Wydawnictwo Waneko ewidentnie lubuje się w wydawaniu komiksowych pierwowzorów najnowszych serii anime. Nie inaczej jest tym razem. Proszę Państwa, poznajcie Posępnego Mononokeana.
Hanae Ashiya to świeżo upieczony licealista, który od tygodnia próbuje dotrzeć na lekcje, ale nie potrafi – problem stanowi pewien futrzasty stwór, który uczepił się chłopaka jak rzep psiego ogona. Ashiya nie wie, co robić – jest coraz gorzej, ponieważ doskonale zdaje sobie sprawę, że jego koszmarne samopoczucie czy nudności są skutkiem opętania przez tego cudaka. Ciągłe lądowanie u pielęgniarki staje się już co najmniej niezręczne, czas więc na podjęcie stanowczych kroków. Krok ten to oczywiście przypadkowe natrafienie na ogłoszenie pewnego egzorcysty, który poszukuje pracownika. Egzorcysta to właśnie idealna osoba do rozwiązania problemu niedoszłego licealisty, ale Mistrz Mononokeanu okazuje się trochę inny, niż spodziewał się Ashiya. Haruitsuki Abeno jest jego klasowym kolegą, a także zdecydowanie mało sympatycznym i zgryźliwym nastolatkiem. Z jakiejś przyczyny zajmuje się przenoszeniem demonów na drugi świat, tzn. do ich domu, w którym powinny zostać, a nie buszować po świecie ludzi. Abeno decyduje się pomóc nowemu znajomemu, przy okazji obarczając go rachunkiem za pomoc – pomoc egzorcysty słono kosztuje…
Ashiya chcąc nie chcąc musi podjąć pracę u naburmuszonego Abeno, a jest to starcie charakterów. Ashiya to lekkoduch, optymista, a także niezwykle miły chłopak, choć także odrobinę ofiara losu. Jego nowy kumpel dla odmiany mało mówi, dużo śpi, a jak coś powie, to z kamienną twarzą. Autorka celowo stworzyła duet zupełnie tak bardzo skrajnych pod względem osobowości postaci, co jest prostym zabiegiem, mającym na celu ożywienie ich relacji, która nie zapowiada się zresztą na zbyt łatwą. To starcie charakterów jednak nie szkodzi mandze, o ile jest się odpornym na pewne schematy. Ciekawiej zapowiadają się z kolei klienci Posępnego Mononokenu (nie zdradzę, czym lub kim on dokładnie jest), posiadający swoje problemy, z którymi nie potrafią sobie poradzić bez ludzkiej pomocy. Nie sposób z powodu nadnaturalnego aspektu mangi nie porównać jej do innego komiksu o podobnej tematyce, a mianowicie Natsume Yujinchou. Póki co ten drugi tytuł miażdży konkurenta magią swoich opowieści oraz ciekawymi bohaterami, ale Fukigen na Mononokean #01 dopiero się rozgrzewa.
Anime na podstawie Fukigen na Mononokean #01 emitowano całkiem niedawno, a mianowicie w sezonie letnim ubiegłego roku. Historia okazała się całkiem sympatyczna, choć także odrobinę schematyczna, tym bardziej więc wzrasta ciekawość względem pierwowzoru, czyli mangi Kiri Wazawy. Trzeba nadmienić, że to debiut tej mangaczki, co zresztą widać na pierwszy rzut oka – nie można autorce odmówić talentu, ale dość często zdarzają się rysunki bohaterów na tyle nieudolne, że zwracają uwagę. Podobnie ma się rzecz z tłami, które od czasu do czasu świecą bielą, ewentualnie zapełnione są jakimś rastrem. Kiri Wazawa ma jednak zdolności w kierunku szeroko pojętej mimiki bohaterów, ponieważ ich groteskowe facjaty naprawdę śmieszą. Przeszkadza jednak nierówność pod względem szczegółowości – tam gdzie trzeba, postacie są narysowane starannie, w innych miejscach… cóż, jest gorzej. Na szczęście jednak inni główni bohaterowie tej historii wypadają znakomicie – to demony, a raczej ich pomysłowe i już całkowicie szczegółowe projekty. A futrzasta kulka, która uczepiła się Ashiyi jest całkiem urocza.
Zobaczymy, jak potoczą się losy głównych bohaterów, ponieważ pierwszy tom zapowiada opowieść co najmniej obiecującą. Na pewno też autorka nabierze z czasem większej wprawy, a także dorobi się większej ilości asystentów – póki co jest nieźle, ale mogłoby być lepiej. Okładka udowadnia, że potencjał Kiri Wazawa ma ogromny. Polskie wydanie jest mniejsze od standardowych tomików, ale to nie jest komiks oferujący graficzne fajerwerki, więc rozmiar nie przeszkadza w odbiorze. Warto zerknąć pod obwolutę, ponieważ jak to często bywa, kryje się pod nią mały dodatek.
Fukigen na Mononokean #01 to taka mangowa ciekawostka, ale warto sięgnąć choćby po pierwszy tomik, aby przekonać się, jak Ashiya poradzi sobie ze spłacaniem długu…