Początkowe oznajmienie Konrada, że zdecydował się zrezygnować z bycia księdzem, jest zaskakujące. Nikt raczej nie przypuszczał, że do tej decyzji dojdzie tak szybko. Jest to także wielka niespodzianka dla samego terapeuty, a dla twórców serialu zaledwie pretekst do ukazania i skomentowania problemu Kościoła w Polsce i na świecie.
Forma, w jakiej Konrad oznajmia wiernym, że decyduje się zrezygnować z kapłaństwa, motywuje do wniosku, że mogła za tym stać siła wyższa. Tak jakby twórcy chcieli nam pokazać, że gdy Bóg stawia miłość przed człowiekiem, bez znaczenia, czy "zwyczajnym", czy księdzem, nie wolno od niej uciekać. Jakby to sam Bóg zmotywował Konrada do tej decyzji, który nie był świadomy tego, co zaraz zrobi. Jakby słowa same płynęły bez wcześniejszej decyzji czy przemyślenia.
Poruszony zostaje problem seksualności w Kościele poprzez opowieści Konrada o jego historii z seminarium oraz podczas pracy w Paryżu. Problem, przeważnie zamiatany pod dywan, pokazany jest dość prawdziwie i wiarygodnie. Twórcy zadają retoryczne pytanie, dlaczego księża w tej religii nie mogą mieć kobiet. Też imponuje sposób, w jaki Konrad walczył z seksualnością przez lata. Jest to tak naprawdę coś więcej niż tylko walka z ludzkimi reakcjami. Przyczyna leży głębiej, w samej istocie powołania - gdy nie jest one szczere i prawdziwe, efektem są późniejsze kłopoty z radzeniem sobie z wymaganiami zawodu. Tak jest w przypadku Konrada i trudno nie wywnioskować, że jest to bardzo rzeczywiste w związku z ogólnymi kontrowersjami, jakie związane są współcześnie z Kościołem Katolickim.
W tym odcinku stajemy się słuchaczami razem z Andrzejem. Były ksiądz opowiada szczegóły, które dla terapeuty i dla nas są nieznane. Konrad jest zagubiony, zwłaszcza że przez nieporozumienie stracił kontakt ze swoją ukochaną. Niby ma jakiś plan, ale brak w tym konkretów. Szczególnie niepokoi fakt, że pomimo rezygnacji tak naprawdę nie może odejść bez zezwolenia zwierzchników. Momentami odnoszę wrażenie, że ta terapia bardzo różni się od innych, bo Konrad jest wymagającym pacjentem. Często wyręcza Andrzeja, wkładając w jego usta pytania i wyprzedzając jego wnioski. Każde słowo jest wnikliwie przemyślane i da się odczuć, że odbywa się tu swoisty pojedynek na poziomie intelektualnym.
Jest to jedyna terapia 3. sezonu, której rozwoju zupełnie nie da się przewidzieć. Przez to intryguje najbardziej, ale także dlatego, że HBO nieumyślnie przewidziało, iż w czasie emisji problemy Kościoła będą na pierwszych stronach gazet, a oni w pewien sposób je skomentują.