Prawo i porządek: przestępczość zorganizowana to kolejny serial uniwersum, w którym Chris Meloni powraca jako Elliot Stabler, Czy warto obejrzeć?
Prawo i porządek: przestępczość zorganizowana jest spin-offem serialu
Prawo i porządek: Sekcja specjalna, w którym Chris Meloni i Mariska Hargitay grali główne role. W nowym projekcie cała historia skupia się w pełni na postaci Elliota, ale Olivia Benson pojawia się gościnnie i najpewniej w kolejnych odcinkach to się nie zmieni. Dla fanów tej franczyzy to dobra wiadomość, bo na wstępie mamy punkt zaczepienia, który poprzez wiele lat budowania emocjonalnej więzi z postaciami będzie tutaj kontynuowany. Zwłaszcza że oboje mają wspólne sceny, a koniec odcinka sugeruje aktywniejszą rolę Benson. Jednocześnie cała opowieść jest tak prowadzona, że nowych widz może od razu we wszystkim się połapać i wiedza o poprzednim serialu nie jest tutaj potrzebna, a to ważne przy kontynuacjach i spin-offach długich seriali. Nie przeszkadza nawet fakt, że początek historii wychodzi od
Sekcji specjalnej.
W odróżnieniu od innych produkcji tego uniwersum
Przestępczość zorganizowana ma skupiać się na jednym, długim wątku, który będzie rozwijany przez wiele odcinków. Nie jest to więc procedural, w którym Ellot Stabler będzie w każdym odcinku rozwiązywać nową sprawę kryminalną, a dzięki temu pozwala to wyróżnić nowy tytuł na tle wielu kryminałów. W pierwszym odcinku twórcy budują potencjał na ciekawą historię, która nie będzie tylko walką z mafią. Wpływ na to mają dobrze zarysowane wątki osobiste w tym konflikcie. To może nadać tej fabule większego znaczenia emocjonalnego i rozrywkowego, ponieważ stawka nadaje więcej sensu działaniom bohatera niż po prostu sucha sprawa kryminalna. W tym aspekcie premiera spełnia swoją rolę całkiem poprawnie.
Dobrze wygląda kwestia złoczyńcy, którego motywacje są odpowiednio nakreślone na czele z życiem w cieniu ojca, legendarnego szefa włoskiej mafii. Pierwszego sprawnie gra
Dylan McDermott, a drugi to bardzo znany z takich ról
Chazz Palminteri i aż szkoda, że ten odcinek to jego jedyny występ w tym serialu. Dzięki nakreśleniu problemów, ambicji i oczekiwań złoczyńcy lepiej można zrozumieć jego postępowanie, a jego bardziej osobisty konflikt z Elliottem nada tej rywalizacji głębszego sensu. Na wstępie więc mamy odznaczone określone punkty, które dobrze wpisują się w konwencję i gatunek.
Opowieść jest osadzona podczas pandemii koronawirusa, ale to jest jedna z największych dostrzegalnych wad tej premiery. Brak w tym konsekwencji i przemyślenia, więc choć przemyka to w tle, wydaje się z czasem nie mieć żadnego sensu. Zwłaszcza razi tutaj zachowanie Elliotta, który praktycznie wszędzie chodzi bez maseczki, a gdy siedzi w szkole podczas zajęć jest jedyną osobą bez środka ochrony osobistej. Tak jakby ktoś miał pomysł, by ten serial odpowiadał rzeczywistości, ale nie do końca, bo nadal trzeba pokazać twarze aktorów. Efekt taki, że jest to chaotyczny i nieprzemyślany motyw, który sprawia, że nie da się uwierzyć w osadzenie akcji w pandemicznej współczesności.
Prawo i porządek: Przestępczość zorganizowana zaczyna się solidnie, zgodnie z konwencją całego uniwersum, ale bez fajerwerków. Twórcy odznaczają wszystko, co powinno się znaleźć w gatunku i mają zauważalne swoje atuty, ale jednocześnie nic nie wchodzi na wyższy, ponadprzeciętny poziom. Nie ma tutaj nic, co nadałoby temu większego znaczenia i budowałoby sensownie zaangażowanie, bo koniec końców to solidnie oglądający się kryminał bez większych ambicji.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h