu gry. Granie z muzyką obowiązkowe! No właśnie, a jak wypada sama rozgrywka? Od zera do bohatera! Zaczynamy tysiąc pięćset lat przed naszą erą jako niewielkie plemię, musimy stworzyć z niego potężne, chińskie imperium (na przekór innym, którzy również do tego dążą). W grze mamy do czynienia z kilkoma ciekawymi rozwiązaniami, które odróżniają Oriental Empires od innych tego typu produkcji. Jako przykład można podać podział klasowy: szlachta i chłopi – mogą się buntować, ale wpływają na to zupełnie inne czynniki! Szlachta interesuje się polityką i sprawami państwa, a chłopi marudzą na przykład, że za ciężko pracują (rada: nie rzucać milicji czy innych poborowych wojsk do pacyfikacji zbuntowanych chłopów, bo potrafią zdezerterować zamiast wykonać rozkaz!). Drugą ciekawą sprawą jest rozbudowa miast, która początkowo może stanowić problem – nie wszystko jest jasno wytłumaczone, a samouczek w tej grze praktycznie nie istnieje! Istnieją za to 24 frakcje – każda z nich posiada własny, unikatowy bonus. Niestety, poza tym niewiele się od siebie różni. Na szczęście AI komputera nie zawodzi i sporo można ugrać sojuszami lub organizowaniem sobie wasali. To wszystko sprawia, że rozgrywka nie jest nudna ani zbyt przewidywalna. Za to Oriental Empires należy się pochwała. Warto również wspomnieć o sposobie rozgrywki – nasza tura to tak naprawdę faza planowania. Kiedy wydamy wszystkie odpowiednie rozkazy, przychodzi czas na działanie! W teorii działa to świetnie, w praktyce bitwy to jeden wielki chaos. Można pomarzyć o wykonywaniu bardziej skomplikowanych manewrów. Cóż z tego, że ilość walczących potrafi być spektakularna, skoro nie można wydawać rozkazów w trakcie walki. Możemy jedynie bezsilnie patrzeć, gdy nasze wojska mijają się z wrogiem albo bez końca ścigają jakąś malutką armię! Nie samą wojną żyje człowiek. Musimy się skupić również na rozwoju, bez którego nie wybudujemy lepszych jednostek, nie rozwiniemy naszych miast, a w konsekwencji – nie wygramy. Problem jest jeden. Choć bonusy do rozwoju się różnią, wszystkie frakcje mają to samo drzewko (siła, rzemiosło, myśl i wiedza)! Bardzo brakuje nawet niewielkich zmian, które mogłyby wprowadzić urozmaicenie do rozgrywki – po jakimś czasie zacznie być nudnawa. Kwestia zwycięstwa również wygląda raczej standardowo: możemy zmiażdżyć wszystkich militarnie (kontrola powyżej danego procentu populacji), stać się kulturową stolicą świata (a przynajmniej tamtejszych terenów), wygrać najzwyczajniej w świecie na punkty, a w końcu najciekawsza opcja – możemy zostać ogłoszeni cesarzem. Do tego ostatniego potrzeba grania z nastawieniem na dyplomacje. Może nie jest ona zbyt odkrywcza, ale na pewno dobrze zaprogramowana. Oriental Empires zawodzi. Nie dlatego, że jest grą słabą. Po prostu mogłoby być grą znacznie lepszą. Jednak zdaje się, że twórcom zabrakło czasu lub chęci, by rozbudować nieco możliwości poszczególnych frakcji czy nieco dłużej przysiąść nad grafiką i rozgrywaniem bitew. Nowi gracze mogą odrzucić tytuł ze względu na brak przystępności, lecz fanom gatunku gra zapewni sporo godzin rozgrywki. Plusy: + kilka niesztampowych rozwiązań, + muzyka! Minusy: - kiepskie bitwy, - brak samouczka, - zdaje się niedopracowana.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj