Recenzja zawiera spoilery.

Person of Interest to serial, który w takich momentach nie nudzi, a zaciekawia widza. Z pełną świadomością projekt Jonathana Nolana i J.J. Abramsa możemy nazwać małym przełomem w amerykańskiej telewizji. Żadna inna produkcja nie potrafi tak dobrze łączyć pojedynczych wątków, a jednocześnie w konkretny sposób, na wielu frontach i z udziałem kilku bohaterów, rozwijać głównej ścieżki fabularnej. Podobnie sytuacja ma się w odcinku „Booked Solid”. Jest on połączeniem interesującej sprawy kolejnego „numeru”, którego życie ratują główni bohaterowie, przy jednoczesnym rozwinięciu głównego wątku związanego z posadą Carter w FBI i polowaniem na Johna. A całość kończy cliffhanger ze świetnie znaną twarzą, której pojawienia się oczekiwałem już od dobrych kilku tygodni.

Piękna Argentynka Mia Maestro to wciąż aktorka, którą widzowie mogą świetnie kojarzyć w występów w „Agentce o stu twarzach”. Co prawda w zeszłym roku mogliśmy ją oglądać gościnnie w {{White Colar}}, ale Maestro dosyć rzadko pojawia się w telewizji. Stąd jej gościnny występ w Person of Interest był miłą niespodzianką. Mimo że argentyńska aktorka wcielała się w Albankę, która przeżyła wojnę w Kosowie, wypadła w swojej roli dosyć przekonująco. Podobnie jak cały wątek napisany wokół niej.

[image-browser playlist="594331" suggest=""]
©2013 CBS

Tym razem zdecydowana większość odcinka umiejscowiona została w hotelu, gdzie głównym zadaniem bohaterów było pozbycie się zagrożenia, jakie grozi Mirze (Maestro). Szybko zorientowali się, że na kobietę czai się zespół wynajętych zabójców, którzy szukają dogodnego momentu na ciche morderstwo bez świadków. Finch jako recepcjonista i Reese wcielający się w bagażowego, z pomocą niezastąpionego Fusco wypełnili swoje zdanie perfekcyjnie. Scenarzyści rozpoczęli również rozwijanie wątku Carter i jej nowego partnera towarzyszkiego – Cala. Bohaterka miała okazję na stałe przenieść się do grupy terenowej oddziału FBI, ale plany pokrzyżowały jej relacje z Beecherem – kolejnym brudnym gliną na komisariacie. Nawet częściowo stłumione zagrożenie i interesy HR to nadal jedna z głównych osi napędzających fabułę Person of Interest.

Kolejny raz w serialu stacji CBS pojawił się Hersh, który za cel obrał sobie wyeliminowania Reese’a. Główny bohater wciąż jest na celowniku i trzeba przyznać, że bardzo delikatnie obchodzi się ze swoimi przeciwnikami. Czyżby w przyszłości miał zapłacić za litość, jakiej udzielił Hershowi? W odcinku brakowało mi jedynie małego nawiązania do przeszłości Fincha, która tak ładnie była zarysowywana przez kilka poprzednich epizodów (nie tylko przez retrospekcje).

Scenarzyści nadal trzymają bardzo dużo wątków otwartych, przez co schemat fabularny Person of Interest rozrasta się z każdym odcinkiem. Produkcja cały czas zachowuje balans pomiędzy ciekawymi sprawami "pojedynczymi", a konsekwencją w prowadzeniu bohaterów i ich rozwoju. Ze swojego zadania wywiązują się perfekcyjnie, a ponowne zwrócenie uwagi widza na tajemniczą Root może w tym jeszcze bardziej pomóc.

Ocena: 7/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj