Po wydarzeniach z poprzedniego odcinka, gdy okazuje się, że Frank i Joe wcale nie są tak bezpieczni, jak myśleli, więc mimo tego, że współpraca między nimi nie układa się dobrze, muszą działać jednomyślnie. Joe próbuje pozbyć się problemu, jakim jest agent wydziału wewnętrznego Simon Boyd, w taki sam sposób, w jaki bohaterowie zajęli się McCannem. Frank nawet nie chce o tym słyszeć – chce zatuszować sprawę, tak naprawdę prowadząc ją dalej – kontynuując śledztwo, rozmawiając z osobami, które chociaż przelotnie znali Brendana. Widz raczej się domyśli, dlaczego Geddesowi taki plan się nie podoba – Frank może dojść do prawdy, która obciąży jego partnera, szczególnie że główny bohater przecież odpowiada po części przed wydziałem wewnętrznym.

Głównym wątkiem odcinka jest poszukiwanie Katii. Frank, odkąd dowiedział się, że jego ukochana jednak żyje, postanawia znaleźć ją za wszelką cenę, udając się w najmroczniejsze zakątki miasta i pakując się w kłopoty. Jednak za każdym razem, gdy wydaje mu się, że jest coraz bliżej, okazuje się, że trafił w ślepy zaułek. Joe w tym czasie ma problemy z córką, która została przyłapana na kradzieży, a Dani cały czas prowadzi śledztwo w sprawie zabójstwa młodego czarnoskórego chłopaka, Billy’ego. Dzięki przesłuchaniu matki zmarłego oraz jego przyjaciela powoli łączy to zdarzenie ze śmiercią McCanna, które może okazać się przełomowe w zagadce jego śmierci.

W obozie Damona jak zwykle są kłopoty. Problemy z partnerami, nieletnimi prostytutkami oraz z Grekiem powodują, że Callis cały czas musi mądrze rozgrywać to, w co się wpakował, uruchamiając nowy biznes. Cały czas uważam, że to może być bardzo dobry wątek, jeśli tylko twórcy będą mieli pomysł na to, jak go rozwinąć w taki sposób, by Damon Callis oraz jego ludzie stali się kluczowymi bohaterami dla głównej fabuły serialu.

[video-browser playlist="635363" suggest=""]

Odcinek konsekwentnie pogłębia charakterystykę bohaterów. Joe ma wyraźne problemy z dzieckiem oraz byłą żoną. Niekoniecznie można mu współczuć (bo przecież Geddes nadal pozostaje negatywną postacią), ale nakreśla to jego życie osobiste, dzięki czemu da się bardziej wczuć się w psychikę bohaterów. Frank za to spotyka się ze starym przyjacielem, Seanem, który kiedyś był policjantem, ale stoczył się i popadł w alkoholizm, a teraz szlaja się po ulicy z butelką mocniejszego trunku za pazuchą. Rozmowa między nimi nie wnosi zbyt wiele do fabuły (poza tym, że Sean kiedyś był z żoną Damona Callisa), wydaje się jednak, że ta postać może zagościć w serialu na dłużej.

Sceny, w których Frank poszukuje Katii, dają Markowi Strongowi możliwość wykazania się w bardziej dramaturgicznych scenach. Wychodzi mu to sprawnie, jednak fajerwerków nie ma. Od produkcji AMC oczekuję brawurowych scen, szczególnie jeśli chodzi o te ciche, kameralne, w których liczy się każdy gest. W pozostałych momentach jest lepiej niż dobrze. Zarówno Lennie James, jak i James Ransone to świetni aktorzy dobrze odgrywający swoje role. Cały czas pełen jestem podziwu dla Davida Costabile’a, który kreuje świetną postać Simona Boyda – na tyle świetną, że nie da się jej polubić.

"Catacombs" jest odcinkiem dobrym. Brak w nim zwrotów akcji, jednak konsekwentnie prowadzi wątki do przodu, pogłębia postacie i nakręca na kolejne odcinki. Nadal trudno wróżyć, w jakim kierunku podąży fabuła – do jakich wniosków dojdzie Boyd, jak ułożą się relacje między Geddesem a Agnew, i czy ten drugi odnajdzie swoją ukochaną. Nie wiadomo też, jaka przyszłość czeka Callisów. Jednak to dopiero początek sezonu i pewnie minie jeszcze trochę czasu, nim wykrystalizują się główne wątki serialu - poza oczywiście śledztwem w sprawie śmierci Brendana McCanna.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj