Artykuł nie zawiera spoilerów.

John Reese (James Caviezel), niegdyś agent służb specjalnych, a obecnie alkoholik o wyglądzie żebraka z Kalkuty. Pewnego dnia, po bójce w metrze, w której w mgnieniu oka neutralizuje czterech napastników, trafia do aresztu. Niespodziewanie z opresji ratuje go pewien prawnik, a przed komisariatem już czeka dwóch goryli, którzy zabierają go na spotkanie z szefem. Tajemniczy osobnik przedstawia się jako pan Finch (Michael Emerson) i wydaje się wiedzieć wszystko o naszym zakłopotanym bohaterze: kim był, kim jest, dlaczego się stoczył i co pomoże mu stanąć na nogi - praca, bardzo specyficzna praca.

Okazuje się, że pan Finch wie również o wielu innych rzeczach, w tym o zbrodniach czy przestępstwach, do których dopiero ma dojść; jego informacje ograniczają się jednak do pojedynczych osób. Jaki jest ich udział, motyw, data - tego nie wiadomo i tutaj wkracza Reese. Oferta zostaje przyjęta.

[image-browser playlist="607882" suggest=""]
©2011 CBS

Person of Interest należy do tych produkcji, po które wielu sięgnie na bazie samej ekipy. Za sterami J.J Abrams (Lost, Fringe), Jonathan Nolan ("Prestiż", "Mroczny Rycerz") i Richard J. Lewis (C.S.I.: Crime Scene Investigation), a w obsadzie m.in. James Caviezel ("Cienka czerwona linia", "Częstotliwość", "Pasja"), Michael Emerson (Lost), Kevin Chapman ("Rzeka tajemnic", Brotherhood) i Taraji Henson ("Hustle & Flow", "Ciekawy przypadek Benjamina Buttona") - czego chcieć więcej? Czy jednak nazwiska przekładają się na jakość?

W tym przypadku - zdecydowanie tak. Caviezel w roli zimnokrwistego agenta sprawdza się na razie bardzo dobrze. Przez większość czasu chłodny i opanowany, w kilku odpowiednich momentach potrafił jednak podnieść głos i pokazać trochę więcej emocji. Emerson - ze swoim specyficznym sposobem grania jest to moim zdaniem świetny wybór do roli trochę tajemniczej "głowy" operacji (podobnie jak w Zagubionych) i pewnego siebie idealisty, który zdaje sobie sprawę z zagrożeń, jakie niesie ze sobą jego przedsięwzięcie. Na drugim planie również jest całkiem dobrze. Wprawdzie Henson i Chapmanowi nie dano w tym odcinku zbyt wielu okazji do wykazania się, ale nie wątpię, że w kolejnych epizodach zaległości te zostaną nadrobione.

Do poziomu produkcji naprawdę ciężko jest się przyczepić. Od samego początku widać, że J.J. Abrams nie ma zamiaru psuć sobie reputacji i kolejny raz stawia na jakość. Muzyka podkreśla atmosferę panującą podczas danych scen, w scenach na otwartej przestrzeni słychać i widać przestronność, a gra kamery urozmaicana jest co jakiś czas... powiedzmy, że rzutami z monitoringów (nie chcę zdradzać zbyt wiele). Świetna robota.

[image-browser playlist="607883" suggest=""]
©2011 CBS

Scenariusz i reżyseria również nie zawiodły. Nie ma tutaj przeciąganego wstępu, od samego początku mamy styczność z akcją. Można się wręcz poczuć jak w środku sezonu, a nie w odcinku pilotażowym, z tą różnicą, że sprytnie i dość dobrze zostajemy zapoznani z bohaterami. Większa część epizodu poświęcona jest dwóm głównym (Reese'owi i Finchowi) oraz temu, czym będą się zajmować. Poznajemy ich oraz ich przeszłość na tyle, aby mieć dobry obraz przyszłości serialu, ale wciąż chcieć wiedzieć więcej. Aktorów drugoplanowych przedstawiono w ograniczonym stopniu, jednak w taki sposób, że wiemy, iż będą oni stanowić istotną część historii; poznać ich lepiej będzie jeszcze okazja w przyszłych odcinkach.

Słowami podsumowania niech będzie zdanie, które powiedziałem koledze z redakcji: "Nie ma jakiegoś cliffhangera na koniec, a i tak chcę oglądać dalej". Jeśli ktoś szuka serialowego thrillera, to - zakładając utrzymanie wysokiego poziomu - Person of Interest może okazać się strzałem w dziesiątkę. Szczerze polecam.

Ocena: 8/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj