W latach 70. w kinach debiutowało dzieło Petera Weira o tym samym tytule. Jego interpretacja literackiego oryginału zyskała sporą aprobatę i wielu widzów było bardzo zadowolonych z dokładnego i swobodnego przełożenia powieści zawartej w książce. Po 40 latach otrzymujemy jednak ponowne zmierzenie się z książką Piknik pod Wiszącą Skałą, tym razem w formie serialu z Natalie Dormer w roli wdowy Appleyard. Czy jest to równie udana produkcja? Powieść australijskiej pisarki Joan Lindsay oparta została na faktach i opowiada historię tajemniczego zniknięcia czterech uczennic oraz ich nauczycielki. Akcja serialu osadzona jest zatem w 1900 roku, kiedy to dziewczęta wybrały się na piknik pod Wiszącą Skałą. Co ciekawe, nie tylko na tym wątku skupiona będzie nasza uwaga. Twórcy korzystając z możliwości, jakie daje tworzenie serialu, postanawiają opowiedzieć też historię tajemniczej wdowy Appleyard oraz rozwijają kilka pobocznych wątków, na które w filmie z lat 70. nie było zwyczajnie miejsca. Dzięki temu bliżej poznajemy wdowę Appleyard, w którą brawurowo wcieliła się Natalie Dormer. Aktorka znana z Game of Thrones świetnie sprawdziła się jako tajemnicza i stanowcza kobieta z groźnym spojrzeniem. To właśnie ona zarządza szkołą dla młodych dziewcząt, które pod jej okiem będą uczyć się bycia damą. Na kluczowy moment zniknięcia uczennic nie musieliśmy długo czekać i właściwie końcówka pierwszego odcinka zwiastuje specyficzną, wręcz metafizyczną otoczkę całego zajścia. Dźwięk i montaż są bardzo sugestywne w wielu momentach tej produkcji i usilnie starają się zbijać nas z tropu. Kiedy już wydaje się, że większość z trudnych do wytłumaczenia zdarzeń jest po prostu przypadkiem lub celowym działaniem, twórcy starają się nas zwodzić i sugerować, że pod Wiszącą Skałą dzieją się przedziwne rzeczy. Formuła serialu otwiera wiele możliwości i można było w ciekawy sposób zgłębić się w psychikę zaginionych dziewczyn oraz wdowy Appleyard. Nie do końca mam jednak przekonanie, że wszystkie wątki udało się dobrze poprowadzić. W pewnym momencie dostajemy rozwleczoną kryminalną zagadkę, która przeplatana jest wspomnianymi wcześniej sekwencjami sugerującymi, że nie jest to zadanie dla detektywów, a szamanów. Historia pełna jest tajemnic i niedopowiedzeń, które mogą stać się w pewnym momencie trudnością dla wielu widzów. Sposób narracji nie ułatwia zadania, a twórcy odkrywają przed nami tylko strzępki informacji. Aby dowiedzieć się kolejnych rzeczy musimy po prostu brnąć przez tę historię, ponieważ samemu trudno raczej będzie to wszystko zinterpretować. Tajemnicze zniknięcie dziewczyn oraz sugestie twórców, że Wisząca Skała, to coś znacznie wykraczającego poza typowe dzieło natury sprawia, że nasza uwaga skupiona jest na czymś odrealnionym, metafizycznym. Trzeba natomiast przyznać, że pod względem technicznym produkcja prezentuje się wyśmienicie. Kapitalnie przedstawia się główna rezydencja, w której znajduje się szkoła, gdzie zadbano o najmniejsze szczegóły. Efekt dopełniają też wspaniałe kostiumy, które stanowią dodatek do bardzo dobrej gry aktorskiej. Picnic at Hanging Rock to nie tylko charyzma Natalie Dormer. Zaginione dziewczyny, ale także drugoplanowe postacie wypadają bardzo dobrze pod względem warsztatu. Gorzej bywa niestety ze scenariuszem, który nie był sprawiedliwy i równy dla wszystkich bohaterów. Ciekawe zabiegi twórców i odwaga w prowadzeniu narracji sprawiają jednak, że mimo wielu mankamentów całość ogląda się dobrze i choć nie ma tutaj zbyt wielkiego napięcia (które towarzyszyło przy seansie oryginalnej produkcji), to jako całość prezentuje się przyzwoicie. Może skrócenie liczby odcinków i ograniczenie się tylko do kilku wątków, wyszłoby na lepsze dla tej produkcji.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj