Pokolenie Daniela i Zeldy Barnz chce nas szokować od samego początku. Serial otwiera scena, w której dotychczas nieświadoma ciąży nastolatka zaczyna rodzić w toalecie w centrum handlowym, a później wezwana na pomoc przyjaciółka donosi jej ogrodowy basen i wypełnia go chwytaną w dłonie wodą, by dziewczyna wydała w nim na świat dziecko. Czy wyszło zabawnie? Niekoniecznie. Czy irracjonalne? Owszem. Jednak ten początek zapowiada, czym w istocie będzie Pokolenie: serialem ze skłonnością do przesady i szokowania, z których jednak niewiele, niestety, wynika. Pierwszy odcinek Pokolenia  przenosi nas trzy miesiące przed niespodziewanym porodem i wrzuca widzów w szkolne środowisko bohaterów serialu – uczniów liceum. Poznajemy ten sam dzień, a raczej urywki tego samego dnia, z perspektywy trzech bohaterów: homoseksualnego Chestera (Justice Smith) – prymusa, który ze względu na swój nietuzinkowy i wyzywający styl ubierania po raz kolejny popada w konflikt z władzami szkoły, Grety (Haley Sanchez) – mieszkającej z ciotką nieśmiałej Latynoski, zakochanej w Riley (Chase Sui Wonders), koleżance ze szkoły, oraz Nathana (Uly Schlesinger)– biseksualisty z bogatej, konserwatywnej chrześcijańskiej rodziny. Uczestniczymy w sytuacjach, w których splatają się losy postaci, z punktu widzenia każdej z osób, co jest ostatnio stosunkowo często stosowanym, aczkolwiek w tym przypadku ciekawie wypadającym sposobem przedstawiania wydarzeń. Problem jednak w tym, że chociaż sposób opowiadania jest ciekawy, to sama opowieść już znacznie mniej. Po seansie trzech odcinków jesteśmy w stanie stwierdzić, że fabuła jest w zasadzie żadna i widz ma jedynie wrażenie chaosu. Bohaterowie zakochują się, pożądają, rozmawiają o seksie albo go uprawiają, a okazjonalnie biorą narkotyki. I chociaż do tego w każdym epizodzie dochodzi jakieś wydarzenie czy sytuacja, która jest głównym punktem odcinka (w drugim epizodzie jest nim lockdown w szkole, w trzecim przyjęcie z okazji zamążpójścia siostry Nathana), to ogólnie w tym serialu nie mamy na co czekać. Seksualne przygody bohaterów w zasadzie nas nie obchodzą, a to, co dostajemy, jest mało interesujące. Dlaczego? Przede wszystkim winne jest powierzchowne podejście do kwestii seksualność. Mamy wrażenie, że twórcy ślizgają się po powierzchni tematu, a tak naprawdę wcale go nie podejmują. Dostajemy same ilustracje – tu seks oralny, tam masturbacja. Stwierdza się, że ktoś jest gejem, a ktoś jest bi, i to ma już załatwić nam cały temat seksualności młodych ludzi. Na ten moment twórcy nie pokazali nam, co z tego wynika lub z czym to się wiąże. Nie ma tu praktycznie żadnych rozważań na temat tożsamości czy seksualności. Może to się zmieni w kolejnych odcinkach, ale żebyśmy współodczuwali z bohaterami, twórcy powinni nas przybliżyć do postaci już od pierwszych odcinków. Tymczasem Pokolenie ani nie poszerza wiedzy w temacie seksualności jak Sex Education, ani nie pozwala się wczuć w sytuację bohaterów jak Euforia czy Tacy właśnie jesteśmy. Również jeśli chodzi o samych bohaterów, w serialu coś nie poszło. Mamy spory problem, by część z nich polubić. Jest to zapewne związane właśnie ze wspomnianą fasadowością tego serialu. Psychologii postaci jest na tym etapie niewiele i nie są to ani bohaterowie pogłębieni, ani specjalnie interesujący. Brakuje im czegoś, co widzów by urzekło czy zaintrygowało, i niezbyt dobrze rokują na kolejne odcinki.
fot. HBO
Serial ciekawy jest za to formalnie, lecz zapewne i sposób kręcenia nie wszystkim przypadnie do gustu. Kamera z ręki, niestatyczna, czasami sprawia, że to, co widzimy, przypomina nagrania kręcone telefonem. Przez to mamy co prawda wrażenie uczestnictwa w przedstawionych sytuacjach, czujemy się niemalże jak insiderzy. Obserwujemy gęste kadry, wyraziste, kontrastujące kolory. Serial atakuje nas nadmiarem bodźców - ciągle ktoś coś mówi, pisze, bez przerwy słyszymy dźwięki wysyłanych wiadomości i komunikatorów, widzimy ekrany telefonów. To oddaje oczywiście nieuporządkowanie samych bohaterów, współgra z ich emocjonalnością i oddaje specyfikę pokolenia Z, ale jednocześnie sprawia wrażenie chaotyczności. Takie rozproszenie uwagi czy przebodźcowanie może męczyć odbiorcę. I choć momentami serial na myśl przywodzi American Honey, to nie porywa nas tak, jak wspomniany tytuł. Pokolenie chce podejmować tematy tabu i czasem ta odwaga wychodzi na plus, a często dostrzegamy w tym jedynie szukanie sensacji. Sytuacje, którymi twórcy próbują nas szokować, są bowiem albo totalnie oderwane od rzeczywistości, albo niezbyt trafione. Często to, co zasadniczo powinno widzów dziwić lub bawić, spotyka się z naszą obojętnością lub zniesmaczeniem. Dialogi są niby zabawne, ale jakoś nie śmieszą. Niby kontrowersyjne, ale jakoś nie robią na nas wrażenia. HBO podjęło słuszną decyzję, by wrzucać na platformę po kilka odcinków Pokolenia. Gdyby w dniu premiery udostępnili jeden odcinek, to raczej marna szansa, by po tygodniu ktoś skusił się na powrót do serialu. Szczerze mówiąc, nawet po seansie trzech epizodów nie czuję potrzeby obejrzenia tej produkcji do końca. Pokolenie nie zapewnia bowiem ani rozrywki, ani emocji, nie mówi też nic ciekawego w temacie seksualności nastolatków. Sprawia natomiast, że pokolenie Z wzbudza w widzach antypatię i wywołuje raczej chęć narzekania na tę „okropną, współczesną młodzież”. A chyba nie takie było zamierzenie twórców.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj