Netflix znowu to zrobił: pokazał, że Poskromienie złośnicy 2, czyli kontynuacja kiepskiego filmu, może być czymś o wiele bardziej niestrawnym.
Poskromienie złośnicy 2 to kontynuacja wybitnie nieudanej komedii romantycznej Netflixa, która bardzo skutecznie powiela wszystkie wady i błędy poprzedniej odsłony. To, co tam było złe, na czele z brakiem chemii pomiędzy Mikołajem Roznerskim i Magdaleną Lamparską, tutaj jest obecne i jeszcze spotęgowane. Mamy więc powtórkę z rozrywki ze scenariuszem napakowanym źle odtworzonymi gatunkowymi schematami, totalnie nietrafionym humorem i wręcz absurdalnie niedorzecznymi zachowaniami postaci. Jednak twórcom tego filmu udała się rzecz niezwykła: pod kątem scenariuszowym i fabularnym zrobili to jeszcze gorzej, niż w – pomimo wad – w miarę sympatycznej jedynce.
Cały koncept fabularny n
a Poskromienie złośnicy 2 jest niedorzeczny i idiotyczny. Naciągany, bez odpowiedniego przygotowania, fundamentu i choćby odrobiny sensu. Pomysł na poziomie bardzo ogólnym i na papierze jest w porządku, ma potencjał na dobrą komedię i jednocześnie coś, co wzbudzi emocje, a nawet może dać do myślenia o tym, co w związkach najważniejsze. Jednak efekt, który dostajemy na ekranie, to obraz podejścia po macoszemu. Papierowo rozpisane postacie, wątki z potencjałem marnują go raz zarazem bez większego sensu, a przemiany bohaterów są tak naprawdę od czapy na zasadzie: pstryk, to teraz. Nie ma ani stopniowego podejścia do tego, by ukazać zrozumienie błędów i wyciąganie wniosków. To jedna z tak niedorzecznie głupich historii, które nawet w konwencji komedii romantycznej nie są w stanie zagwarantować choćby odrobiny rozrywki na satysfakcjonującym poziomie.
Do tego
Poskromienie złośnicy 2 popełnia wszelkie grzechy złych komedii romantycznych. Humor nie trafia, czasem jest żenujący, nieprzemyślany i zwyczajnie nieśmieszny. Emocji w tym nie ma żadnych. Twórcy nie potrafią sprawić, abyśmy w historię głównej pary się zaangażowali i poczuli, że ich konflikt ma jakikolwiek sens i cel. Przez to jest nudno, nieciekawie i niedorzecznie. Do tego wątki poboczne postaci drugoplanowych to festiwal rzeczy niepotrzebnych, zbytecznych i zwyczajnie obrazujących brak pomysłu na wypełnienie tej fabuły czymś, co nada jej sens i wartość rozrywkową.
Poskromienie złośnicy 2 to rzecz o wiele gorsza niż jedynka. Jak uwielbiam komedie romantyczne i nawet słabą pierwszą część oglądałem bez większego trudu, tak ta cześć jest tak absurdalnie naciągana, że nie warta czasu. Tym samym szkoda aktorów, bo starają się nadać tutaj jakieś emocje swoim postaciom, ale to wszystko jest marnowane. Tak więc twórcom znów wyszła piękna reklama polskich gór, bo zdjęcia je obrazujące zapierają dech w piersi. I nic więcej ta komedia romantyczna sobą nie reprezentuje. Nie warto poświęcać temu nawet minuty, bo stereotypowe i schematyczne świąteczne komedie romantyczne Netflixa oferują o wiele więcej niż ten twór.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h