Charlie zawsze rozpozna kłamstwo. I choć umiejętność ta bywa przydatna, częściej prowadzi do kłopotów. Właśnie przez to kobieta ucieka i żyje w ciągłym ruchu, a co za tym idzie – na każdym przystanku znajduje nową zagadkę do rozwikłania. Każdy odcinek Poker Face skupia się na rozwikłaniu zagadki nowego morderstwa, więc obsada się zmienia i tylko Charlie (i jej przeszłość) jest punktem stałym. Choć pomysł na detektywa, który jest żywym wykrywaczem kłamstw, może się wydawać dość banalny, w tej wersji wypada świetnie. Natasha Lyonne w roli głównej jest zabawna. Łatwo ją polubić, a jeszcze łatwiej się z nią utożsamić. Bo kto z nas nie wkurzyłby się i nie rozpoczął śledztwa, gdyby jego pies został ranny? Bardzo mi się podoba to, że sporo wątków z historii Charlie dostaje wyjaśnienie już w pierwszym odcinku. Są one ściśle powiązane z jej pierwszym śledztwem. Już tłumaczę, o co mi chodzi, bo może nie brzmi to do końca zachęcająco. Nie będziecie musieli oglądać jakichś „powrotów do przeszłości”. Pierwszy odcinek pokazuje, kim jest nasza główna bohaterka i dlaczego żyje w taki, a nie inny sposób. I z tą wiedzą dużo przyjemniej ogląda się kolejne odcinki. Denerwuje mnie schemat, w którym o tragiczniej przeszłości bohatera dowiadujemy się dopiero wówczas, gdy zaczyna go ona doganiać. Pewnie budzi to trochę więcej pytań, ale jest też bardzo oklepanym mechanizmem. W Poker Face od razu wiemy, z kim i czym mamy do czynienia, więc później możemy na spokojnie się bawić  – i za to ogromny plus.
fot. Peacock
Jeśli chodzi o aktorstwo, nie mam się do czego przyczepić. Natasha Lyonne odnajduje się w roli Charlie bardzo dobrze. Wydaje się naturalna i po prostu przyjemnie się na nią patrzy. Adrien Brody w takiej odsłonie był bardzo pozytywnym zaskoczeniem i świetnym punktem wyjścia dla „złych” w tym serialu. Miło zobaczyć produkcję, w której aktorzy pięknie czerpią ze stereotypów swoich postaci i potrafią je w zabawny sposób przełamać – brawa dla Shane’a Paula McGhiego w 3. odcinku, bo jego postać jest jednym z najlepszych tego przykładów! Scenariusz jest bardzo dobry. I wcale nie dzięki temu, że zagadki kryminalne są trudne. W pewnym sensie jest wręcz przeciwnie. Jako widzowie wiemy więcej niż bohaterka i to jest sto razy fajniejsze. Patrzenie na to, jak wątki zaczynają się łączyć, a trybiki w głowie kobiety intensywnie pracować, to czysta rozrywka. Szczególnie kiedy zrozumiemy w jaki sposób to, że ona potrafiła wyczuć prawdę stanie się dowodem zbrodni. Wspominałam już o stereotypach i tym, jak fajnie radzą sobie z nimi aktorzy, ale nie byłoby to aż tak dobre bez efektu wizualnego. I mam tu głównie na myśli stroje i scenografie, które są proste, ale fajnie nam pokazują, gdzie jesteśmy czy z jakim rodzajem ludzi mamy do czynienia, zanim jeszcze pojawi się jakikolwiek dialog. Poker Face jest świetną, luźną rozrywką na wieczór. Tego nam właśnie brakowało! Odrobina kryminału i komedii z pomysłowo wykreowanymi postaciami – tyle najwyraźniej potrzeba, żeby człowiek był zadowolony. Polecam, jeśli potrzebujecie raz na jakiś czas odetchnąć, uspokoić głowę i obejrzeć coś zwyczajnie dobrego.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj