W tym odcinku serialu "Devious Maids" na nudę narzekać nie można. W końcu położono większy nacisk na przewodni wątek sezonu, dzięki czemu panuje atmosfera tajemnicy i niepewności. Tak naprawdę wiemy, że odpowiedź czyha tuż za rogiem, acz przekazywane widzom drobne skrawki sugerują niewiele. To jednak nie przeszkadza, bo poszukiwania prawdy przez męża Taylor są ciekawe, a kolejne aspekty zmuszają do zadawania większej liczby pytań, począwszy od tego, co naprawdę stało się z Blancą. Z kim współpracuje Taylor i dlaczego? To jest właśnie coś, co stanowi o sile tego serialu. Niby mamy do czynienia ze zwyczajną historią, ale dzięki otoczce tej produkcji ogląda się to fantastycznie, a ciekawość ciągle jest pobudzana. Najsłabiej działa trójkąt miłosny Rosie-Spence-Ernesto. Czuć w tym spory potencjał na wiele humoru, ale na razie jest on niewykorzystywany. Wprawdzie mamy kilka zabawnych scenek, ale jest tego niewiele, a widać, że można osiągnąć coś więcej. [video-browser playlist="722183" suggest=""] Trochę razi to, jak szybko ciężarna Zoilla pozbierała się po wielkiej traumie związanej z odejściem narzeczonego. Szkoda, że tak prędko zdecydowano się zamknąć ten wątek i ruszyć dalej. W tym w sumie razi niekonsekwencja w budowie postaci, bo jak mamy wyjaśnić wyjawienie niegodnej zaufania w takich kwestiach Carmen takiej tajemnicy? Trochę to zbyt banalne i przewidywalne. Jedyny plus jest taki, że mamy parę zabawnych scenek z Evelyn, której reakcja na informację o Genevieve jest bezcenna. "Devious Maids" to fajny wakacyjny serial, który ma do zaoferowania kawał dobrej i luźnej rozrywki. Czasem jednak odnoszę wrażenie, że niektóre rzeczy są traktowane zbyt banalnie i po macoszemu, co trochę obniża jakość produkcji.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj