Pamiętniki wampirów powróciły po kolejnej przerwie. „Bringing Out the Dead” rozpoczyna się dokładnie w tym samym miejscu, gdzie zakończył się poprzedni odcinek. Jesteśmy świadkami spotkania braci po krótkiej rozłące. Scena ta, jest nie tylko napakowana akcją, ale też przyzwoitymi dialogami. Nic dziwnego, w końcu powrócił jeden z ulubionych pierwotnych – Elijah. I w sumie ta scena była preludium do właściwej fabuły odcinka, która dotyczyła po raz kolejny rodziny Niklausa.

Jednym z kluczowych momentów była kolacja braci, którą przygotował nie kto inny, jak sam Klaus. Mogły to być jedne z najlepszych scen, bo niewątpliwie miały duży potencjał, ale stały na zaledwie przeciętnym poziomie. Nie raz już twórcy bazowali na scenach statycznych, jednak zawsze informacje, jakie w nich były zawarte okazywały się niezmiernie ważne tak dla fabuły odcinka jak i serialu. Tym razem niestety wyszło odwrotnie. Spotkało się czterech panów, porozmawiali sobie, powspominali, trochę pogrozili, ale jakoś specjalnie nic z tego nie wynikło. Natomiast sam pomysł miał tym większy potencjał, gdyż jakby nie patrzeć, są to postacie antagonistyczne, będące lustrzanymi odbiciami – źli i dobrzy bracia. Genialne w swej prostocie, niestety dużo gorsze i jak się okazało, trudniejsze w dobrym zobrazowaniu. Dobrze wypadła późniejsza rozmowa Stefana z Damonem, która była bezpośrednią konsekwencją historii Nicka i Elijaha.

[image-browser playlist="605435" suggest=""]©2012 The CW Television Network

Za to dużo lepiej wyszedł wątek rodziny pierwotnych. Sprowadzenie do życia Elijaha to był zaledwie początek niespodzianek, jakie nas czekały. Może jakiegoś niespodziewanego zwrotu akcji nie doświadczyliśmy, gdyż można było się spodziewać, że plan Damona wypali. Jednak cieszy wreszcie ożywienie tak Rebeki, jak i pozostałych dwóch braci, którzy wypadli co najmniej przyzwoicie. Natomiast mała, rodzinna wymiana zdań stanowiła esencję relacji, jakie panują pomiędzy rodzeństwem. Ponadto twórcom elegancko udało się połączyć to rodzinne spotkanie z ostatnią, zagadkową trumną. I za to należą się im oklaski. Chyba mało kto przypuszczał, że matka, pierwotna czarownica, jest w niej uwięziona. To wydarzenie prowadzi nas do finałowej sceny, która jest dosyć szokująca tak dla samego Klausa, jak i pozostałej czwórki; a myślę, że i widz nie czuł się jakoś specjalnie rozczarowany, takim, a nie innym rozwiązaniem wątku.

Mimo zakończenia tej dość ciekawej części wampirze opowieści scenarzyści nie spoczywają na laurach i wyklarowali już swój kolejny pomysł na kolejne odcinki. Sam w sobie może nie jest dość oryginalny, ale w tym wypadku sprawdza się dobrze. Seria dziwnych zabójstw, bo o tym mowa, jest dosyć frapująca. Szczególnie, że wyłoniła się z, mogłoby się wydawać, przypadkowej śmierci kilka odcinków temu. Jednak twórcy mieli to świetnie rozplanowane i przygotowane. W tym momencie pojawia się jedno zasadnicze pytanie: kto za tym stoi? Jest ono tym ciekawsze, gdyż kolejni podejrzani są oczyszczani z zarzutów. Z jednej strony to dobrze, bo chyba nie tylko ja jeden, polubiłem dr Fell i zacząłem kibicować jej związku z Alariciem. Z drugiej jednak stwarza to coraz większą tajemnicę i wprowadza atmosferę niepewności, gdyż narzędziami zbrodni jest ekwipunek właśnie pana Saltzmana.

[image-browser playlist="605436" suggest=""]©2012 The CW Television Network

To wszystko natomiast uzupełniały zmagania Caroline związane z przekonaniem ojca do bycia wampirem. Były to najnudniejsze sceny w całym odcinku. Pocieszanie się nawzajem, trzymanie za rączkę. Przepraszam, ale Pamiętniki wampirów nigdy nie były tego typu serialem. Zdominowanym przez wyniosłe dialogi, słowa pocieszenia. Chociaż jedna scena bez wątpienia zasługuje na kilka ciepłych słów. Moment, kiedy Caroline próbuje przekonać po raz ostatni ojca i ląduje mu w objęcia, a na to wszystko patrzy szeryf Forbes. Rodzina znowu jest w komplecie. Poza tym to ładnie podkreśla przesłanie odcinka, o którym już wspominałem… bo rodzina jest najważniejsza.

Był to zdecydowanie nierówny odcinek. Miał lepsze i gorsze momenty. Nie był to typowy zapychacz, ale czegoś zdecydowanie brakowało - czegoś, co stanowiło dotąd o wyjątkowości i niepowtarzalności Pamiętników wampirów. Może jest to wynikiem zbyt dużych oczekiwań wobec serialu, a może po prostu, tak jak każdemu, tak i ekipie wampirków może zdarzyć się słabszy dzień.

Ocena: 6+/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj