Henen nie jest znany polskim czytelnikom. Powieść o jakże prostym tytule Elfy jest pierwszą częścią cyklu dwunastotomowej sagi przetłumaczonej na język polski. Autor - z pochodzenia Niemiec, z zawodu dziennikarz rozgłośni radiowej oraz redaktor czasopisma "Czas Zaklęć", prywatnie fan gier fabularnych (do których pisuje scenariusze) oraz bitewnych. W swoim dorobku literackim ma kilka powieści oraz współpracę z Wolfgangiem Hohelbeinem, znanym niemieckim pisarzem. Polacy po niemalże dziesięciu latach od wydania powieści mają okazję spotkać się z twórczością Henena.

Kim jest elf? Wie to zarówno fan fantastyki, jak i czytelnik powieści obyczajowych czy kryminałów. Pomimo tego, że elfy czasem przegrywają w rankingu popularności z wampirami, wielu autorów umieszczało w książkach owe magiczne, nieśmiertelne stworzenia. Henen serwuje czytelnikowi powrót do korzeni fantasy osadzonego w magicznym, niemal tolkienowskim świecie.

Mandred, główny bohater lektury, po starciu z człeknurem - potworem, którego autorem jest wyobraźnia Henena - przekracza bramę krainy o tajemniczej nazwie Alfenmarchii, zamieszkiwanej przez elfy. Tam poznaje magiczny świat, zupełnie obcy zwykłemu śmiertelnikowi. Poza tym spotyka towarzyszy broni Farodina i Nuramona. Zawiązuje pakt z Emeralle - władczynią owej krainy. W tle znajdziemy wątek miłosny, którego nie powstydziłby się niejeden harlequin. Jak potoczą się dalsze losy Mandreda? Jak wygląda miłość w świecie elfów? Wszystkie odpowiedzi znajdziemy w powieści Henena.

Na rynku niemieckim saga została świetnie przyjęta przez czytelników, którzy od 2004 roku kupują jej kolejne części. Niestety czasami możemy odnieść wrażenie, że opisy magicznego świata są sztywne i pozbawione polotu. Krótkie zdania odzierają z uroku magiczny świat elfów; głośno zapowiadane opisy tolkienowskiej krainy są niezwykle trudne do znalezienia, a momentami wręcz graniczy to z cudem. Niemniej jednak czytelnicy zostali oczarowani elficką historią. Niestety brakuje jej wiele do naszego rodzimego "Wiedźmina" czy sagi "Eragon" pióra nastoletniego pisarza Paoliniego, a od szumnie zapowiadanego tolkienowskiego świata Henena dzielą lata świetlne.

Co może zachwycić polskiego czytelnika? Przede wszystkim szybka i wartka akcja - na każdej stronie coś się dzieje. Powoduje to, że oderwanie się od książki to nie lada sztuka. Nie odłożymy jej spokojnie nie wiedząc, co wydarzy się na następnej kartce. Historia okraszona jest dużym poczuciem humoru, co w połączeniu z rycerskim patosem stanowi ciekawą mieszankę powodującą łzy wzruszenia albo uśmiechu. Magia, walka i misja, którą mają wypełnić bohaterowie powoduje, że żaden fan fantastyki nie przejdzie obojętnie obok tej sagi. Na rynku wydawniczym znajdziemy wiele książek o tej tematyce, ale mało który autor wraca do korzeni gatunku. Niemieckie Elfy to klasyczne fantasy.

Oryginalne wydanie powieści zawiera niemal 900 stron, a polskie podzielone zostało na dwie części. Czytając ostatnią stronę możemy być nieco zaskoczeni, dlaczego książka kończy się akurat w tym, a nie innym momencie. Powoduje to lekki niedosyt, który mam nadzieję zrekompensuje ciąg dalszy.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj