Kompletnym nieporozumieniem jest cała historia z braćmi Konarskimi i ich wymyślnym planem odbicia jeńca ze szpitala. Tutaj scenarzyści Czasu honoru pokazują, że nie mają pomysłu na ten sezon, ponieważ wszystko to jest okropnie naciągane, mało wiarygodne i momentami wręcz horrendalnie idiotyczne. Irracjonalne i niekonsekwentne zachowanie Michała pogrąża serial i psuje jakąkolwiek przyjemność z seansu. Raz nie chce wciągać matki w sprawę, by chwilę później wplątać ją w całą intrygę, a teraz oczywistą głupią decyzją wpędza ją w jeszcze większe problemy. Dlaczego scenarzyści Czasu honoru robią z tego bohatera idiotę, którym nigdy (w aż takim stopniu) nie był? Do tego cała nieprzemyślana scena odbicia. Gdy Michał krzyczy, że ich kompan, po którego przyszli, nie jest w stanie uciekać i potrzebuje lekarza, zastanawiam się - co ja oglądam? Przecież on nie był w stanie uciekać od kiedy tam trafił, o czym matka Michałowi wielokrotnie mówiła. Rozumiem dodatkowe efekty wpływające negatywnie na stan zdrowia ich sojusznika, ale nie grają one takiej roli i nie tłumaczą sytuacji. Czy scenarzyści w ogóle przemyśleli to, co tutaj wymyślili? Pomijam kompletny brak jakiegokolwiek dylematu zabijania innych Polaków. Strzelali pod tym szpitalem, jakby to byli Niemcy, a po drugiej stronie mamy przecież takich samych Polaków, którzy bynajmniej nie są zdeprawowani przez Związek Radziecki jak niektórzy urzędnicy. Oczekuję jakiegoś minimum od Czasu honoru, a w tym aspekcie nie dostaję nawet tego.
W wątku Bronka, który zaciąga biedną Wandę do Polski, panuje chaos. Jego próby wydobycia informacji na temat pobytu Karkowskiego są tak oczywiste i banalne, że z trudem się je ogląda. Gdzie te emocje i przemyślana historia z wcześniejszych sezonów? Wygląda to wszystko, jakby twórcy szli po linii najmniejszego oporu i "jechali" na popularności marki bez zbędnego wysilania się. Zbyt sztampowo to rozegrano - mowa o pojmaniu Bronka przez Karkowskiego oraz o późniejszej ucieczce z rąk władz.
Nieporozumieniem jest także wątek Reinera i jego relacji z Woźniakiem oraz jego lubą. W tej scenie to Woźniak występuje z punktu siły i władzy, więc dlaczego boi się Reinera? Rozumiem, że Czas honoru to bajka, ale nawet w tym aspekcie twórcy przeważnie nie przekraczali cienkiej granicy dzielącej fikcję od parodii. Woźniak nie miał najmniejszego powodu się go bać i w normalnej sytuacji Reiner nic by nie mógł mu zrobić (bo by nie żył). Taki ubek jak Woźniak zastrzeliłby znanego SS-mana i dostałby awans, a nie trząsł portkami przed człowiekiem, który nie ma nawet broni.
Szósty sezon Czasu honoru jest tworzony na siłę, bez ciekawych pomysłów i z najgorszym w historii tego serialu wykonaniem. Nie dostrzegam w nim żadnych zalet, za które ten serial polubiłem.