Maria (Wiktoria Gorodeckaja) nie żyje. Minie jednak trochę czasu, zanim uświadomi sobie swoje odejście, ponieważ nieprzyjazne warunki atmosferyczne doprowadziły do uszkodzenia mostu łączącego świat żywych ze światem umarłych. Kobieta całkiem normalnie rozpoczyna swój poranek od wybrania się do pracy, ale ignorowana jest przez wszystkich swoich współpracowników. Następnie udaje się do swojego rodzinnego domu, w którym matka informuje ją o jej śmierci i błaga dziewczynę, aby ta zidentyfikowała swoje ciało leżące na stole w salonie. Przyjeżdża nawet Łapiduch, by poprowadzić swoje obrzędy i przygotować zmarłą Marię do opuszczenia naszego świata. Wciąż jednak kluczowa będzie konfrontacja kobiety z samą sobą i zaakceptowanie faktu, że popełniła samobójstwo. Przejście jest debiutem pełnometrażowym Doroty Lamparskiej, która swoją historię prowadzi na podstawie świetnie ocenianego opowiadania Weroniki Murek. Pierwowzór opisywany jest jako surrealistyczna i niejednoznaczna przygoda, która igra z przyzwyczajeniami czytelników. Na upartego można to samo powiedzieć o filmie Lamparskiej, ale niestety trudno zastosować te słowa w pozytywnym znaczeniu.
V-film
Psychodeliczna opowieść Lamparskiej stanowi trudny spektakl dla naszych zmysłów, ale pojawiające się tu i ówdzie nawiązania do nieba i piekła wypadają słabo nie tylko na poziomie wizualnym, ale też lirycznym. Najmocniej widzimy to w kontekście sposobu prowadzenia egzystencjalnej podróży Marii, która nie żyje i właściwie trudno stwierdzić, o co bohaterce tak naprawdę chodzi. Jej droga ma początek i koniec, ale brakuje czegoś pomiędzy, co argumentowałoby potrzebę opowiedzenia tej historii. Gdy złapiemy się jakiegoś tropu interpretacyjnego, natychmiast zostaje on obalony przez scenariusz wypełniony wieloma postaciami i wątkami znacznie ciekawszymi od głównej bohaterki. Co więcej, jedni widzą Marię, inni zaś ją ignorują i potrafi to skutecznie zniechęcić do seansu. Lamparskiej udało się na pewno wytworzyć nietypową aurę bijącą z ekranu, ale mimo wszystko strona wizualna pozostawia wiele do życzenia. Dziwaczne kostiumy jeszcze się bronią, ale otoczenie zarówno miejskie, jak i wiejskie wygląda przeciętnie i trudno jest uwierzyć w historię traktującą o życiu i śmierci, zawieszeniu między dwoma światami. Gęsta historia nie prowadzi do satysfakcjonującego zakończenia, natomiast pełna jest trudnych do strawienia dialogów, w których tylko momentami pojawia się przebłysk czarnego humoru lub satyrycznego komentarza. Niestety za dużo jest biegania bez celu przez Marię, a za mało sytuacji, które mogłyby stanowić ciekawy punkt wyjścia do dyskutowania na temat chociażby samobójstwa. Można za to pochwalić casting, bo Wiktoria Gorodeckaja może nie powalczy o nagrody za swoją rolę, ale dobrze sprawdziła się jako zagubiona i niezdecydowana postać Marii. Jeszcze lepiej wypada drugi plan z Agnieszką Mandat i Jackiem Braciakiem na czele, ale to tak naprawdę tyle. Przejście ostatecznie pozostawia widza z niczym i chociaż momentami przyciąga swoim surrealizmem, to jednak realizacja przypomina film telewizyjny, przez co abstrakcja musiała zostać ukazana za pomocą kostiumów i dialogów, a to zdecydowanie za mało.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj