Kolejny odcinek miniserialu HBO przynosi nam nowy etap w relacji Ammy i Camille. Oceniam epizod.
Camille kontynuuje swoje dziennikarskie śledztwo w sprawie morderstw dziewczynek. Po raz kolejny postanawia przepytać Boba Nasha, ojca pierwszej z ofiar. Jednak w wywiadzie przeszkadza Adora, która nie wyobraża sobie, aby Camille gnębiła pytaniami mieszkańców jej miasteczka. Kobieta obawia się również o zły wpływ dziennikarki na Ammę, co doprowadza do pierwszego spięcia pomiędzy przybranymi siostrami. W międzyczasie poznajemy historię Camille i jej współlokatorki Alice, kiedy kobieta przebywała w ośrodku w związku ze swoim stanem psychicznym.
Twórcom w nowym epizodzie jeszcze bardziej udaje się ukazać hermetyczność miasteczka, które traktuje jak pariasów wszystkie osoby nienależące do społeczności Wind Gap. Idealnie ten stan zostaje zobrazowany przez pryzmat postaci Adory, której macki sięgają wszędzie i nie pozwalają nawet o parę centymetrów ruszyć do przodu dziennikarskiemu śledztwu Camille. Każda osoba staje się w tym wymiarze swoistą przeszkodą na drodze do prawdy, nie zdając sobie z tego sprawy. Ta nieświadomość w połączeniu z ambicją i dążeniem do celu przez Camille tworzą świetną mieszankę wybuchową. To prawdziwe starcie dwóch filozofii życiowych i perspektyw spojrzenia na sprawę morderstwa, które ogląda się naprawdę dobrze. Twórcy świetnie zauważają tutaj pewną prawidłowość, że tak naprawdę zamknięcie na wszelkie bodźce zewnętrzne i ignorowanie głosu rozsądku zaburza porządek społeczny, a nie przywraca go. Jedynymi normalnymi postaciami w tym środowisku wydają się zatem Camille i Richard.
Właśnie ten duet kreuje na ekranie interesującą relację, która zbudowana jest zarówno na wzajemnym zaufaniu i zrozumieniu, jak i na pewnej dozie sceptycyzmu. Zostali oni nakreśleni w pewnym sensie na zasadzie przeciwieństw. Jednak z każdym odcinkiem twórcy ukazują nam jak bardzo podobne są te postacie względem siebie. Najlepiej to widać właśnie w tym epizodzie. Ich argumentacje odbijają się od natłoku ograniczonych przemyśleń mieszkańców miasteczka. Następnie obydwoje zaczynają tkwić w martwym punkcie, marazmie, z którego wydaje się, że nie ma ucieczki. Ta kwestia wbrew pozorom tak naprawdę doskonale określa nam siłę, jaką dysponują Camille i Richard. Ich uparte kroczenie w kierunku prawdy staje się swoistym wyznacznikiem tempa całej intrygi i katalizatorem nastrojów społecznych zbudowanych w tle prowadzonej narracji. To sprawia, że pomimo powolnego budowania historii przez twórców, nie zaczyna się ona nam nudzić.
Jednak to nie śledztwo w sprawie zabójstw jest głównym wątkiem najnowszego odcinka. Bardzo szybko staje się nim specyficzna, siostrzana relacja, nie tylko na płaszczyźnie rodzinnej . Twórcy bardzo dobrze ogrywają ten temat bez zbędnego popadania w pompatyczność lub tani sentymentalizm. Jest mrocznie, przygnębiająco, ale przy tym wierzymy w ukazane nam więzi i możemy się nawet z nimi utożsamić. Postać Ammy zaczęła w końcu wykazywać większy koloryt, wewnętrzne rozterki i tajemnicę. Było to możliwe dzięki bardzo dobremu wykreowaniu na ekranie jej dziwnej, wręcz toksycznej relacji z Camille. Na początku dziwnym zabiegiem było dla mnie wrzucenie nie wiadomo dlaczego zupełnie niezazębiającej się z intrygą historii z przeszłości głównej bohaterki. Jednak dochodzę do wniosku, że w tym wypadku nie trzeba było wielu wyjaśnień i nakreślenia wątku. Historia siostrzanej relacji Camille i Alice w ośrodku doskonale współgra ze skomplikowaną więzią postaci z Ammą. Ból tragicznie zmarłej Alice stanowi świetną kontrę do mroku ziejącego z głębi przyrodniej siostry dziennikarki.
Nowy odcinek serialu
Sharp Objects pomimo powolnego tempa nadal sprawia, że zagłębiam się w historię i z przyjemnością oglądam losy Camille. To za sprawą bardzo dobrego aktorstwa i doskonałego nakreślenia psychologicznego aspektu opowieści.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h