Ostatni najemnik sprawia wrażenie, jakby ktoś obejrzał niedoceniony serial Jean-Claude Van Johnson i chciał zrobić to samo, ale inaczej i lepiej. Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Produkcja Amazonu miała pomysł, świetne poczucie humoru nawiązujące do kariery Van Damme'a, niezłe sceny akcji i samego Van Damme'a w trybie totalnego dystansu do siebie samego i swojej filmografii oraz wizerunku. Film Netflixa ma z tym wspólny tylko ostatni mianownik, bo tutaj mamy tego samego Van Damme'a, który z gracją wczuwa się w niecodzienny dla niego gatunek komedii, często śmiejąc się z rzeczy, które w jego przypadku uważane są za kultowe (choćby scena tańca od razu przywołująca na myśl Kickboxera). Legenda kina akcji jest więc najmocniejszym punktem tego filmu nie tylko przez ten dystans, ale charyzmę, którą nadal ma oraz emocje, które zostawia w tej roli. Jest jedna scena, w której jego Richard wyrzuca synowi ważne sprawy z serca i wówczas to jest Van Damme, który znów przypomina, że grać potrafi. Szkoda, że to tylko jedna krótka scena, ale nie zmienia to faktu, że przez cały film to on tylko i wyłącznie jest mocnym punktem programu.
fot. Netflix
+6 więcej
Twórcy chcieli tutaj stworzyć komedię zahaczającą o parodię gatunku szpiegowskiego. Problem polega na tym, że nie zrozumieli tego, co sprawiało, że Jean-Claude Van Johnson trafiał w punkt swoim poczuciem humoru i dystansem. Scenariusz Ostatniego najemnika to festiwal bzdur, głupot i wszelkiej maści „żartów”, które wzbudzają jedynie zażenowanie. To jest przykład komedii, w której twórcy bardzo myślą, że są niezwykle zabawni i przy tym przaśni, a zamiast tego jedynie irytują, sprawiając, że każdy kolejny gag staje się popisem absurdu, braku wyczucia i chyba też wiedzy o tym, jak można bawić widzów. Najbardziej spektakularne dowcipy są najbardziej nieudane, a uczucie zażenowania towarzyszy tym bardziej, jak widzimy starania Van Damme'a, by wypaść dobrze i nie raz to on ratuje coś, co jest festiwalem żenady i głupoty. Ma to jednak kilka momentów nawiązujących do dystansu legendy kina akcji, w których można się zaśmiać. Całkowicie rozumiem, że docelowo Ostatni najemnik miał być zwariowaną i głupkowatą komedią, ale to też ma swoje granice, gdy humor tak koszmarnie nie trafia w punkt i pozostawia widza w frustracji. To wszystko jest za bardzo łopatologiczne z subtelnością słonia w składzie porcelany. Najgorsze, że Ostatni najemnik kompletnie nie działa jako film akcji. Nie brak pościgów, strzelania i walk, ale wszystko jest popisem niefrasobliwości reżysera i jego ekipy. To jest nawet gorsze niż typowy hollywoodzki standard, czyli mamy Van Damme'a, który nadal jest w formie fizycznej i umie kopać, ale kamera lata jak szalona, montaż jest tak szybki, byśmy nie zanotowali, kto i kogo bije, tak że w sumie wartość rozrywkowa z tego jest znikoma. Czasem aż nadto jest widoczne, że z jakichś przyczyn Van Damme został zastąpiony dublerem, który oczywiście stara się naśladować jego ruchy, ale widza nie da się oszukać i doskonale widzimy, że to dynamika o połowę młodszego człowieka. To nie znaczy, że Van Damme nic popisowego nie robi, bo widać w wielu momentach, że to on kopie i bije, więc trudno do końca wysnuć wniosek, czemu w jakichś momentach zdecydowano się na absurdalne zastąpienie go, co kompletnie się nie sprawdziło. Chyba największą wadą filmu Ostatni najemnik jest cała obsada poza Jean-Claudem Van Dammem. Zebrano tutaj gamę postaci fatalnych, którzy dostają irytujące role, wystawiające cierpliwość widza na wielką próbę. Nie pamiętam filmu, który aż tak by denerwował i frustrował wywołującym zażenowaniem zachowaniem wszystkich bohaterów drugoplanowych. To pokazuje fundamentalny problem tego filmu w obszarze pomysłu wyjściowego i scenariusza, bo sama realizacja jedynie uwypukliła te niedoskonałości. Najgorszy jest Archie, czyli syn Richarda granego przez Van Damme'a. To jedna z najgłupszych postaci, jaką poznacie w popkulturze w 2021 roku. Do tego jego wątek relacji z ojcem to typowa sztampa, która gdyby nie serce Van Damme'a, jedynie pogrążyłaby film. Uwielbiam serial Jean-Claude Van Johnson, który jest bardzo niedoceniony, a potencjał miał ogromny. Być może tym bardziej Ostatni najemnik tak bardzo rozczarowuje, bo tutaj również była szansa na coś w podobnym stylu, co pozwoli Van Damme'owi pokazać się z bardziej komediowej strony. Jeśli jakimś cudem będzie kontynuacja, to jedynie pozostaje wzruszyć ramionami, bo ktoś taki jak Van Damme zasługuje na o wiele więcej.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj