Cztery miesiące temu widziano ją po raz ostatni. Blair wyrzuciła ją wtedy ze swojego mieszkania, a Dan powiedział, że nie chce jej więcej widzieć. Więc znikła. Na dobre. Teraz, gdy przyszedł czas powrotu z zagranicznych wojaży, przyjaciele i rodzina przypomnieli sobie, że dawno nie słyszeli żadnej nowiny od wysokiej blondynki, która kiedyś była w ich życiu. Zaczyna się więc akcja poszukiwawcza.
Ta część odcinka wypadła ciekawie i przekonująco. Była zachowana w starym stylu, gdy cały "gang" zbierał się, by pomóc jednemu z grupy. Połączenie sił Chucka, Blair i Nate'a, a z drugiej strony Dana i Georginy oglądało się z przyjemnością. Pewnie dlatego, że ich wspólne sceny obfitowały w wiele humorystycznych momentów. Na dodatek dialogi znów były niezłe. Duża w tym zasługa ponownego pojawienia się Georginy, która po raz kolejny sypała jak z rękawa ciekawymi, zabawnymi uwagami.
Samo odnalezienie długonogiej piękności również było przedstawione przyzwoicie. Nie zdradzając za wiele, napiszę jedynie, że odpowiedź Plotkary: "SVDW nie żyje" mocno mnie zaskoczyła, choć okazała się tylko przesadą ze strony słynnej blogerki.
[image-browser playlist="598112" suggest=""]
©2012 The CW
Rozwiązanie sytuacji między Blair a Chuckiem poszło natomiast zgodnie ze ścieżką, jaką twórcy wyznaczyli w finale poprzedniego sezonu. Wtedy wyraźnie pokazali, że chcieliby wrócić do podobnego punktu wyjścia, jak trzy sezony temu. Gdy Chuck i Blair postanowili poczekać, by najpierw "spełnić siebie", a dopiero potem być ze sobą. By do związku wejść jako równi sobie partnerzy. Obecnie robią coś podobnego. Niby są razem, ale tak naprawdę wciskają pauzę na swoje życie osobiste, by zająć się najpierw sprawami biznesowymi. Blair – przejęciem firmy matki i zapewnieniem jej dobrej przyszłości, Chuck – odzyskaniem Bass Industries z rąk ojca.
Ten wątek zapowiada się zresztą całkiem ciekawie. Chuck węszy w przeszłości rodziciela, by znaleźć informacje, które mogłyby mu pomóc w zdyskretytowaniu jego pozycji u steru firmy. Tym samym umożliwić sobie powrót na stanowisko kierownicze. Wszystko wskazuje na to, że znalazł dobry trop w swoich poszukiwaniach. Bart bowiem "kupił" właśnie milczenie swojej dawnej współpracownicy, dając jej 10 milionów dolarów. Jak zauważa Chuck: "to musi być nie lada sekret", skoro wart jest takich pieniędzy.
[image-browser playlist="598113" suggest=""]
©2012 The CW
Najdziwniejszym i najsłabszym wątkiem pierwszego odcinka była sytuacja między Lily, Rufusem, a Ivy. Kiedy eks-małżonka Humphreya Seniora przyjeżdża do jego domu i znajduje w nim dziewczynę, która podszywała się kiedyś pod jej siostrzenicę, nie jest zadowolona. Wygląda nawet na zazdrosną. Mimo, że postanowiła rozwieść się z Rufusem i ponownie być z Bartem. Co dziwniejsze – okazuje się, że miała o co być zazdrosna, bo nagle, zupełnie nieoczekiwanie, Ivy zaczyna interesować się Rufusem, jako romantycznym partnerem. Przedziwne zagranie. A ostatnia scena to dla mnie już zwyczajna przesada. Rozwiązanie mało prawdopodobne, które w ogóle nie współgra ze sposobem zachowania Rufusa. Uważam nawet, że to kolejny element czystego szokowania widza i chęci zapełnienia luk w zestawieniu: "każdy z każdym", niż decyzja podyktowana rozwojem postaci.
"Gone Maybe Gone" składa się więc z dobrych, jak i słabych momentów. Na szczęście przez większość czasu prezentuje poziom wyższy niż ten, którym twórcy raczyli nas w sezonie piątym. Niestety, niektóre rozwiązania pokazują, że nie naprawili jeszcze wszystkich błędów, które leżały u podłoża słabego poziomu poprzedniej serii. Jeśli uda im się wyrzucić nieciekawe wątki, pozostawiając te ciekawsze, jest jeszcze szansa dla tej produkcji. Na razie – jest nieźle, ale mogło być lepiej.
Ocena: 6/10