Wątek amnezji Jerzego rozwija się zgodnie z oczekiwaniami. Nie pamięta nic z okresu, gdy przyjechał do Warszawy i poznał Ankę. Dlatego też myśli, że nadal ma żonę, a do tego strasznie reaguje na wszelkie próby przypominania. Jest to, jak na razie, najgorszy elementy Przepisu na życie. Rywalizacja Anki z byłą Jerzego jest niemiłosiernie sztampowa. Ile takich ogranych motywów już oglądaliśmy? Reakcja Jerzego jest po prostu głupia. Nie zachowuje się jak osoba, która straciła pamięć, ale jak idiota, który na wszystkich reaguje agresywnie. Nie ma tu ani dramatu, ani śmiechu, a jest jedynie Borys Szyc, który wyraźnie zapomina, co to jest aktorstwo. Jego próba gry jest jeszcze gorsza niż w trzecim sezonie, przez co każda scena z Jerzym zaczyna działać na nerwy. Czy to "Kac Wawa" odbija się czkawką?
Romans Manii z Kajtkiem może byłby w porządku, gdyby nie aktor obsadzony w roli jej wybrańca. Dawno takiej sztuczności w polskim serialu nie uświadczyłem, a w połączeniu z banalnymi dialogami, wrażenie gorsze być już nie może. Źle jest także z Andrzejem i Beatą. Przez pierwsze sezony ich specyficzna relacja jeszcze bawiła i oglądało się ją z przyjemnością. Teraz można to nazwać popłuczynami po tym, co było w pierwszych dwóch sezonach. Nie ma tu nawet odrobiny świeżości - wszystko w kółko wygląda tak samo, lecz już nie jest tak dobre, tak zabawne i wiarygodne, a staje się nudne i męczące. Czy scenarzystki nie stać na nic więcej?
[image-browser playlist="593897" suggest=""]
©2013 TVN
Słabo jest w historii Poli, która rozwija się tak, jak mogliśmy przewidywać w trzecim sezonie. Pamiętamy momenty, gdy odkryła, że jednak może mieć dzieci. I tak też się staje - rzuca pracę, chce mieć dzieci, co wywołuje kłótnię z Tadeuszem, a chwilę później następuje szczęśliwe i przesłodzone pogodzenie.
Pilaszewska miewała dobre pomysły i świetnie potrafiła je sklecić w całość. Czwarty sezon pokazuje, że nie można w pojedynkę tworzyć serialu, bo zaczyna się pojawiać wtórność, nuda i sztampowość. Serial już nie bawi tak jak kiedyś.
Ocena: 3/10