Mogłoby się wydawać, że niemal całkowity brak Ethana Recklessa w najnowszym tomie serii znacząco wpłynie na jej odbiór. Przyzwyczailiśmy się już do tego skrytego twardziela, a jego zabójcze perypetie potrafią naprawdę podnieść ciśnienie. Kiedy więc na wstępie dowiadujemy się, że nasz bohater wyruszył do San Francisco i tam prowadzi nową sprawę, trochę nam przykro. Jednak w zastępstwie dostajemy Annę, która zdążyła już sporo przeżyć wspólnie z Ethanem – zresztą o ich trudnych początkach opowiadał poprzedni tom pod jakże wyrazistym tytułem Zniszczyć wszystkie potwory. Tym razem to ona przeprowadzi samodzielne śledztwo, które być może skończy się dla niej tragicznie. Tak zaczyna się Duch w tobie – od gorzkiej refleksji ciężko poszkodowanej Anny, która nie brałaby zlecenia, gdyby wiedziała, że prowadzona przez nią sprawa będzie miała taki finał. Jak możemy się domyślić, prawdziwy finał jeszcze przed nami. Na razie na spokojnie oddajemy się lekturze opisywanego skrupulatnie przez Annę śledztwa, w którym główną rolę odgrywa dawna gwiazda horrorów klasy B oraz nawiedzony, hollywoodzki dom. Na dźwięk tych ostatnich słów mimowolnie zaczynamy się zastanawiać, czy przypadkiem seria Brubakera nie skręci w stronę sfery nadprzyrodzonej, ale przecież to nie ten gatunek. Scenarzysta jednak wyraźnie, już kolejny raz w Reckless czerpie przyjemność z tego rodzaju zabawy z czytelnikiem, bo z biegiem czasu zapewne poda mu jak najbardziej prozaiczne wyjaśnienie tajemniczej, zahaczającej o zjawiska nadprzyrodzone sprawy. Czy tak będzie również w tym przypadku?
Źródło: Mucha Comics
+4 więcej
W Reckless mocno ciągnie Brubakera do filmowej tematyki. Już sam fakt prowadzenia kina przez dwójkę bohaterów jest rodzajem hołdu dla całego dziedzictwa kina gatunkowego spod znaku filmów klasy B. W Duchu w tobie poznajemy – wzorowaną na gwieździe takich produkcji (chodzi o słynną Elvirę w wykonaniu Cassandry Peterson) i późniejszych programów telewizyjnych – Lornę Valentine, nazywaną Evillną. Gwiazda, tym razem po prostu w roli starszej pani, wynajmuje Annę do podwójnego zadania – ma ona odszukać jej zaginionego psa oraz zweryfikować, czy otrzymany w spadku po fanie dom nosi znamiona nawiedzenia. Bohaterka, również fanka Lorny, ochoczo podejmuje się tego zadania, choć w jego realizacji co rusz ktoś staje jej na drodze – choćby pojawiająca się nagle matka, z którą w zasadzie nie utrzymuje kontaktu. Anna bardziej niż na sprawach sercowych matki wolałaby skupić się na sprawie nawiedzonego domu, która robi się coraz ciekawsza. "Oby tylko ciekawsza" – konstatujemy, pamiętając o nieciekawej sytuacji bohaterki z prologu komiksu. Sprawa robi się bowiem śmiertelnie poważna, niejako kontynuuje tradycję tragicznych wydarzeń, których lata wcześniej doświadczyli poprzedni mieszkańcy domu.
O tych wydarzeniach, bądź co bądź tragicznych, Brubaker pisze z niezwykłą lekkością, a kolorysta albumu nadaje im nieoczywistą aurę. To kolory, które nieczęsto spotykamy w  sensacyjnych opowieściach – dziwne zielenie, fiolety i nie tylko, które budują świat widziany oczami Anny, doświadczonej przez życie narratorki tej historii. To za jej sprawą ten pulpowy świat odbieramy jako nie do końca realny – odtwarzany i potem zmiksowany z różnych gatunkowych skrawków, z których Brubaker i Sean Phillips może nie tyle chcą stworzyć coś nowego, co nadać temu unikalny charakter. Najbardziej reprezentatywne było to w ich krótkiej wspólnej historii, zatytułowanej Pulp. Każda nowa opowieść tego duetu to zatem rodzaj gatunkowych eksperymentów, nie jakichś szalonych, tylko eksplorujących formalne możliwości komiksowego medium w szerokich ramach kryminału. Być może dlatego to połączenie kryminalnych historii (podobnych było już setki) z próbą ich wyrazistego, formalnego nacechowania przynosi tak świetne rezultaty.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj