Serial Potwór w reżyserii Patrice Sauvé to jedna z czerwcowych nowości dostępnych na platformie CANAL+ online oraz na kanale Ale kino+. Scenariusz sześcioodcinkowej produkcji, za który odpowiada Chantal Cadieux, powstał na podstawie autobiograficznej książki Mój mąż potwór Ingrid Falaise. To w niej kanadyjska aktorka opowiedziała historię swego przemocowego małżeństwa z Arabem. Człowiek, którego pokochała i poślubiła, stopniowo ukazywał swoją prawdziwą twarz –  twarz potwora, który życie kobiety zamienił w piekło, znęcając się nad nią psychicznie i fizycznie. Wydana w 2015 roku autobiografia stała się bestsellerem, a wyznania Ingrid Falaise odbiły się szerokim echem nie tylko w Kanadzie. Kilka lat po premierze autobiografii powstał serial będący ekranizacją traumatycznych doświadczeń Kanadyjki. Jak próba przeniesienia ich na ekran wypadła w pierwszych odcinkach? Główną bohaterką miniserialu Potwór jest Sophie. Produkcję rozpoczyna pełna napięcia i akcji scena, w której bohaterce po latach udaje się uciec od oprawcy. Dowiadujemy się więc, że historia ma względnie szczęśliwy finał, lecz fabuła dopiero ma ukazać wszystkie potworności, jakich doświadczyła kobieta. I tak wydarzenia po uwolnieniu się spod władzy męża, czyli walka bohaterki o odzyskanie równowagi psychicznej i ponowne ułożenie sobie życia, przeplatana jest z retrospekcjami. Dowiadujemy się, że Sophie, będąc na pierwszym roku studiów w rodzinnym Quebecu, a dokładnie w Montrealu, poznała pochodzącego z Afryki arabskiego studenta. Momentalnie się w nim zakochała i dość szybko wyjechała z chłopakiem do jego ojczyzny – najpierw na wycieczkę, a później, by pomóc mu odzyskać wizę do Kanady. Choć może brzmi to ciekawie, to pierwsze epizody, ukazujące związek Sophie do wspomnianego momentu, mają niestety kilka problemów.
fot. materiały prasowe
Nie da się zaprzeczyć temu, że to, co w rzeczywistości przeszła Falaise, porusza, przeraża i ma ogromny ładunek emocjonalny. Twórcy mieli zaś niełatwe zadanie, aby tej prawdziwej historii oddać w produkcji należyty szacunek i jednocześnie sprawić, by była dobrze i atrakcyjnie dla widzów przedstawiona za pomocą filmowego medium. Niestety po seansie dwóch pierwszych odcinków mam wrażenie, że nie do końca się to udało.  Tę historię można było i opowiedzieć, i nakręcić lepiej. Realizacja epizodów, które dane mi było obejrzeć, niestety nie zachwyca. Największym problemem wydaje się być jednak to, że można odnieść wrażenie zaledwie ślizgania się po powierzchni całej historii – wydarzenia ukazywane są pobieżnie, fasadowo, bez należytego wejścia w psychologię postaci. W ogóle bohaterom poświęcono zbyt mało uwagi – nie do końca wiemy, jaka w zasadzie była Sophie, kiedy poznała przyszłego męża, jaki miała charakter. Mało powiedziano też o jej wybranku. W jednej ze scen arabski student twierdzi np., iż w Kanadzie chce spełniać swoje marzenia. Problem jednak w tym, że nawet nie wiemy, o czym bohater marzy. Przez to ukazywanie wszystkiego bardzo ogólnikowo serial ma problem z wywoływaniem u odbiorcy emocji. A przecież to właśnie emocje powinny być największą zaletą produkcji, która przedstawia tego typu poruszającą historię. Po seansie dwóch epizodów problematyczny wydaje się być też sam bohater, dla którego Sophie straciła głowę. W jednej ze scen słyszymy, że „każda z nas może zakochać się w potworze, w manipulancie”. Możliwe, iż jest to prawdą. Problem jednak w tym, że trudno uwierzyć, dlaczego bohaterka tak bardzo pokochała konkretnie tego mężczyznę. Po pierwsze trudno nam uwierzyć  w ich uczucie. Za mało poświecono uwagi, by pokazać rozwój relacji. Twórcy trochę na słowo każą nam wierzyć, że Sophie rzeczywiście tak bardzo go kocha. Na słowo każą nam też przyjąć, że jest on mężczyzną charyzmatycznym i fascynującym. A tak naprawdę przez pierwsze odcinki bohater wydaje się niemalże przezroczysty. Może to wina scenariusza, a może po części aktora, wcielającego się w postać. Mehdi Meskar ginie w tym serialu, a jego powierzchowność wydaje się być zbyt łagodna, by uwiarygodnić przemocowca. Mam pewne obawy, czy aktor sprawdzi się w kolejnych odcinkach, które z pewnością będą wypełnione scenami przemocy i znęcania. Obym się jednak myliła i Meskar pozytywnie zaskoczył umiejętnościami oraz udowodnił, że udało mu się udźwignąć rolę. Jeśli zaś chodzi o aktorstwo odtwórczyni głównej roli, czyli o Rose-Marie Perreault, trzeba przyznać, że na ekranie ogląda się ją dobrze. Są sceny, w których wypada świetnie, ale są i takie, w których idzie jej nieco słabiej. Może to wina reżyserii albo montażu? Na ogół jednak w sekwencjach, w których partneruje jej Meskar, to ona kradnie całą uwagę.  
fot. materiały prasowe
Trzeba zauważyć, że twórcy już na starcie mieli dobry punkt wyjścia, by zyskać zainteresowanie widzów. W prawdziwej historii znanej aktorki, będącej ofiarą męża potwora, tkwi pewna doza sensacyjności. Temat jest trudny, ale ma w sobie coś, co wzbudza zainteresowanie mas. Temat toksycznego związku, w którym tkwiła osoba znana z plakatów czy pierwszych stron gazet, ciekawi. Adnotacja „oparte na faktach” jest w tym przypadku haczykiem na widza. Niestety, ta sensacyjność nie przekłada się na atrakcyjność serialu, który momentami bywa nudny. Dwa pierwsze odcinki nie zaspokoją więc tych, którzy szukali sensacji, ani tych, którzy spodziewali się poważnego, trudnego emocjonalnie serialu. To oczywiście może się jeszcze zmienić. Mam nadzieję, że twórcy zajrzą głębiej w postaci, w ich psychologię, i nie będą pokazywać ich jedynie „z zewnątrz”. Tym, co odrobinę rozczarowuje, i co nie zostało jeszcze odpowiednio wykorzystane w serialu, jest fakt, że chociaż akcja drugiego odcinka w dużej mierze rozgrywa się w Afryce, to nie do końca czujemy zanurzenie w tym arabskim świecie. Nie widać też (jeszcze) praktycznie żadnego związku pomiędzy zachowaniem bohatera a jego pochodzeniem. To, że mężczyzna jest Arabem, było podkreślane we wszystkich opisach książki i serialu, więc można odnieść wrażenie, że właśnie ta kwestia będzie jednym z kluczowych tematów produkcji. To więc kolejny aspekt, który domaga się rozwinięcia.   Po seansie dwóch odcinków Potwora da się zauważyć, że jeśli chodzi o poziom – czy to scenariopisarstwa, czy filmowania  –  nie jest to dzieło z najwyższej półki. Wciąż istnieje jednak szansa, że serial będzie produkcją ważną ze względu na niebagatelny temat i wymowę. Potwór porusza przecież kwestię przemocy w związku, w małżeństwie. Serial może być więc istotny jako produkcja uświadamiająca, produkcja-ostrzeżenie. Pierwsze odcinki ukazują, by nie lekceważyć pierwszych zwiastunów skłonności do przemocy. Mam nadzieję, że produkcja pójdzie w tym kierunku, a twórcom uda się obnażyć mechanizmy manipulacji. Oby szansa na to nie została zmarnowana. Dwa pierwsze odcinki Potwora wypadły dość przeciętnie. Liczyłam na wstrząsający, niełatwy emocjonalnie, lecz ważny serial. Epizody, które miałam okazję obejrzeć, niestety jeszcze tego nie zapewniają. Można jednak dać szansę tej produkcji i sprawdzić, co przyniosą kolejne odcinki. Historia Ingrid Falaise  jest bowiem na tyle przerażająca, że warto prześledzić jej losy.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj