Wikingowie w czwartym odcinku imponują scenami kameralnymi, w których napięcie, emocje i niuanse odgrywają znaczącą rolę. Za przykład weźmy rozmowę Ragnara z królem Eckbertem z Wessex, która nasycona jest wyjątkową atmosferą. Czuć, że Ecbert jest godnym przeciwnikiem Ragnara, gdy rozmawiają wydawałoby się o zwyczajnych politycznych sprawach. Lothbrok jest nastawiony pokojowo, bo chce uczyć się i zdobywać ziemię, więc gotów jest zrezygnować z wojny, a Eckbert chce się jedynie pozbyć problemu bez względu na koszty. Wydarzenia tego odcinka sugerują, że wśród wszystkich osób na wyprawie Ragnara jest on osamotniony w takim podejściu.
Wydaje się, że wszystko rozgrywa się zgodnie z planem króla Horika. Umyślnie zmanipulować Ragnara, aby po czasie ten wrócił do Kattegat i pozwolił Horikowi w pojedynkę zbierać łupy z Wessex. Jednakże wyraźnie nie docenia on przeciwnika w osobie króla Eckberta, który jest bezwzględny, szalenie inteligentny i ambitny. Decyzja o ataku na wikingów jest impulsywna, bo szala się przechyla w momencie, gdy Ragnar odpływa ze swoimi wojami. Zaskakujący jest zabieg z Athelstanem. W pewnym momencie byłem pewien, że to już jego koniec. Co może oznaczać uratowanie go przez króla Eckberta? Athelstan raczej tak po prostu nie zmieni stron, bo w końcu uważa Ragnara za przyjaciela. Wątek pobudza ciekawość i ma potencjał na intrygujący rozwój.
[video-browser playlist="633895" suggest=""]
Cieszy przemiana Rollo, który w końcu przestał snuć się w depresji po ekranie i stał się wikingiem z krwi i kości. Biorąc pod uwagę zachowanie Rollo jeszcze w pierwszym sezonie, ta zmiana jest nader potrzebna. Takiego Rollo można oglądać - twardego, charyzmatycznego i wywołującego emocje. W scenach na uchodźstwie trochę irytuje Aslaug, która wydaje się postacią z innej bajki. Wymuskana księżniczka, która nie może znieść widoku wyjmowania wnętrzności zwierzęcia, w porównaniu z twardą, piękna i wojowniczą Lagerthą wypada bardzo niekorzystnie. Zwłaszcza po tym, jak widzimy Lagerthę w akcji, gdy w końcu pacyfikuje swojego nowego męża i pokazuje wszystkim, co oznacza dobre wejście.
Wikingowie emocjonują i przyciągają wyjątkowym klimatem. Choć tym razem nie było tyle akcji ile w poprzednich odcinkach, nadal jest fantastycznie dzięki innym, mniejszym aspektom serialu. Nawet zwyczajne spotkanie Ragnara z Bjornem po latach ma w sobie tyle subtelności i uczucia, że ogląda się je znakomicie.