Postać Calibana ponownie intryguje i wzbudza emocje dzięki fantastycznej kreacji Rory'ego Kinneara. Widzimy subtelną i czułą rozmowę z koleżanką z teatru, zderzenie się ze smutną rzeczywistością i wyładowanie gniewu na Victorze. Choć Caliban jest ożywionym potworem, pod względem osobowości to jedna z najbardziej wyrazistych postaci Penny Dreadful. Opowieść o nim może poruszyć i jednocześnie zaciekawić na zupełnie innym poziomie niż o jakiejkolwiek innej postaci z tego serialu.

Wątek Frankensteina przyciąga atmosferą i nowymi, ważnymi informacjami. Dotychczas widzieliśmy Van Helsinga w postaci kolegi po fachu Victora, który mu doradzał w niektórych aspektach pracy. To zmienia się teraz, gdy Van Helsing opowiada o wampiryzmie i wielkim źle. Można założyć, że mówi o Drakuli, który stoi za wszystkimi wydarzeniami, ale nie zdziwiłbym się, gdyby twórcy zaskoczyli pewną wariacją znanej historii. Ważne jest tutaj wspomnienie o przebijaniu serca kołkiem i obcinaniu głowy. Dotychczas widzieliśmy wampiropodobne istoty, które ginęły jak zwyczajni ludzie. Czy jego opowieść może sugerować, że istnieją prawdziwsze wampiry, którym trzeba przebić serce? Udaje się tym wątkiem zaintrygować i zaskoczyć. Nagła śmierć Van Helsinga jest niespodzianką, ale do końca nie jestem przekonany czy pozytywną. Na pewno dobrze to wygląda, gdy przyjrzymy się wpływowi sytuacji na Victora. On coraz bardziej pogrąża się w szaleństwie, czując oddech Calibana na karku. Rozmowa Victora z Van Helsingiem w restauracji wyraźnie pokazuje, jak istotny wpływ ma na niego oprawca. Mieszane odczucia polegają głównie na tym, że nie wykorzystano potencjału ikonicznej postaci.

[video-browser playlist="633877" suggest=""]

Problemem Penny Dreadful jest Chandler - najbardziej nudna, nijaka i niepotrzebna postać serialu. Niczego ciekawego nie wnosi, jego romans z Broną nie wzbudza żadnych emocji, a jako cyngiel Sir Malcolma nie potrafi zaimponować. Nawet w samym starciu z wampirzycami na pokładzie łodzi lepsze wrażenie sprawiają Malcolm i Sembene, którzy podczas akcji potrafią zaprezentować jakieś emocje. Chandler tutaj jest tak samo mdły jak w pozostałych scenach. Cieszy w tym momencie fakt rozruszania przewodniego wątku, bo pierwszy raz Penny Dreadful doprowadza do konfrontacji z kimś, kto trzyma władzę nad Miną. Trudno powiedzieć, czy ta istota jest tym mrocznym panem, o którym kilka razy była mowa, ale doprowadzenie serialu do tego miejsca potrafi zagwarantować satysfakcję.

Przez pryzmat poprzedniego odcinka zupełnie inaczej patrzy się na Vanessę i analizuje jej słowa oraz poczynania. Na pierwszy rzut oka nie dzieje się tutaj wiele, ale szybko można zdać sobie sprawę, że te wydarzenia mają kolosalny wpływ na Penny Dreadful. Przede wszystkim: serial ponownie imponuje wyśmienitymi rozmowami Vanessy i Doriana - świetne dialogi płyną i pozytywnie wpływają na poziom odcinka. Kluczem jednak okazuje się chemia pomiędzy obojgiem aktorów, dzięki której rozmowy i późniejsze igraszki łóżkowe nabierają znaczenia i stają się ciekawsze. Po raz kolejny Eva Green pokazuje się ze świetnej strony, dodając pannie Ives odpowiedniej wyrazistości i emocji, które odgrywają tutaj istotną rolę. Mowa głównie o finalnej scenie - notabene świetnie nakręconej - gdy jej mroczny przyjaciel ponownie do niej powraca. Tutaj należy postawić pytanie: czy jej erotyczna ekstaza doprowadziła do obniżenia murów obronnych? Czy demon po prostu pojawia się zawsze, gdy Vanessa bawi się z innym mężczyzną? Pierwszy raz w Penny Dreadful dostajemy cliffhanger z prawdziwego zdarzenia, który obiecuje jeszcze lepszy odcinek w przyszłym tygodniu.

Penny Dreadful po fantastycznym 5. odcinku nie obniża jakości, oferując coś zupełnie innego. Budowa atmosfery (znowu ta muzyka!), świetne dialogi, kreacje oraz rozwijanie historii jest tak dobre, że wynagradza pewne występujące tu i ówdzie niedopracowania.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj